3 września 2016

Początek historii - perspektywa Karola

    Chodzę po pokoju wciąż od nowa licząc kroki. Pięć kroków do biurka. Kolejne osiem do drzwi. Teraz siedem w stronę łóżka.
    - Przestań! - krzyczę, ciężko opadając na ten mebel. Niby co może mi dać to ciągłe chodzenie? Przecież już zgodziłem się na powrót do rodzinnego kraju mojej matki. Więcej. Ja jestem już w Polsce. Po czternastu latach od nieszczęśliwej śmierci mojej siostrzyczki, siedzę w tym samym pokoju, w którym spędziłem moje dzieciństwo. Tym razem tylko od Amelki nie dzieli mnie kilka marmurowych ścian. Nie mogę pobiec do niej i beztrosko spytać, czy chcę zagrać w kolejną wymyśloną przeze mnie grę. Nie mogę zrobić nic, aby wróciła. Żałuję, że to wszystko zostało gdzieś w przeszłości i te czasy nie mogą wrócić.
    Teraz mój świat wygląda inaczej. Mój ojciec się zmienił. Matka odeszła bez słowa. A ja? Ja stałem się draniem. Draniem, którego powinna unikać każda szanująca się dziewczyna. Przemiana nie nastąpiła jednak tak od razu.
    Aby po śmierci siostry jakoś zapełnić pustkę w sercu swojego jedynego syna, mój ojciec zaczął zatrudniać dziewczynki. Miały one za zadanie bawić się ze mną, pomagać mi, dotrzymywać towarzystwa. Miały stać się dla mnie kimś tak bliskim, jak Amelka. Sądzę jednak, że gdyby naprawdę chciał dla mnie "siostry", zaadoptowałby jakąś. W rzeczywistości kryło się za tym coś więcej.
   Odkryłem to dopiero pięć lat później, kiedy to już trzecia pokojóweczka zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. W zasadzie akurat jej się poszczęściło - trafiła do zakładu dla psychicznie chorych. Dwie pozostałe zginęły w pozornie niewinnych wypadkach, o czym ojciec nie raczył mnie informować. Starał się zwyczajnie, maksymalnie szybko, zastąpić jedno dziecko kolejnym. Miał w swoim działaniu jakiś cel, a ja postanowiłem nie dopuścić do tego, aby udało mu się go zrealizować. Zdążyłem zauważyć, że pociąga on za sobą zbyt wielkie koszty. Dlatego też w wieku piętnastu lat postanowiłem za wszelką cenę pozbywać się pokojówek z domu, zanim zrobi to mój rodziciel. 
    Zacząłem wyrzucać je z byle powodu. A to jedna powiedziała coś nie tak, inna przyniosła mi zimną herbatę, czy też miała nieodpowiedni kolor włosów. Kiedy jednak mój ojczulek zrozumiał, że moje zachowanie nie wynika z młodzieńczego buntu, takie bzdurne powody przestały być wystarczające. To był właśnie ten moment, w którym zacząłem być całkowicie i niezaprzeczalnie DRANIEM. Moment, w którym utknąłem w tej chorej "grze", zapoczątkowanej przez mojego ojca.
    Miałem świadomość, że zatrudnione dziewczęta zwracają uwagę na moją "urodę". Postanowiłem to wykorzystać. Zacząłem je w sobie rozkochiwać. Było to wręcz dziecinnie proste. Tu miłe słówko, tam przelotny dotyk... Czasem wystarczyło zaledwie kilka dni i było już po wszystkim.
   Wyrzucałem je z powodu nagabywania mnie, pocałunku, a z czasem i poważniejszych rzeczy. Ojciec nie mógł nic z tym zrobić. Sam, kiedyś w dzieciństwie próbował mi wpoić, że związki ze służbą są niedozwolone w jego domu. W końcu nie za to płaci swoim pracownikom.
    Niestety mimo coraz poważniejszego wykorzystywania przeciwko niemu, jego własnej reguły, nie zaprzestał sprowadzania mi "towarzyszek". Nieważne, że nie mam już dziesięciu lat i nie jestem tym zrozpaczonym po śmierci siostry chłopcem, co kiedyś. Chyba oboje wiemy, że to już dawno przestało o to chodzić...
    Teraz w wieku dwudziestu czterech lat czekam na poznanie swojej już trzydziestej szóstej pokojówki. Mam ochotę znów powstać i zacząć chodzić po pokoju. Nie potrafię wysiedzieć w miejscu. Powstrzymuje mnie przed tym cichy zgrzyt podłogi za drzwiami. Ktoś nieświadomy musiał stanąć na ten lekko wyszczerbiony kafelek w korytarzu, który niechcący wybiłem kijem do bejsbola w dzieciństwie. Wciąż mnie zadziwia, że nikt nie zauważył tej skazy i jej nie naprawił. Tymczasem musiała na niego nastąpić ta nowa. Numer trzydzieści sześć.
     Czekam. Mija minuta. Potem kolejna. Za nią jeszcze jakieś trzy.
   - Długo będziesz tam stała? - nie wytrzymuję i pytam zirytowany, nie odwracając wzroku od drzwi. W końcu ktoś musi tam być.
    Gdy uchylają się one powoli, dyskretnie wzdycham z ulgą. Tym razem nie kończę jako idiota gadający do siebie. A więc czas zacząć przedstawienie...
    Do pokoju wkracza niska blondynka. Widzę, jak niepewnie rozgląda się na wszystkie strony, ostatecznie zatrzymując wzrok na mojej osobie. Ma urzekające, zielone oczy i różowiutkie, pełne usteczka. Jest śliczna. Niczym lalka z wystawy. Wygląda jednak na nie więcej niż szesnaście lat. W zasadzie dałbym jej piętnaście. Chyba nie jesteś jeszcze aż tak perfidnym draniem. Ogłaszam sobie w myślach i decyduję się zmienić scenariusz tego spotkania. Przecież nie mogę jej zrobić tego, co pozostałym. W końcu według prawa to jeszcze dziecko. Doigrałeś się tato. Podejrzewam, że sprowadzenie mi nastolatki zamiast rówieśniczki było całkowicie zamierzonym działaniem. Nie wiem, co mój ojciec ma zamiar tym osiągnąć, ale to zapewne jest przyczyną tej jego niepohamowanej radości. Myśli, że mnie przechytrzył. Nie poddam się tak łatwo. Rzucam w jego stronę, chociaż i tak wiem, że nie ma możliwości, aby mnie usłyszał. W końcu nie znam się na telekinezie. Ja tylko wyczuwam duchy.
    - Czy mój ojciec nie rozumie, że nie jestem już dzieckiem? - Wstaję z łóżka i podchodzę do dziewczyny. Patrzę na nią z góry. Czas rozpocząć pierwszy i mam nadzieję ostatni epizod tego okropnego filmu. - Myślałem, że skończy z tym po odesłaniu poprzedniej dziewczyny, ale nie, musi mi przysłać kolejną pokojóweczkę. - Dziwię się sobie, że w zasadzie raczę ją prawdą. Ostatnimi czasy nie należę do najszczerszych osób, ale naprawdę myślałem, że po Penelope mój ojciec da sobie w końcu spokój. Dałem mu wtedy popalić.
    Mimowolnie kącik moich ust unosi się na tą myśl. To raczej gorzki uśmiech, ale widząc, jak na jego widok źrenice blondynki się rozszerzają, pogłębia się. Nie sądziłem, że wystarczą dwa zdania, aby ją wystraszyć. - Nie martw się - mówię, w żadnym wypadku nie pozbywając się zgryźliwego tonu. Chwytam kosmyk jej włosów i jeszcze bardziej się przybliżam. - Nie tykam nieletnich, poza tym i tak długo tu nie popracujesz. Mój ojczulek wprost kocha urozmaicać mi życie. - Gdyby tylko wiedziała jak bardzo, już dawno by jej tutaj nie było. Wydaje się tak delikatna, że mam wrażenie, iż wystarczyłoby jedynie wytłumaczyć jej tą pokręconą sytuację, w którą się wplątała, a już trafiłaby do psychiatryka. To mój rodziciel ma jednak doświadczenie pod tym względem, nie ja.
    Przybliżam swoje usta do jej ucha. Nadszedł czas, aby czara się przelała. - Jesteś już trzydziestą szóstą dziewczyną, którą sprowadził, aby się mną zajęła i nawet sobie nie wyobrażaj, że uda ci się mnie omotać tą śliczną twarzyczką. Każda, która próbowała, wylatywała już następnego dnia - szepczę, nie wiedząc nawet dlaczego dodałem tę część o omotaniu. Po minie dziewczyny wnioskuję jednak, że zadziałała.
    Odwracam się i macham ręką, aby już sobie poszła. Pierwsza runda za nami, chociaż...
   - Jeszcze jedno - mówię, zanim zdąży opuścić mój pokój. - Nie zapomnij przynieść mi śniadania i lepiej się pośpiesz. Jestem bardzo głodny...  


Napisałam powyższy tekst dokładnie rok temu i myślę, że nareszcie nadszedł czas, aby go opublikować. Uprzedzając komentarze, że Karol jest dorosły i równie dobrze mógł już dawno uciec spod skrzydeł ojca - on jest przekonany, że nawet jeśli zostawiłby pana Hammonda samemu sobie, ten nie zakończyłby tego precedensu - znalazłby tylko inną wymówkę dla zatrudniania dodatkowej pokojówki, a tak chłopak w pewien sposób prowadzi z nim ciągłą wojnę. Grę, w której szala co i rusz przechyla się z jednej strony na drugą...
Nie jest to długi fragment, ale pomyślałam sobie, że kogoś może zaciekawić. No i nieco rozjaśnia to, co do tej pory miało miejsce w opowiadaniu. A jeśli już o nim mowa: dziękuję za komentarze pod rozdziałem 12. Cieszę się, że ktoś tu jednak wciąż zagląda - to mobilizuje do działania. Pozdrawiam!

PS: Jeśli ktoś ma wątpliwości to tak dla przypomnienia: Adrianna ma 21 lat ;)

13 komentarzy:

  1. Coz, to cześciowo rozwiązuje sprawę, a przynajmniej tłumaczy zachowanie chłopaka. Zastanawia mnie, dlaczego Karol nie postanowił zainteresować sie, co jego ojciec robi z pokojowkami i jakoś mu przeszkodzić? Co do Twojej propozycji związanej z ucieczka: wlasciwie noe jest taka głupia :D mógłby zobaczyc, co by się stało. Bo mnie sie wydaje, ze jego ojciec moze to robic tylko dlatego, zeby drażnić syna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie, biorąc pod uwagę jego wiedzę na temat akwamarynów i tego, że ojciec potrzebuję pokojówek do porozumienia się z duchami, czegoś tam się dowiedział i interesował się poczynaniami ojca. Mieszkając w Anglii jednak nie miał dostępu do rodzinnych zbiorów książkowych, co oznaczało ograniczoną ilość informacji możliwych do zdobycia... W sumie mógł spróbować ucieczki... Poza tym całkiem trafne spostrzeżenia :) Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
    2. nie mozna mu odmowic inteligencji xD no chyba mógl uciec, ale moze i dobrze, ze nie sprobowal, bo nie byloby opowiadania xDxD zapraszam na nowosc na niezaleznosc :)

      Usuń
  2. Fajnie było poznać przemyślenia Karola na całą tą sprawę. Wydaje mi się, że dzięki temu historia została hmm... dopełniona. Przynajmniej do pewnego momentu. W każdym razie powody, dla których traktował Adriannę w taki sposób zostały wytłumaczone. Na swój dziwny, niepoprawny sposób chciał ją chronić, aby nie spotkał ją los taki sam jak poprzedniczek. Nie do końca mu się to udało chyba, ale próbował, a to się ceni.
    Czekam na kolejny rozdział, bo zastanawia mnie, co tam się wydarzyło i co z Adrianną.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam wrażenie, że pisząc z perspektywy Karola w pewien sposób dopełniam tą historię. Co prawda w takim wypadku przydałoby się to trochę pociągnąć i pokazać więcej spostrzeżeń chłopaka, ale postanowiłam na tym poprzestać ;)
      Dziękuję za komentarz! Mam nadzieję, że niebawem dodam kolejny rozdział. Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  3. Ależ oczywiście, że ten fragment zaciekawił! Mnie na pewno ;) Fakt, że nie jest zbyt długi, ale za to dość dobrze wyjaśnia zachowania Karola. Okazuje się, że jest draniem i chamem z jakiegoś konkretnego powodu i niekoniecznie dlatego, że chce taki być. Można powiedzieć, że tym swoim gburstwem ratował pokojówki od śmierci albo psychiatryków. Oczywiście mógł wymyślić jakiś inny sposób, ale ważne, że robił cokolwiek i że czuł potrzebę przeciwstawienia się ojcu i pomocy tym niewinnym dziewczynom. Powiem Ci szczerze, że po tym rozdziale Karol zyskał w moich oczach. Poza tym myślę, że teraz będzie już mógł zdjąć z twarzy tę maskę, bo przed Adą nie musi już przecież udawać. Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa tej postaci, bo chciałabym wreszcie zobaczyć jaki Karol jest tak naprawdę! ;)

    Pozdrawiam i bardzo się cieszę, że w tak krótkim odstępie czasu pojawiła się u Ciebie nowa notka. Nawet jeśli była krótka;)
    Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak - Karol nareszcie odkrywa swoją prawdziwą twarz. W sumie nie tylko w tym fragmencie, ale powoli zaczął pozbywać się maski w poprzednich rozdziałach.
      Cieszę się, że zaciekawiła Cię tak notka. Zastanawiałam się, czy w ogóle ją tu zamieszczać... No i ten krótki odstęp czasu między postami, jakoś tak pozytywnie mnie nastraja. Może i rozdział szybciej się dzięki temu pojawi :)
      Dziękuję! :* Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ciekawy pomysł z tą notką. Rzeczywiście wyjaśnia parę rzeczy i naprawdę zaciekawia. Jest to w jakiś sposób taki dodatek do tej historii, ale dodatek który ją dopełnia i jest bardzo potrzebny. Ja tam uwielbiam Karola! To znaczy nie od początku, ale po jakimś czasie naprawdę go zaczęłam lubić, a ten rozdział sprawił, jeszcze bardziej go polubiłam... Co prawda nie powinien być takim draniem, ale przynajmniej teraz wiadomo, że chciał tylko pomóc tym pokojówkom i przeciwstawić się ojcu...
    Pozdrawiam i cieszę się, że opublikowałaś ten post! Życzę dużo weny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że po tej notce wszyscy zaczęli widzieć tego chłopaka w lepszym świetle. Cieszy mnie to ;)
      Dziękuję za komentarz! A wena zdecydowanie mi się przyda :D

      Usuń
  5. Odkryłam twojego bloga przypadkiem i przepadłam. Dzisiaj będę nadrabiać całą historię. Pisz dalej, bo super ci to wychodzi. Zapraszam cię na www.wioskaksiazek.blog.pl Może wpadniesz i zostawisz komentarz?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też cały czas zaglądam. Ja też!
    Zastanawiam się dlaczego nie zatytułowałaś tej części kolejnym rozdziałem i nie zrobiłaś z tego retrospekcji Karola. Tak by było w pewien sposób chronologicznie. No chyba, że teraz chcesz napisać 12 rozdziałów z jego perspektywy, a w epilogu dać przeniesienie do Fantazji za sprawą tych kolorowych ptaków. Nie słuchaj mnie, tak tylko gdybam i przewiduję!

    Co do rozdziału, to ja rozumiem czemu on toczy z ojcem taką zimną wojnę. Ich to obu podnieca, dodaje smaczku ich życiu. Niektórzy naprawdę czerpią przyjemność z robienia komuś na złość. Z początku jest to niewinne, aż w końcu przeobraża się w styl wspólnego życia i staje jedyną relacją dwojga ludzi. Myślę, że w przypadku Karola i jego ojca właśnie tak było.

    Pozdrawiam
    takamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co, znowu przerwa? Ruszysz kiedyś w końcu z miejsca, czy będziesz tak stała i tkwiła w nim, dodając jeden rozdział na pół roku?

      Pozdrawiam
      PS. Jedno z moich opowiadań niedługo zostanie ukończone. Byłoby mi miło gdybyś na nie zajrzała. Serdecznie zapraszam.
      „Zostaw uchylone...”

      Usuń
    2. Mam wrażenie, że w pewien sposób swoim komentarzem dałaś mi takiego mentalnego "kopa w dupę"... Sama mam do siebie za złe, że nie dość, że nic Tu nie dodaję, to jeszcze nie znajduję czasu na zaglądanie na inne blogi. Zresztą mam wrażenie, że w mojej głowie zaczęło kiełkować zwątpienie odnośnie tego, czy ktokolwiek będzie chciał to dalej czytać...
      Obecnie staram się łączyć studia inżynierskie (trzeci rok) wraz z uczestnictwem w teatrze i wydaje mi się, że już samo to powala mnie na kolana. Dlatego ogromnie przepraszam za ciszę z mojej strony, jeśli chodzi o blogosferę. Nie wiem, czy święta przyniosą nowy rozdział (w zasadzie napisałam go do połowy już we wrześniu), ale będę starała się nadrabiać zaległości.
      Tymczasem dziękuję za Twoje komentarze! No i Wesołych Świąt życzę! ;)

      Usuń