10 grudnia 2015

Mały przerywnik - "Mika"

Wolę zaznaczyć to już na samym początku: To nie jest kolejny rozdział "Fantazji", ani nic, co byłoby powiązane z historią Adrianny. To też nie jest "coś", czym planowałam się dzielić. Wiem jednak, że jeszcze przez jakiś czas nie pojawi się tutaj ciąg dalszy historii dziewczyny i postanowiłam w jakiś sposób przerwać, powstałą na tym blogu ciszę... Uczciwie uprzedzam, że nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek będę kontynuować opowiadanie, którego zalążek macie poniżej. Fragment ten powstał pod wpływem impulsu. Nie był ani przemyślany, ani nawet zaplanowany. Po prostu jednego wieczoru otworzyłam Worda i wylałam do niego, wszystkie słowa, które akurat wpadały do mojej głowy. Nie wracałam do tego później. Siedziało to sobie po prostu w takim niepozornym pliku na moim laptopie. Teraz natomiast posiedzi sobie też na blogu, bo czemu nie? 
Tak przy okazji bardzo Was wszystkich przepraszam za ponad dwa miesiące nieobecności. Ostatnio zastanawiam się nawet, jak taki leń jak ja mógł dopuścić do tego, że naprawdę nie mam na nic czasu. Od października mam cały czas poczucie, że wciąż czeka na mnie z dziesięć rzeczy do zrobienia, a mi z trudem przychodzi odhaczania choć jednej z nich na liście... Eh... Koniec tej mojej tyrady! Kto chce - niech czyta! Ja za to trzymam kciuki, że niedługo uda mi się wrócić tu z "przytupem". Pozdrawiam!

   Zrób dwa kroki do przodu, dwa do tyłu, trzy podskoki w miejscu i jeden w bok. To nie tak, że jestem jakoś wyjątkowo złośliwa, ale każdy, kto chce poznać moją historię, musi najpierw przejść przez ten oryginalny proces inicjacji. Fakt, że nie powie mi on o tobie za wiele, ale dla mnie ważne jest już samo to, że próbujesz podjąć jakikolwiek wysiłek, aby pozyskać moje zaufanie. 
   To jak, zrobione? Mogę zaczynać? Cóż osobiście wydaje mi się, że nawet nie ruszyłeś się ze swojego miejsca, ale przyjmę, że tego nie zauważyłam. Prawdą jest, że mam ochotę się z kimś podzielić tym, co mnie spotkało, opowiedzieć wszystko z najdrobniejszymi szczegółami, a coś czuję, że akurat ty z zainteresowaniem mnie wysłuchasz. Cóż, jeśli zanudzę cię w trakcie, zawsze możesz zostawić mnie samą. Kiedy już zaczynam przedstawiać moją historię, jakoś tak coś w moim środku każe mi dobrnąć do jej końca, nawet jeśli po drodze stracę gdzieś swoich słuchaczy. Wiem, wiem, to nie jest najmądrzejsze zachowanie, ale ja naprawdę czasami muszę tak po prostu wszystko z siebie wyrzucić.
   Nie przedłużając, zaczęło się to zaledwie parę miesięcy temu. Był marzec, a na drzewach i polach było widać pierwsze oznaki, powracającej po zimie wiosny...

~~~~***~~~~

   - Mika! Mika! Tutaj! - gdy tylko usłyszałam, kto mnie woła, moje nogi jakoś tak same stanęły. Serce przyśpieszyło, a ręce zaczęły trząść się ze zdenerwowania. Już dawno nikt nie używał tego przezwiska. Już dawno nikt mnie tak nie nazwał, a tym bardziej on. 
   Powoli obróciłam się wokół własnej osi i spojrzałam na stojącego parę metrów dalej chłopaka. Był wysoki, bardzo wysoki. Poza tym dobrze zbudowany i porażająco przystojny. Jego pełne usta, duże oczy i regularne rysy twarzy sprawiały, że przypominał księcia. Zapewne dlatego też została do niego przypięta ta ksywka w naszej szkole. Osobiście miałam wrażenie, że jest nią bardzo zachwycony.
   - Czego może chcieć ode mnie "książę"? - spytałam, starając się zabrzmieć na tyle pewnie, na ile było mnie stać. - Poza tym kto ci powiedział o Mice? - Jego śmiech rozbrzmiał echem w alejce, w której teraz staliśmy. Nieco przeraziło mnie spostrzeżenie, że oprócz naszej dwójki nie ma tu nikogo w zasięgu kilkuset metrów. Głupia! Wyrzuciłam sobie w myślach, zdając sobie sprawę, że jednak samotne wychodzenie po północy z domu, nie jest wcale bezpieczne. Teraz nawet nie potrafiłam sobie przypomnieć, co mnie w ogóle do tego podkusiło.
   - A więc ty też nazywasz mnie księciem - powiedział, postępując parę kroków do przodu. Dopiero teraz spostrzegłam, że mimo dość niskiej temperatury ma na sobie jedynie czarny t-shirt. Doskonale uwydatniał jego idealnie zarysowane mięśnie. - Nie jesteś inna. Jesteś dokładnie taka jak one wszystkie!
   - O co ci chodzi? - Mimowolnie zrobiłam krok do tyłu. Nie wiem, jak w takim wypadku zachowałyby się moje koleżanki, ale ja nie miałam ochoty na bliższe spotkanie z Jamesem. Fakt, czasem i mnie zachwycała jego uroda, ale dla mnie był zdecydowanie zbyt idealny, wręcz nierzeczywisty.
   - O nic. Chciałem tylko poznać tą słynną Mikę.
   - Mam na imię Michaela, nie żadna Mika - rzekłam, czując jak mój puls jeszcze bardziej przyśpieszył. Nie miałam pojęcia, co o mnie usłyszał. Nie sądziłam jednak, aby to był odpowiedni czas i miejsce, aby wdawać się z nim w dyskusje na ten temat. - Zatem jeśli pozwolisz, pójdę już sobie.
  - Czekaj! - Poczułam silny uścisk na prawym ramieniu, w momencie kiedy zdążyłam odwrócić się tyłem do blondyna. - On nie mógł się mylić. Musisz być Miką! - Słyszałam, jak jest zdesperowany, ale nie zwracałam głowy ponownie w jego stronę. Nie mogłam teraz na niego spojrzeć. Był zbyt blisko... O wiele za blisko...
   - Kto ci powiedział, że jestem Miką? - Spytałam, zanim udało mi się ugryźć w język. - W ogóle czemu jej szukasz? - Może właśnie to był sposób. Rozmowa. Nie znałam na tyle dobrze tego chłopaka, aby wiedzieć, co robi z nieznajomymi dziewczynami po nocach. W klasie zamieniłam z nim zaledwie kilka zdań na przestrzeni dwóch lat. Po tym nie mogłam wiedzieć, jakim naprawdę jest człowiekiem. W końcu opowieści innych dziewczyn na jego temat, musiały być strasznie wyidealizowane.
   - Martin Blake.
  - Kłamiesz! - Moje ciało zareagowało instynktownie i w jednej chwili, stałam dokładnie naprzeciw chłopaka. Tuż przed oczami miałam spojrzenie jego czekoladowych źrenic. Z bliska wydawały się jeszcze większe, a jego rzęsy o wiele dłuższe. Nie mogłam jednak już powstrzymać tego, co właśnie miało się stać. Miał rację, byłam Miką. Martin zaczął nazywać mnie tak wiele lat temu. Stwierdził, że to imię doskonale do mnie pasuje, w końcu tak nazywała się tajemnicza wojowniczka, z książek, które czytał. Jednak on już nie żył, a ja skrzętnie zamknęłam za sobą przeszłość, przeprowadzając się tutaj. Mieszkając w El Paso miałam zaznać spokoju i zapomnieć o tym, co zostawiłam za sobą.
   - Wcale nie - wyszeptał, uporczywie wpatrując się w moją twarz, jakby czegoś w niej szukał. - Może jednak jesteś inna.
   - Co? - Zapytałam, by w następnej chwili stracić przytomność. Zaczęło się. Po raz pierwszy od pięciu lat, znów spojrzałam komuś prosto w oczy, zabierając tym samym część jego wspomnień...

   - Mamo! Ja już nie chcę! Proszę, wróćmy do domu... - Przed moimi oczami pojawiło się puste pomieszczenie, a w nim chudy, około dziesięcioletni chłopiec, o dużych czekoladowych oczach i miodowych włosach. - Mamo! - Kolejny przeraźliwy krzyk z jego strony, sprawił, że miałam ochotę zatkać sobie uszy, jednak jak zwykle bywało w takich przypadkach, nie mogłam. Nie mogłam robić nic innego, poza przyglądaniem się scenom, które przelatywały przez mój umysł. - Dlaczego? - zapytał jeszcze, po czym nie mogąc już dłużej powstrzymywać łez, pozwolił im popłynąć długimi ścieżkami po policzkach. 
  Tego, co stało się później zupełnie się nie spodziewałam. Błyskawice... Niesamowite błyski elektryczności, zaczęły wypełniać ten pokój, jakby ktoś nagle pozbył się sufitu i sprowadził je tu zamiast deszczu. To było niczym ulewa, tylko nie z wody, a z czegoś o wiele bardziej niebezpiecznego.
   Widziałam, jak chłopiec w jednej chwili zdusił w sobie szloch i ruszył sprintem do ściany. Doskonale udało mu się unikać każdego kolejnego wyładowania elektrycznego. Był szybki, nawet bardzo. Wiedziałam jednak, że nawet on nie będzie wstanie uchronić się przed tym co nieuniknione. 
   - Uważaj! - krzyknęłam, wiedząc, że to słowo nie zdoła nawet wydostać się z moich ust, co dopiero dotrzeć do tego dzieciaka. Nie potrafiłam się jednak powstrzymać, widząc, jak wpada on w błyskawicę, a jego ciało zaczyna jarzyć się jej ładunkiem. Przez ułamek sekundy zaczął emanować tak jaskrawym światłem, że momentalnie rozbolały mnie oczy. To było tak jakbym intensywnie wpatrywała się w słońce. Chłopiec jednak był tuż przede mną... 
   Krzyk bólu, jaki wypełnił pomieszczenie w następnej chwili, skutecznie wyrwał mnie z tego wspomnienia. Otwierając oczy spostrzegłam nad sobą już zupełnie inne, mniej bolesne światło. Mój świszczący oddech i lekkie zawroty głowy, jakoś tak utwierdzały mnie w przekonaniu, że to naprawdę nie był jakiś tam koszmar, wywołany moją zakręconą psychiką, a wspomnienie. Naprawdę znów to zrobiłam i wcale nie czułam się z tym dobrze.
   - Woda - usłyszałam ze swojej prawej strony i poczułam, jak ktoś wlewa mi ten życiodajny płyn do ust.
   - Dziękuję - wycharczałam, kiedy opróżniłam już całą szklankę. - Czego ty ode mnie chcesz? - dodałam w następnej chwili orientując się, gdzie się znajduje. Miękkie łóżko, pokój obklejony plakatami gwiazd piłki nożnej, kilka pucharów za osiągnięcia naukowe, stojących na szafie. Poza tym biurko, komputer i czarny dywanik. Typowy pokój chłopaka, no może trochę zbyt uporządkowany.
  - Też masz to dziwne uczucie w głowie. Jakby ktoś próbował ci w niej za wszelką cenę zrobić porządki, mimo że ty zdecydowanie się temu sprzeciwiasz? - James westchnął, po czym odsunął się ode mnie na parę metrów. - Co się tam właściwie stało? 
  - Nic - odpowiedziałam automatycznie, spoglądając na księcia. Od czasów dzieciństwa sporo się zmienił. Zdecydowanie nie przypominał tego małego, chudego, przestraszonego chłopca, którego zobaczyłam w jego wspomnieniu.
   - Uwierz, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy. Ja tylko...
   - Napadasz na biedne dziewczyny, które wychodzą nocą z domu. Nie, to nie jest robienie nikomu krzywdy - powiedziałam, zanim zdążyłam się powstrzymać. W końcu mimo wszystko, nie zrobił mi nic złego. W zasadzie to ja obrabowałam go z jednego ze wspomnień, którego wolałabym jednak nie znać. Zresztą nagle zaczęło mnie zastanawiać, jak to możliwe, że przeżył to, co mu urządzono w tamtym pokoju.
   - Jesteś pierwszą dziewczyną, nie licząc mojej matki, która zwraca się do mnie takim tonem.
  - Naprawdę? - Momentalnie zasłoniłam usta dłonią. Zdecydowanie za dużo mówię.
   - Mówisz, że nie jesteś Miką - stwierdził, nie spuszczając ze mnie wzroku - jednak ja ci nie wierzę Michaelo Browns.

10 komentarzy:

  1. To ma potencjał. Naprawdę! Myślałą, że skoro to miniaturka, to coś wyjaśnisz, a tak to same pytania mamxD moze dopiszesz jeszcze jakąś częśc? Dlaczego Książę nagle zainteresował się Miką? pprzyjaźnił się z Martinem? Kiedy ten umarł i dalczego? Jakim cudem Mika potrafi odczytywać wspomnienia innych osób? to niesamowciie trudne nie patrzeć w oczy ludziom, nie wiem, jakim cudem udało jej się tego unikać przez 5 lat, ale miała motywację, nie da się ukruć... Pytanie najważniejsaze jednak brzmi, jakim cudem ksiązę przeżył te bardzo dziwne wyładowania? podejrzewam, ze też może mieć jakąś dziwną umiejętnośc... albo być jakimś duchem, choć nie, chyba nie, bo jednak wszyscy go widzą.
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz rozdział "fantazji", w notce obok napisałaś, ze rozdział jest w trakcie tworzenia, więc nie wiem, dlaczego na gorze napisalas, ze nie wiesz, co z glownym opowiadanie,? To stresujace dla mnie jako czytelniczki, mam nadzieję, ze jednak prawdę mówi ta informacja z 7.12 xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w zasadzie nie jest miniaturka, a raczej niedokończony tekst, który powstał pewnego dnia... Podejrzewam, że jeśli najdzie mnie natchnienie, to i powstanie kolejna część tej historii, ale póki co staram się skupić na "Fantazji". Jeśli zaś o niej mowa: to "tak" rozdział jest w trakcie tworzenia, i "tak" mam wrażenie, że jeszcze jakiś czas minie zanim go dodam. Chociaż teraz dochodzę do wniosku, że moja niepewność musiała zabrzmieć naprawdę "pesymistycznie" skoro odebrałaś to, jakby nie wiedziała, co dalej z główną historią... Żeby być bardziej dokładną: liczę na dodanie rozdziału 11 jeszcze przed nowym rokiem. Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  2. Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że coś dodałaś, ale zrzedła mi mina, gdy przeczytałam, że to nie rozdział :< Bardzo ciekawi mnie dalszy ciąg wydarzeń, więc z przyjemnością przeczytałabym kolejny rozdział, a tu pusto:( Smutna Ruda.
    Do takich krótkich tworów jestem raczej sceptycznie nastawiona. Lubię wczuwać się w bohaterów, poznawać ich charaktery i ich przygody, a takie krótkie teksty nie dają na to możliwości. To, co tu zamieściłaś było ciekawe i miło mi się czytało, ale gdyby było dłuższe (20-sto rozdziałowe na przykład;D) to na pewno wywołałoby większe emocje. Podoba mi się początek i to wprowadzenie do historii bohaterki. Bardzo fajny pomysł z tą inicjacją! ;) Achhh nie umiem komentować takich krótkich tworów;D Wysilę się bardziej pod rozdziałem.
    Pozdrawiam! ;**
    I czekam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście uważam, że takie fragmenty pisane pod wpływem chwili, kiedy wprost nie można się powstrzymać przed otworzeniem Worda, zawsze wychodzą świetnie. Tak było też i z "Miką". Po przeczytaniu tego fragmentu odnoszę wrażenie, że mogłabyś świetnie rozwinąć cały pomysł i stworzyć naprawdę niezwykłe opowiadanie. Zastanawiam się, co dokładnie miałaby robić Mika, jaki wpływ na życie innych miałoby to, że widzi ich wspomnienia i czemu książę tak bardzo jej potrzebował. Swoją drogą ten chłopak od razu zdobył moją sympatię. W sumie mam nadzieję, że kiedy skończysz pisać o Adriannie, spróbujesz jakoś dalej poprowadzić historię Miki. Z chęcią będę ją czytać!

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak czasem mam, że wpada mi do głowy jakiś nowy pomysł na opowiadanie i dręczy tak długo aż nie usiądę i nie napiszę chociażby fragmentu. Tylko u mnie przeważnie nic z tego nie wychodzi, co mnie bardzo cieszy, bo mogę skupić się na jednym tekście.
    Z jednej strony trochę szkoda,że to nie ciąg dalszy przygód Adrianny, z drugiej strony ten fragment był bardzo intrygujący, a sam zarys historii sprawia, że z wielką przyjemnością poznałabym bliżej zarówno Mikę jak i Księcia oraz wszystkie tajemnice z nimi związane. Swoją drogą,tekst był dość krótki, a i tak całkiem sporo zdążyło ich się pojawić.
    Historia zapowiada się naprawdę, dlatego mam nadzieję, że w przyszłości pomyślisz nad realizacją tego projektu. Na pewno wtedy z przyjemnością poczytam to opowiadanie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Same pytania... Dlaczego mnie to nie dziwi ;)?
    Hm, tekst przeczytałam tego samego dnia, kiedy został dodany. Nie wiedziałam za bardzo, co napisać, oprócz tego, że bardzo mnie zaciekawiłaś. Wspaniały pomysł z inicjajcą oraz fragment tekstu, w którym postać zwraca się wprost do czytelnika. Ja sama lubię czasem pisać w ten sposób.
    W mojej głowie wręcz mnożą się pytania. O co chodziło Księciu? Jak przeżył to, co zobaczyła Mika? On też posiada moc? Jak ona posiadła swoją? Nie będę cię dalej zanudzać, wiedz tylko, że z chcęcią poznam ciąg dalszy tej historii, choć i tak teraz moim prorytetem jest dowiedzenie się, co z Adrianną. Życzę więcej tekstów pisanych pod wpływem chwili!
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą historią. O co chodzi księciu? Dlaczego zainteresował się Mike? I kto to był ten Martin? Uważam, że kiedyś powinnaś jeszcze to dokończyć. Jednak teraz szczerze mówiąc pisz o Adriannie bo już zaczęłam się niepokoić o jej los.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, to ja :)
    Wiesz co? Twierdzisz, że to tylko miniaturka, a jak dla mnie, to jest jak prolog jakiegoś fajnego opowiadania. W tym jest jakaś tajemnica, namiastka jakiegoś dziwactwa (no bo Michaela widziała jego wspomnienia po spojrzeniu mu w oczy) i mi się to podoba, chociaż przyznam szczerze, że mi w ogóle podoba się twój styl i to, z jaką łatwością wplątujesz coś zdawałoby się nierealnego, to realnego świata :D Dlatego mnie się podoba. Poza tym James też nie wydaje się taki normalny, choć on mi bardziej wygląda na takiego trochę psychopatę xD
    Ciekawy był ten fragment przed miniaturką. Ten od autorki. Niby nie wykonałam żadnego z jej poleceń, ale mam nadzieję, że nie mam mi tego za złe :D
    Pozdrawiam i czekam na Twój wielki powrót z nowym rozdziałem! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No powiem ci, że ten tekst ma ogromny potencjał. Chętnie poczytałabym dalej, ale zadowolę się również kolejnym rozdziałem właściwego opowiadania :)
    Wracając do tej miniaturki. Króciutko, ale bardzo intrygująco. Tak mogłabym ocenić to jednym zdaniem. A nieco je rozwijając... Ciekawią mnie losy Miki. To mógłby być naprawdę świetny pomysł na kolejne opowiadanie, więc mam nadzieję, że kiedy już dokończysz losy Adrianny, to zastanowisz się nad kontynuacją tego fragmentu.
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednak Miki nie przeczytam. Dotarłam do połowy i okazało się, że zupełnie nie jest w moim guście.

    OdpowiedzUsuń