28 sierpnia 2015

Rozdział 9

    Znajduję się przed pokojem Karola z ręką zawieszoną w powietrzu. Właśnie miałam zapukać w prowadzące do niego drzwi. Zrobiłabym to, gdyby w tym samym czasie nie stanęły one przede mną otworem.
    - Adrianna? - Słysząc zdezorientowany głos chłopaka, mimowolnie postępuję krok do tyłu. Niezaprzeczalnie ta sytuacja dziwi go bardziej niż mnie. Co prawda również jestem w lekkim szoku, ale w końcu to ja zainicjowałam to spotkanie. Nawet jeśli nie spodziewałam się, że akurat w danym momencie brunet pojawi się w drzwiach.
    - Możemy porozmawiać? - pytam, przestępując z nogi na nogę.
    - O co chodzi?
    - Nie tutaj - dukam. Staram zachowywać się spokojnie i pewnie, jednak nie ułatwiają mi tego zawroty głowy. Podpieram się o ścianę i głośno wdychając powietrze ustami, czekam na decyzję Karola. Weź się w garść! Rugam się w myślach. Niestety, aby dotrzeć do sypialni chłopaka musiałam pokonać schody. Niezbyt pozytywnie wpłynęło to na mój, już i tak nadwyrężony, stan zdrowia.
    - Wejdź - wzdycha brunet, usuwając się z przejścia. - Tylko, aby nie trwało to zbyt długo - dodaje, gdy mijam go w progu. - Miałem nadzieję na tygodniową labę od twojej osoby. - Gdy tylko ostatnie słowa padają z jego ust, coś w moim środku wyrywa się, aby mu odszczekać. Nie przyszłaś tu po to, aby się kłócić. Pouczam siebie i jakimś cudem udaje mi się powstrzymać przed ciętym komentarzem.
    - To nagły wypadek - rzucam, siadając na jego łóżku. W tej samej chwili zdaję sobie sprawę, że za każdym razem będąc w tym pokoju, ograniczałam się do bezczynnego stania. Całkiem miła odmiana. Przynajmniej moje obolałe ciało jest mi wdzięczne.
    - No to słucham - stwierdza cierpko Karol. Sam usadawia się na fotelu, który stoi przy biurku. W najprostszym rozumieniu, dokładnie naprzeciwko mnie.
   - Na pewno pamiętasz, jak kilka dni temu zaciągnąłeś mnie do ogrodu - rzucam na jednym wydechu, nagle strasznie się denerwując. Zaczynam wyginać sobie palce u rąk.
    - Jeśli chodzi ci o ten pocałunek...
  - Nie! To nie to! - krzyczę odrobinę za głośno, przypominając sobie ze szczegółami tamtą sytuację. Nic nie mogę poradzić na to, że do zdenerwowania dołącza złość. - Nawet nie próbuj robić tego ponownie - grożę, patrząc w jego niebieskie oczy.
  - Jasne, bo w tych bandażach wyglądasz, jak ktoś, kogo miałby ochotę pocałować - warczy sarkastycznie.
    - A co, może nie jest mi w nich do twarzy? - obruszam się żartobliwie. Muszę jakoś sprowadzić z powrotem tego bardziej "altruistycznego" Karola.
    Gdy na jego ustach pojawia się delikatny uśmiech, mimowolnie wzdycham z ulgą. Jak chcesz, to potrafisz! Podbudowuję się w myślach.
    - O co więc chodzi? - pyta.
    - W pewnym momencie gwałtownie zaciągnąłeś mnie z powrotem do budynku - zaczynam. - Byłeś poddenerwowany i powtarzałeś pod nosem, że pan Hammond nie może czegoś wiedzieć. - Widzę, jak moje słowa sprawiają, że z twarzy chłopaka odpływa krew. Robi się przerażająco blady. - Chciałabym, abyś wyjaśnił mi o co chodziło - kończę, spuszczając wzrok. Chyba wolałabym już przyjść tu w sprawie tego głupiego pocałunku.
    Przez dłuższą chwilę w pokoju panuje krępująca cisza. Wydaje mi się, że nie tego spodziewał się Karol. Powoli podnoszę głowę. Nie mam pojęcia, czego oczekiwałam. Złości? Gniewu? Akceptacji? Na pewno jednak nie smutku, który widnieje w jego dużych oczach.
    - Dlaczego pytasz? - szepcze w końcu. - Przecież mówiłem ci, że wolałabyś nie wiedzieć.
    - Ja muszę wiedzieć - upieram się.
    - Dlaczego? - ponawia pytanie. - Chociaż może i racja. Przynajmniej, jak ci to powiem sama będziesz chciała odejść z tego domu - cedzi przez zęby.
    - Nie rozumiem...
    - Tak dla pewności - przerywa mi szorstko. - Tam w ogrodzie. Widziałaś moją siostrę, prawda? - Gwałtownie wciągam powietrze do ust. A więc jednak tego dnia jego dziwne zachowanie dotyczyło tej tajemniczej dziewczynki. Gdy tak teraz o tym myślę, rzeczywiście ta dwójka jest do siebie podobna. Ten sam kolor włosów. Ten sam kształt i kolor oczu... Tylko Karol zdecydowanie nie posiada jej dziecięcej urody. Jego zarysowana szczęka nijak ma się do słodkich, pucołowatych policzków małej.
    - Nie miałam pojęcia, że miałeś siostrę - wykrztuszam zamiast odpowiedzi.
   - Zdajesz sobie sprawę, że jest duchem. - To zdecydowanie nie jest pytanie. Mimowolnie zakrywam dłonią usta, uświadamiając sobie, że użyłam czasu przeszłego. Szybko się zdradziłaś. Zarzucam sobie, mimo to jednocześnie wzdycham z ulgą. Zatem karty zostały już wyłożone na stół.
    - Masz rację - udaje mi się wydusić. - Zatem ty też widzisz duchy?
   - Co to, to nie! - Unosi ręce do góry w geście zaprzeczenia. - Gdybym je widział, nie siedziałabyś tutaj przede mną. Nie zdarzyłoby się też wiele innych zdarzeń, do których doprowadził mój ojciec.
    - W takim razie skąd wiedziałeś o swojej siostrze?
   - Ja nie widzę duchów, ja je wyczuwam - zwierza mi się. - Zresztą tak samo jak mój ojciec, czy inni członkowie tej pokręconej rodzinki. - Nagle wstaje z fotela i kieruje się do dużego okna. - Najlepiej będzie, jak jutro opuścisz ten dom. On nie może dowiedzieć się, że widzisz duchy. Gdyby tak się stało...
   - Pan Hammond już wie - wtrącam szybko, zanim coś w moim środku zdoła mnie powstrzymać. Nie mogę nic poradzić na to, że czuję się głupio. Wszystko schrzaniłaś. Nie mam nawet powodów, aby kłócić się o to z własną podświadomością. Nie powinnam nigdy i przed nikim przyznawać się do moich pochrzanionych zdolności. A teraz? Wiedzą o nich dwie osoby. Chłopak, za którym nie przepadam i mój pracodawca, który na pewno będzie chciał mnie do czegoś wykorzystać. Z tonu Karola wnioskuję jednak, że mi się to nie spodoba.
   Brunet gwałtownie odwraca się w moją stronę. Dostrzegam panikę w jego spojrzeniu. Na ten widok i moje serce przyśpiesza obroty.
   - Byłem zbyt miękki, zbyt lekkomyślny. Powinienem pozbyć się ciebie stąd jeszcze tego samego dnia, którego się zjawiłaś - mamrocze pod nosem, kierując się do szafy. - Dlaczego do cholery tego nie zrobiłem?! - naskakuje na siebie, jednocześnie czegoś szukając.
    - Karol - dukam, nie wiedząc, jak powinnam się zachować.
   - Dlaczego się z TYM zdradziłaś?! - krzyczy, odwracając się w moją stronę. Trzyma w ręku latarkę. - Musiałaś powiedzieć akurat JEMU?! - warczy. Co prawda nie raz kłóciłam się z tym chłopakiem, nie raz widziałam go też wkurzonego, ale nigdy w takim stanie. Mam wrażenie, że złość wręcz kipi z jego osoby...
    - Myślisz, że to takie łatwe? - ripostuję, nie mogąc się już powstrzymać. - Myślisz, że chciałam mu o tym powiedzieć? No tak, bo zapewne marzę o tym, aby cały świat dowiedział się o moich odchyłach! Sprzątaczka dziwoląg! - wykrzykuję, wyrzucając ręce do góry. - Ja tego nie...
    W jednej chwili Karol znajduję się tuż przy mnie i zasłania mi usta ręką.
   - Cicho - mówi już spokojniej. - Zaraz postawisz cały ten dom na nogi. - Jakby on sam przed chwilą nie podnosił głosu. Prycham w duchu.
    - Hipokryta - mruczę, kiedy zabiera swoją dłoń.
    - Czasem zachowujesz się jak taki wkurzony szczeniak. Nie potrafisz przestać szczekać - śmieje się ze mnie. Na jego przystojnej twarzy widnieje jednak powaga. - Chyba mam dla ciebie rozwiązanie - wzdycha ciężko. - Nie wiem, czy to zadziała.
    - Mówże - syczę.
    - Chodź. - Chwyta mnie w talii i sprowadza do pozycji stojącej. - Potrzebujesz własnego akwamarynu.
    - Czego?
    - To taki kamień, który sprawia, że duchy trzymają się z dala.
   - Jasne - kpię, krzyżując ręce na piersiach. - Zapewne ma go jakiś mały ptaszek, a my musimy zatańczyć przed nim kankana, aby życzliwie nam go wręczył. - Nie rozumiem dlaczego, ale moje słowa sprawiają, ze chłopak zaczyna śmiać się w głos. Chyba za dużo emocji skumulowało się w nim tego wieczoru. Mimowolnie kąciki moich ust też się unoszą. Podoba mi się ten dźwięk... Śmiech Karola.

    - Niezupełnie - odpowiada, otwierając przed nami drzwi. - Ale rzeczywiście czeka nas spotkaniem z Eugeniuszem. - Widząc konsternację na mojej twarzy dodaje - Zielonym ptaszkiem mojego ojca. - Oczywiście to wszystko wyjaśnia. Mówię do siebie z sarkazmem w myślach. W końcu każdy mój pracodawca hodował ptaki, które pilnowały ich kosztownych kamieni. Brzmi okropnie. Wzdrygam się.
    Cóż, czas ruszyć po przygodę. Ogłaszam w swojej głowie i wychodzę z Karolem na korytarz.

    Po około dziesięciu minutach znajdujemy się w bibliotece (z powodu upadku ze schodów, jestem wolniejsza od ślimaka). Dokładniej rzecz ujmując to w pomieszczeniu do niej przylegającym, do którego wejście jest za ogromnym obrazem. Kto by pomyślał?

    Gdy tylko wkroczyliśmy do tego sanktuarium książek, mimowolnie moje ciało zaczęło wyrywać się do jednej z dolnych półek. Tajemnicza bajka wręcz wzywała mnie do siebie. Zapewne bym nawet po nią sięgnęła, nie zważając na obecność Karola, gdyby nie to, że chłopak zdołał skutecznie odwrócić od niej moją uwagę tymi zagadkowymi drzwiami. Nie mam pojęcia, co takiego zrobił, że obraz się odchylił, ale wywarło to na mnie wrażenie.
   Teraz stoję w tym dziwnym miejscu, znajdującym się za imponującym malowidłem jelenia, i nie potrafię wykrztusić słowa. Jestem oniemiała. To, co widzę przed oczami musi być częścią snu. Ciężko uwierzyć mi w inne wyjaśnienie.
    Skromna lampa, zwisająca z sufitu, oświetla o wiele mniej skromne wnętrze. W zasadzie można powiedzieć, że nie ma w nim wiele. Dwie, średniej wielkości szafki z książkami, zajmujące lewą i prawą ścianę, i szary stoliczek po środku, na którym stoi złota klatka z zielonym ptaszkiem. Na pewno spojrzenie każdej osoby, wchodzącej do tego pomieszczenia, skupia się jednak na przeciwległej ścianie. Moje z pewnością.
    - To jest...
    - Eugeniusz - przerywa mi Karol, wskazując na ptaka. Mam ochotę zazgrzytać zębami. Mimo wszystko ten chłopak chce zrobić mi na złość.
   - Piękne - kończę, nie zważając na niego. Przede mną znajduje się morze połyskujących, niebieskich kamieni szlachetnych. Jest nimi wysadzona cała ściana. Lśnią one cudownie w blasku światła padającego z góry. Podejrzewam, że warte są fortunę.
   - Dzięki temu miejscu w tym domu nie ma ani jednego ducha - wyjaśnia nagle brunet. W tej samej chwili otwiera klatkę i wypuszcza z niej ptaszka. - Dalej mały - mówi. - Potrzebuję jednego kamyka dla tej pani. - Eugeniusz nie wzlatuje jednak w powietrze. Jego malutkie, czarne oczka zwrócone są w moją stronę. Skutecznie sprawiają, że kończę z zachwytem nad akwamarynami.
    Tylko nie to! Nie chcę zdradzać przed Karolem, że nie tylko widzenie duchów, robi ze mnie dziwadło. Nie może dowiedzieć się o moich powiązaniach z ptakami. Chcę zachować dla siebie chociaż tę tajemnicę.
    - Co jest?
    - Zrób to - szepczę pod nosem, aby chłopak mnie nie usłyszał.
   - Co? - Odwraca głowę w moją stronę, w tym samym momencie, w którym zielony ptaszek unosi się w górę. Końcówki jego skrzydeł iskrzą się srebrzyście w trakcie lotu. Zdecydowanie ten ptak tutaj pasuje.
    - Nic takiego - odpowiadam, wciąż śledząc wzrokiem Eugeniusza. Mimowolnie wzdrygam się, kiedy w jednej sekundzie znika mi z oczu. Rozpływa się w powietrzu.
   - Zaraz wróci - stwierdza jak gdyby nigdy nic Karol. Tak jakby znikanie ptaków było czymś całkowicie zwyczajnym.
    - Nie łatwiej byłoby po prostu wyjąć jeden z kamieni z tej ściany?
   - Nie da się - nie mówi nic więcej. Żadnego tłumaczenia tylko to "nie da się". W tej sytuacji postanawiam dowiedzieć się czegoś więcej.
   - Do czego twój ojciec mnie potrzebuje? Podobno miałeś przestraszyć mnie wyjaśnieniami na ten temat - odzywam się.
    - Postaramy się, aby zwątpił w twoje słowa - oznajmia, nawet się do mnie nie odwracając.
    - To nie jest odpowiedź! - obruszam się i krzyżuję ręce na piersiach. Miałam nadzieje na rozwiązanie tajemnic. Okazuje się, że nie uda mi się to tak łatwo. - Czyżbyś jednak chciał, abym tu została? - pytam zgryźliwie.
    - Jak tylko mój tata dowie się, że go okłamałaś, wyrzuci cie. Otrzymam ten sam efekt bez zbędnych tłumaczeń - dogryza mi. Z powodu Eugeniusza odpowiedź na jego słowa zamiera mi na ustach. Pojawia się on nagle przed moimi oczami. W jego dziobie błyszczy śliczny, niebieski kamień. Jest niewielki w porównaniu do tych, które znajdują się w ścianie.
    Mimowolnie wyciągam przed siebie ręce. Ptak potulnie na nich siada, jednocześnie ofiarując mi akwamaryn. Okazuje się, że nie otrzymałam tylko kamienia. Na moich dłoniach leży śliczny pierścionek. Nie jest wymyślny. Jedyną jego ozdobą jest ten niebieski minerał. Bardzo mi się podoba.
   - Czy mam... - ...go włożyć? Kończę w myślach. Niespodziewanie Karol znajduje się tuż przede mną. Jego widok skutecznie zasznurowuje mi usta. O wiele bardziej zaskakujące jest to, że w następnej sekundzie zabiera mi on pierścionek i sam wkłada mi na palec wskazujący lewej ręki.
    - Dzięki temu nie zbliży się do ciebie żaden duch. Kiedy mój ojciec zdecyduje się przetestować twoje zdolności, nie zobaczysz żadnego nieboszczyka. Po dłuższym czasie ciągłych niepowodzeń pod tym względem, uzna, że zaszła pomyłka - mówi, patrząc mi prosto w oczy. - Najlepiej od razu przekaż mu, że masz bardzo bujną wyobraźnię. - Odwraca się do mnie tyłem i nerwowo pociera sobie kark. - Zorganizowałem podobny plan tylko raz, jakieś pięć lat temu. Wtedy zadziałało - mruczy pod nosem. - Od tamtej pory nie pozwoliłem, aby sprawy kiedykolwiek zaszły tak daleko, aż...
    - Do teraz - kończę za niego, nagle czując przypływ sympatii względem jego osoby. - Wiesz, jednak nie jesteś złym człowiekiem - dodaję, zanim udaje mi się ugryźć w język. Widzę, jak jeden z kącików jego ust unosi się ku górze.
   - Dobrze wiedzieć - prycha. - Może w takim razie udamy się do twojej sypialni, aby się upewnić?

*****
Udało mi się wyrobić jeszcze w sierpniu! Uważam to za taki mały sukces. 
Jak widać rozdział jest nieco dłuższy niż poprzednie. Poza tym wyróżnia się też pod względem ilości dialogów. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Chyba uznam to za dobry znak :)
Proszę o to, abyście nie wahali się wytykać mi błędów. Człowiekowi trudno rozwijać się bez konstruktywnej krytyki. A mam wrażenie, że w tym rozdziale jest co krytykować, w końcu ujawnia się w nim jedna z moich największych zmor - dialogi! Mimo to nie wydaje mi się on najgorszy. Cóż... czekam na Wasze opinie! Pozdrawiam :)


38 komentarzy:

  1. Nie wiem jakim sposobem usuną mi się komentarz ale nacisnęłam "opublikuj" i nie było mojego komentarza tylko "komentarz został usunięty przez autora" więc nie wiem ale poszę jeszcze raz. Rozdział był świetny i moim zdaniem nie ma co krytykować. Widzę, że Karol ma wielkie huśtawki nastroju, tylko czemu temu człowiekowi zależy na tym żeby Hammond się nie dowiedział, że Adrianna widzi duchy? Nie mam pojęcia i zostawię to pytanie bez odpowiedzi bo pewnie Ty mi odpowiesz w następnych rozdziałach. Pozdrawiam i życzę duuuuuuużo weny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, co takiego mogło się stać... Najważniejsze, że mimo wszystko wciąż mogłaś dodać kolejny komentarz :)
      Tak Karol ma pewien problem z emocjami. Jak zauważyłaś w jednej chwili może zmienić się mu nastrój... Cóż ten typ tak ma :D
      Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Przeczytałam jednym tchem. NIe widać, żebyś miała problem z dialogami! no może prócz tego, że błędnie je zapisujesz: chodzi mi o kwestię myślników, półpauz i dywiz http://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/16-opracowanie-tekstu/122-myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac ; sama dowiedziałam się o tym z dwa miesiące temu, więc wiesz. Jeśli chodzi o inne błędy, to pojawiło się pod koniec ,,wyobraźnie" zamiast ,,wyobraźnię", brakowało gdzieś przecinka, no i czasem te wtręty w nawiasach mogły się bez nich obejść. Ogólnie jednak naprawdę kawałek dobrego tekstu. karol mimo że próbówał jak zwykle zgrywać chamskiego, to jednak pokazał po raz kolejny swoją twarz. Widać, jak ktoś nie wchodzi w jego grę, to sam odpuszcza. Inna kwestia, że anrpawde przejął się tym, iż narratorka widzi duchy i chce jej pomóc. oczywiście nie byłby sobą, gdyby po podziękowaniach i komplemencie nie walnął tekstem takim jak pod koniec (śmiałam się z kilka minut, to było lepsze niż strzał w dziesiątkę). Szkoda, że nic a nic nie zdradził, czemu uważa, iż jest tak bardzo niebezpieczne, aby ojciec miał w zanadrzu kogoś, kto widiz duchy, ale jeszcze wsyztsko przed nami. Włąściwie jeśli potrafi je, podobnie jak Karol wyczuć, to nie wiem, dlaczeog aż tak mu zależy na zdolnościach Adrianny, ale może... moze on nie jest pewny, czy to jego córka (to chyba głupia teorai)? a może chciałby ją wskrzesić ? niezaleznie od tego, jaka jest odpowiedź, wydaje mi się być inteligentny i włąsnie dlatego nie sądzę, aby dał się drugi raz nabrać synowi...szczególnie,że pewnie wie, co oznacza ten pierśionek... przeciez to on jest tak naprawdę włascicielem Eugeniusza (Boże, co za imię dla biednego małego ptaka xDxD)... Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji! coraz bardziej kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie miałam nawet pojęcia, co to są dywizy! Muszę przyznać, że to całkiem pouczający artykuł. Mam jednak wrażenie, że mimo wszystko i tak będzie mi trudno wcielić zawarte w nim rady w życie. Wydaje mi się to trochę zawiłe, ale może w końcu moja główka wykaże się chociaż znikomą inteligencją i połapie się w tym na tyle, że nie będę musiała cały czas wracać do tego opracowania...
      Bardzo dziękuję Ci za wszystkie uwagi. Zdecydowanie wezmę je sobie do serca przy pisaniu kolejnego rozdziału, szczególnie tą dotyczącą "wtrętów". Rzeczywiście mogło się bez nich obejść :)
      Cieszę się, że mimo wszystko tekst Ci się podobał. Co do tego całego widzenia duchów, to liczę na to, że wyjaśnieniem całej tej sytuacji uda mi się Cię zaskoczyć. W końcu byłoby to nieco dziwne, gdyby okazało się, że Adrianna jest potrzebna panu Hammondowi tylko po to, aby (no nie wiem) skontaktować się ze zmarłą córką. Wtedy zdecydowanie można by było uznać, że Karol jest przewrażliwiony... Chociaż może tak jest?
      Tymczasem jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za komentarz! Dałaś mi mentalnego kopa do pisania kolejnego rozdziału. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Hejo kochana! :3
    Chyba za każdym razem, gdy przeczytam rozdział, piszę Ci, jak bardzo kocham Karola. Ale to prawda! Ten gość już odkąd się pojawił, skradł całe moje serducho! ♥♥♥
    Wiedziałam, że ta dziewczynka-duch to siostra Karola. Wiedziałam to od samego początku! :D
    Hm. Sprytnie wymyślił. Mam nadzieję, że ten kamień może pomóc i tata Karola zwątpi, że Ada widzi duchy. Zastanawia mnie, po co mu Adrianna. Chyba niczego nie pominęłam? xD
    Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ten Karol! Muszę mu chyba w końcu pogratulować i zwrócić kasę z zakładu. Chłopak wygrał - jednak potrafi w sobie rozkochać czytelniczki, mimo że na początku szło mu to opornie. Z takimi nie warto się zakładać! (taka uwaga na przyszłość) :) ^^
      Dziękuję za komentarz! Wena zdecydowanie się przyda :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Nie umiem pisać długich komentarzy, więc się nie zdziw. Rozdział CUDOWNY!!! To chyba na tyle :)/ Rossana (Szaitan)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się podoba. Dziękuję! ;)

      Usuń
  5. Dialogi wyszły Ci raczej naturalnie, więc nie mam czego się czepiać.
    No nieźle, to zrobiło się tajemniczo. Ciekawe, czemu pan Hammond tak potrzebuje kogoś, kto widzi duchy. I czemu to miałoby być niebezpieczne dla Adrianny? Nawet gdyby np. to pan Hammond np. zabił własną córkę, to po pierwsze, nie rozumiem, czemu miałby potrzebować kogoś kto ją widzi, bo niby co by mu to dało, a poza tym jest jeszcze kwestia tego, że próbuje utrzymać z dala od domu wszystkie duchy. Może się obawia ich zemsty albo czegoś w tym stylu za coś, co zrobił w przeszłości...
    Pozostaje jeszcze kwestia tej tajemniczej książki w bibliotece i wpływ Adrianny na ptaki. Jestem bardzo ciekawa, jak połączysz to wszystko w całość, bo na razie nie potrafię wymyślić żadnego powiązania.
    Coraz bardziej przekonuję się do Karola. Mimo wszystko ten chłopak ma w sobie trochę empatii. Z jakiegoś powodu próbuje po prostu udawać gorszego niż jest w rzeczywistości. Pewnie ma to jakiś związek ze śmiercią jego siostry.

    Pozdrawiam
    teorainn
    smiertelny-pocalunek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zaświadczyć, że pan Hammond ma powód, dla którego potrzebuje Adrianny. Gdyby mógł osiągnąć to, czego pragnie sam... Nie byłoby tego całego zamieszania. Poza tym całkiem trafne wnioski wysnuwasz odnośnie tego trzymania duchów z dala.
      Też jestem ciekawa, jak uda mi się połączyć to wszystko w całość. Plan w głowie mam. Pozostaje go tylko dopracować i uwierzyć, że nie jest zły...
      Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Jeju, ale ty masz problemy! Ciagle tylko piszesz o tym jak zle myslisz, ze ci pisanie wychodzi! Nie powiem, ja takze jestem pisarka i mam cos takiego, ze wydaje mi sie, ze fragment, ktory wlasnie napisalam jest beznadziejny i tak brzydki,ze az spalic chce ten glupi kawalek papieru! Troche wiary w siebie Lucky! Piszesz bardzo dobrze i wiem, ze niektorym niektore rzeczy sprawiaja problemy, ale dialogi czy rozdzialy przez ciebie pisane sa w porzadku. Wybacz za ostre slowa, ale mam dzis wisielczy humor. Ja takze czasem mam krytyczne momenty, ale wiem, ze pisze dobrze. Mam na to szczere uznanie czytelnikow. I ty tez masz. Wiec nie ma sie co stresowac! Wyluzuj troche i pisz! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah^^ Dziękuję za ten komentarz :) Nie ma co, ale chyba potrzebowałam takiego zjechania mojej osoby. Postaram się już więcej nie narzekać, ale nic nie obiecuję! Czasem to jednak silniejsze ode mnie. Tymczasem idę powalczyć ze swoją podświadomość o więcej wiary we własne możliwości. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Czyli jednak Karol ma dobre serce, a ta jego niechęć i bycie nad wyraz gburowatym oraz chamskim w stosunku do Adrianny miało swoje powody. Wiadomo było, że nie może być aż tak złą osobą. Zawsze się pod takim zachowaniem coś kryje.^^
    Ciekawi mnie tylko, co takiego chce od dziewczyny pan Hammond, skoro nawet jego własny syn próbuje ją za wszelką cenę chronić. To musi być naprawdę niebezpieczne, skoro aż tak mu na tym zależy i wcześniej, z innymi dziewczynami, postępował w ten sam sposób.
    Od razu wiedziałam, że ta dziewczynka będzie jego siostrą. Jakoś tak to było jedyne wytłumaczenie jej istnienia, albo nieistnienia. Ciekawa jestem jedynie, dlaczego zmarła? Może ta rodzina ma naprawdę znacznie więcej tajemnic, aniżeli się wydaje? Może ukrywają coś więcej, niż można przypuszczać?
    Ciekawą mają także zdolność. Umiejętność wyczuwania obecności duchów... No, szczerze mówiąc raczej nie chciałabym być osobą z ich rodziny. Trochę bym się bała, jakbym czuła "obecność" cały czas, jednocześnie nie mogąc tego ducha dostrzec. Niby czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, ale ja wychodzę z troszkę innego założenia. jak czegoś nie widzę, to boję się tego znacznie bardziej, aniżeli, gdybym to miała przed oczami. :D
    W ogóle skąd Ty wytrzasnęłaś akwamaryn? Tak o,pojawił się w głowie, czy gdzieś czytałaś o jakichś jego "mocach" i postanowiłaś wykorzystać go w swoim tekście? Bardzo oryginalny pomysł. Trochę jak kryptonit na Supermana. :D Z tym, że on jej nie osłabia. Chociaż może... Nic nigdy nie wiadomo. To Ty jesteś tutaj autorką i to Ty możesz mi zrobić z mózgu sieczkę!
    :D
    I nie waż się nawet myśleć, że źle Ci coś wychodzi, bo jak dla mnie,to Ty bardzo ładnie piszesz. Inaczej by mnie tu przecież nie było, prawda?! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to, co pan Hammond chce od dziewczyny jest aż tak niebezpieczne. Wydaje mi się, że jest to ściśle uzależnione od tego, kim jest osoba, od której tego oczekuje... Zresztą wszystko się jeszcze wyjaśni.
      Rodzina Hammondów ma jeszcze trochę tajemnic do odkrycia. To mogę zagwarantować. Co zaś się tyczy tej ich zdolności. To w sumie masz rację odnośnie tego odczuwania obecności duchów - w pewnym sensie to taka namiastka strachu spowodowała, że starają się oni ich unikać. Kryje się jednak za tym coś jeszcze...
      Co do akwamarynu, to w sumie odpowiedź kryje się w moim szablonie. Tak po prostu na niego popatrzyłam i już wiedziałam, że to on będzie odpowiedni do wyjaśnienia, czemu duchy trzymają się z dala od tej posiadłości.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i naprawdę miłe słowa. Postaram się myśleć o swoich rozdziałach mniej krytycznie :) Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  8. I jak tu cię nie kochać? I nie waż się myśleć, że źle piszesz, zrozumiano?

    Jak na razie, to chyba najlepszy rozdział. Adrianna jest w niebezpieczeństwie, jednak chciałabym się z nią zamienić (Karol! <3). Tak nawiasem mówiąc, to twoje postacie mają bardzo ciekawe charaktery, są wyraziste, realistyczne. Plus za to!

    Ja wiedziałam, normalnie wiedziałam, że to jego siostra! Wyjaśniło się również, dlaczego Karol tak się zachowywał. Chciał uchronić dziewczyny, nakłonić do zrezygnowania z pracy. Tylko dlaczego?

    Ja już chyba wolałabym widzieć duchy, niż tylko je wyczuwać. To byłoby straszne, gdybym wiedziała, że są w pobliżu, ale nie mogła ich zlokalizować.

    Wyjaśniło sie, dlaczego w domu nie ma duchów. Tylko dlaczego one czychają na zewnątrz? Wydaje mi się, że pan Hammond chce poświęcić Adriannę, by dały mu spokój. Co on im takiego zrobił?

    Weny, pomysłów i czasu do pisania!
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Normalnie, jak coś napiszesz to dostaję takiej motywacji do pisania, że to jest wręcz nie do opisania. Przynajmniej teraz nie straszysz mnie tasakiem :)
      Co do tego poświęcania Adrianny duchom, to w sumie ciekawy pomysł, ale to raczej trochę inaczej wygląda. Niemniej jednak masz rację z tym, że pan Hammond coś im zrobił... Wolę pozostawić to jeszcze w tajemnicy. Jeszcze raz dziękuję Ci za komentarz! Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Może jestem dziwna, szczególnie że rozdział obfitował w wiele intrygujących wątków, jednak najbardziej zaciekawiła mnie książka, która na chwilę przykuła uwagę Adrianny. I jestem bardzo zła, że tajemnicze drzwi tak odwróciły uwagę dziewczyny, że nic więcej na ten temat nie wiadomo. Skrycie liczę, że nie zapomni o tym, co widziała i niedługo sama wybierze się na wyprawę do biblioteki i znajdzie tę książkę.
    Zaskoczyła mnie trochę taka ilość kamieni "trzymających duchy z daleka". Byłam pewna, że wręcz przeciwnie pan Hammond będzie się starał zwabić ducha, w niczym mu nie przeszkadzając. Coś mi mówi, że za tym kryje się naprawdę mroczna tajemnica i mam nadzieję, że plan Karola zadziała, a Adriannie nie stanie się nic złego. Z drugiej zaś strony wydaje mi się to bardzo naiwne, szczególnie że przyznała się już przed panem Hammondem, którego tym razem kilka nieudanych prób nie musi zniechęcić, a zmobilizować do dokładniejszego przyjrzenia się sprawie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie jesteś dziwna. W sumie to mogę Ci zdradzić, że temat książki szybko powróci. Bardzo szybko...
      Hmmm... Tak naprawdę pan Hammond nie chce zwabiać żadnych duchów, poza tym życie z nimi w jednym budynku i jedynie ich wyczuwanie. Brrr...
      Masz całkowitą rację, co do tej naiwności - w tym przypadku jednak działania Karola opierają się na nadziei. Stara się wierzyć w to, że i tym razem mu się uda...
      Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam ;)

      Usuń
  10. Lubię Karola i te jego dziwaczne, zmienne humorki. Bardzo zastanawia mnie o co w tym wszystkich chodzi - w sensie, co takiego wie młody Hammond. Co takiego planuje jego ojciec, że aż tak bardzo zależy mu na ukryciu zdolności dziewczyny przed nim. Ta troska o nią może i jest urocza, ale równocześnie wzbudza czujność i wręcz niepokoi.
    Może chodzi o siostrę Karola? Może jego ojciec chce ją przywrócić do żywych? Nie mam pojęcia, jak miałby to zrobić ani czy Adrianna w jakiś sposób by mu to ułatwiła, ale tylko taki pomysł wpadł mi do głowy podczas lektury tego rozdziału.
    Poza tym Karol wyczuwa duchy, pan Hammond je wyczuwa, a Adrianna widzi. To wszystko składa się w jakąś całość, ale nie mogę wyłapać do czego zmierza.
    Fajny pomysł z tymi kamieniami, które ukrywają zdolność Adrianny. Może jednak uda się jej zmylić ojca Karola? Albo i nie...
    Pożyjemy, zobaczymy.
    Przepraszam za tak beznadziejnie krótki komentarz, ale upał + ogromne zaległości, które sobie narobiłam nie pozwalają bardziej się rozwlekać. Nadrobię następnym razem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w zasadzie to Karol nie wie wszystkiego. Zna tylko skutki działań swojego ojca, a nie ich cel. Niemniej to wystarcza, aby wzbudzało w nim chęć ochrony nieświadomych dziewczyn.
      Nie powiem Ci, czy Twój pomysł jest bliski prawdy, czy wręcz przeciwnie. To będzie niespodzianka.
      Akwamaryny były dość spontanicznym pomysłem, ale cieszy mnie, że się spodobał.
      Wcale nie jest tak beznadziejnie krótki! Zresztą nie mam siły na wykłócanie się. Hah^^
      Dziękuję! :* Mam nadzieję, że ten następny raz nastąpi dość szybko - ostatnio wena odwiedza mnie w dziwnych momentach. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Nosz cholera jasna! Napisalam komentarz i się nie dodał... co za;/

    Dobra, od nowa. ogromnie zaskoczyłaś mnie końcowką rozdziału i tym, co powiedział Karol. Nie sądziłam, że będzie tak bezczelny i mam nadzieję, że on tylko żartował z tą propozycją. Bo chyba nie sądził, że Ada może się na to zgodzić, na debila nie wyglada;D W każdym razie ona chyba za szybko go pochwaliła, bo wydaje mi się, że jeszcze nie raz Karol zepsuje jej nerwy.
    Ale dobrze, że mu wyznała prawdę i przyszła porozmawiać. Dzieki temu nieco się dowiedzieliśmy no i miał szansę by przedstawić swoją perspektywę i sposób myślenia. Nie wiem co ukrywa i jaki to ma związek z Adą, ale czuję, że pan Hammond rzeczywiście nie powinien się dowiedzieć o jej zdolnościach. Zareagował zbyt entuzjastycznie, wręcz szalenie, a to już powinno nas zastanowić. Ciekawa jestem o co chodzi z tą siostrą... może Monia ma rację i chodzi o przywrócenie jej do żywych? W sumie nie wpadlam na to, ale jak tak teraz myślę to coś może w tym być;D Albo po prostu chce z nią pogadać... Chociaż nie, to by było zbyt proste. Nadal nie mam pojęcia!
    Ale rozbudziłaś moją ciekawość po tym rozdziale jeszcze bardziej. Nie dość, że kompletnie nie wiem czego się spodziewać w kwestii tego ducha to jeszcze relacje Karola i Ady stoją dla mnie pod znakiem zapytania. Niby jej pomógł, niby był mniej wkurzający niż zwykle, ale tym ostatnim tekstem chyba nie zrobił na niej najlepszego wrażenia. Ciekawa jestem czy będą wreszcie normalnie gadać, czy ich droga do złapania kontaktu będzie dłuższa. Czekam niecierpliwie na kolejny! ;**
    I ten komentarz na wszelki wypadek skopiuję;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to czasem zdarza. Od kilku miesięcy nawet wyrobiłam sobie nawyk ciągłego kopiowania komentarzy - tak na wszelki wypadek. Gorzej, gdy w trakcie pisania wyłącza mi się niespodziewanie laptop...
      Masz rację - Karol jeszcze nie raz zepsuje Adriannie nerwy. Taki typ faceta. Może i ujawnia się jego bardziej przyjazna strona, ale to raczej nie sprawi, że się zmieni ot tak.
      Wiesz, ja to się w sumie cieszę, że nie masz pojęcia, co też takiego chce od Adrianny pan Hammond. Przynajmniej wciąż mam jakieś tajemnice, którymi mogę Cię zaskoczyć w odpowiednim czasie.
      Cieszę się też, że udało mi się rozbudzić w Tobie ciekawość. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaspokoić ją kolejnym rozdziałem. Wena ostatnio sprawia mi niespodzianki, więc może nie będzie trzeba na niego długo czekać. Tymczasem dziękuję! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  12. Jestem może dziwna, ale lubię Karola coraz bardziej ;) Ma w sobie coś takiego, co z jednej strony człowieka wkurza, a z drugiej strony przyciąga do niego jeszcze bardziej. Bardzo lubię te ich przepychanki słowne, to dodaje nieco humoru całej historii, która w gruncie rzeczy jest dość mroczna. Zastanawia mnie też o co mu chodzi tzn czego chce uniknąć. Po jego reakcji wnioskuję, że pan Hammond nie jest do końca sobą i ten to dopiero coś ukrywa. Hm a może chcą przywrócić do życia siostrę Karola przy pomocy Ady? A może chcą, aby siostra Karola ją opętała?... Taa mam bujną wyobraźnię, ale wydaje mi się, że coś jest na rzeczy. Fajny pomysł z tym kamieniem, ale wydaje mi się, że taki pierścionek to pan Hammond szybko zauważy. No i ta książka... może ona zawiera w sobie odpowiedzi na wszystkie pytania?
    Mi dialogi podobały się bardzo - nie były przesadne, ale były bardzo dobrze dobrane i napisane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol to taki typ faceta, który rozkochuje w sobie powoli, ale skutecznie ha ha :D
      Co do tych przepychanek słownych, to w sumie najlepiej mi się je ostatnio pisze. Gdy tylko trafia się fragment, w którym ta dwójka jest razem, słowa same wypływają spod moich palców.
      Na pewno coś na rzeczy jest. Czy jednak ma to związek ze zmarłą siostrą Karola? Czas pokaże.
      Dziękuję Ci za miłe słowa. Niebawem odwiedzę Twojego bloga, a tymczasem pozdrawiam! :)

      Usuń
  13. Co Ty masz do swoich dialogów? Mi się bardzo, naprawdę bardzo podobały. Ogólnie rozdział był ciekawy, mam nawet wrażenie, że dużo lepszy niż poprzednie.Coś mi się wydaje, że z pan Hammond ukrywa przed Adą swoje prawdziwe, mroczne oblicze. Ciekawi mnie też, do czego chciałby wykorzystać jej zdolność widzenia duchów. Myślę, że ma to coś wspólnego ze śmiercią jego córki - może pragnąłby ją ożywić? Albo przynajmniej jakoś się z nią spotkać. Mam nadzieję, że odpowiedzi na wszystkie pytania znajdują się w tajemniczego książce i że Adzie uda się ją zdobyć, unikając szefa.
    Karol z początku zachowywał się naprawdę wrednie, jednak dopiero teraz wyszło na jaw, dlaczego. Chciał chronić dziewczynę. Przed czym? Nie wiadomo, ale przypuszczam, że skoro wkładał w to tyle energii, to musi to być poważna sprawa.
    Scena z ptakiem była naprawdę magiczna, bardzo ładnie i obrazowo ją opisałaś. Choć nie należę do zagorzałych fanów fantasy, lubię podobne fragmenty, udało Ci się mnie zachwycić.
    Na usta ciśnie mi się jeszcze jedno pytanie: jak zmarła ta mała dziewczynka i czy Hammond jakoś się do tego przyczynił? Pozostaje mi czekać. Pisz szybko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że podobały Ci się dialogi. Naprawdę dobrze to przeczytać. Poza tym cieszę się, że uważasz ten rozdział za lepszy niż poprzednie, bo jakoś tak przyjemnie mi się go pisało. Osobiście obwiniam za to Karola...
      Co prawda nie mogę Ci jeszcze powiedzieć do czego chciałby wykorzystać pan Hammond Adriannę, ale jak najbardziej mogę zdradzić, że niedługo, naprawdę niedługo, będzie więcej o tajemniczej książce.
      Cieszę się, że udało mi się Cię zachwycić sceną z ptakiem. Zresztą dziękuję za wszystkie miłe słowa, za komentarz! Pozdrawiam! :*

      Usuń
  14. Proszę bardzo, jednak udało mi się dzisiaj nadrobić całość xD
    Jestem z siebie dumny, a jeszcze bardziej ty możesz być dumna z siebie, bo mimo kilku niedociągnięć bardzo mi się podobało. Właściwie to chyba nie ma książki, bloga, itd, który podobałby mi się w pełni. Ja zawsze muszę się do czegoś doczepić, taki już jestem. W twojej twórczości czepiam się bohaterów i tego pobocznego świata - cały został niemal przez ciebie pominięty i koncentrujesz się na tym co magiczne. Gdybyś wprowadziła opisy pozostałych bohaterów, pracę w rezydencji, itd, to od razu rozdziały byłyby dłuższe i bardziej obrazowe.
    Do twoich dialogów nie mam nic, bardzo mi się podobają. To jak Adrianna gani samą siebie i w ogóle mówi do samej siebie też genialne. Karol chyba najbardziej ze wszystkich bohaterów ci się udał, choć pan domu nie zostaje daleko w tyle za synkiem.

    Zagadki zaczęły się nieco rozwiązywać. Mamy teraz tajemnicze kamienie i milczącego Karola, no i Eugeniusza - polubiłem tego ptaka, choć sam nie wiem za co i dlaczego.

    Nie wiem komu Adrianna powinna ufać, czy panu Hammondowi czy jego synowi. Ja chyba zaufałbym temu starszemu.

    Moment wkładania pierścionka na palec, taki bardzo subtelny, ale czy pan domu nie zauważy, że dziewczyna ma na sobie kamień? Przecież pan domu musi znać właściwości tego minerału.

    Pozdrawiam, żegnam się i lecę do kolejnych, bo jeszcze mam z pięć blogów do nadrobienia. Jak dodasz coś nowego, to przy okazji mnie jakoś poinformuj.

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na początek: Bardzo dziękuję Ci za wszystkie komentarze, jakie zamieściłeś u mnie na blogu. Za wszystkie opinie i za to, że szczerze wyrażasz swoje zdanie. Zdecydowanie wezmę sobie do serca Twoje uwagi.
      Zgadzam się z tym, że jakoś tak poboczny świat został zepchnięty przeze mnie na dalszy plan. Wydaje mi się, że może to być wina wrażenia, że jeśli zacznę dokładniej się rozpisywać na temat prac w rezydencji, czy drugoplanowych bohaterów, to zacznę zanudzać czytelnika. Wiem, że jest to nieco niedorzeczne myślenie, ale pisząc ciężko mi się przełamać. Niemniej jednak będę starała się to zmienić :)
      Miło mi, że główni bohaterowie i ogół historii Ci się podobał. Oby dalej było tylko lepiej. Dlatego oczywiście poinformuję Cię, kiedy tylko dodam coś nowego. Tymczasem życzę Ci miłego nadrabiania blogów, no i jeszcze raz dziękuję! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Przejrzałem twoje komentarze, te u mnie, na ten pod rozdziałem 6 odpowiedziałem. I teraz mam takie pytanie: ty u mnie pominęłaś wprowadzenie i prolog? Skapnąłem się po tym, że masz nadzieję iż do ślubu nie dojdzie, a ci co czytali wprowadzenie i prolog, to wiedzą, że ślub będzie miał miejsce, gdyż w prologu Cyntia bierze syna i ucieka od męża, a ten wysyła za nią list gończy, bo jak wiadomo te sto lat temu żona miała obowiązek pozostać przy mężu i bez jego wiedzy szlajać się nigdzie nie mogła. Cóż za piękne czasy, prawda? xD

      Usuń
    3. Zadałeś już to pytanie u mnie na blogu, w zakładce "Linki" i tam umieściłam odpowiedź. Niemniej jednak powtórzę: przeczytałam oba, ale po prostu wyleciało mi z głowy to, co się w nich działo. Ostatnio pochłaniam tak wiele różnych historii, że czasem w mojej głowie robi się chaos i zaczynam zastanawiać się, co gdzie się wydarzyło. Teraz jednak już poznałam bliżej bohaterów Twojej powieści i gwarantuję, że istotne wątki nie opuszczą już mojej głowy. Tym bardziej, że postaram się niebawem powrócić do jej czytania :)

      Usuń
  15. No i proszę, jestem na bieżąco.
    Nie wiem co jeszcze miałabym napisać w komentarzu, bo chyba wszystko już zawarłam w poprzednich.
    Nadal nie wiem komu ufać, czy Karolowi, czy jego ojcu, i chyba ja na miejscu Adrianny nie zaufałabym żadnemu.
    Ptaszek o imieniu Eugeniusz - nie wiem dlaczego, ale na tę wzmiankę od razu się uśmiechnęłam i mi się tak cieplej na duszy zrobiło, to takie słodkie nazywać zwierzaki, jeszcze takim specyficznym imieniem.
    Ciekawe jak to wszystko potoczy się dalej, liczę, że masz wszystko świetnie zaplanowane i nie pozostaje mi nic innego jak czekać do kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za wszystkie komentarze!
      Jeśli zaś chodzi o to planowanie... Należę raczej to tych osób, które tworzą wszystko na bieżąco. W zasadzie niewiele mam zaplanowane. Jak przyjdzie mi jakiś pomysł, zapisuje go, a potem wykorzystuje w opowiadaniu. Większość jednak wyjaśnia się w trakcie pisania. Sama wciąż nie mam pewności, jak to wszystko się zakończy. Trzymam się tylko głównego pomysłu :)
      Pozdrawiam!
      PS: Sugestia odnośnie tego, że zamiast bonusów powinnam zawrzeć ich treści w tej historii jest jak najbardziej trafna. Jednak z góry założyłam, że będę pisać to opowiadanie jedynie z perspektywy Adrianny - w dodatkach chciałam zawrzeć po prostu jej pierwsze spotkanie z Karolem. Jak on to widział...

      Jeszcze raz dziękuję za Twoje opinie! ;)

      Usuń
  16. "(...)Z tego względu ostatnio zaczęło mnie zastanawiać, czy może poza normalnymi rozdziałami nie dodać jakiś bonusów. (...) Takimi dodatkami mogłyby być na przykład niektóre sceny z perspektywy Karola, albo cały tekst bajki, na którą natknęła się Adrianna w bibliotece..."

    Nie wiedziałam, w jakim dziale odpowiedzieć na pytanie z Wieści, więc robię to tutaj, bo wiem, że na pewno zajrzysz. Myślę, że jest to dobry pomysł - mam tylko nadzieję, że nie będzie to zbyt opóźniać rozdziałów.

    Paulina

    PS: A co do tego tasaka, to nie chcę wyjść na sadystkę lub nudziarę (w obu przypadkach za późno, hah ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS2: Słowo "jakiś" określa rzeczownik w mianowniku, liczbie pojedynczej. W tym wypadku powinno być "jakichś bonusów". Taki mały, dość częsty błąd.

      Usuń
    2. Chyba będę musiała w najbliższym czasie utworzyć nową zakładkę, w której można by było komunikować się ze mną, właśnie odnośnie umieszczanych przeze mnie wieści, czy też w innych sprawach. Swoją drogą dziękuję Ci za wyrażenie opinii :)
      Jeśli chodzi o opóźnianie rozdziałów: Pojawiają się one i tak bardzo rzadko, więc jeśli zdecyduję się na dodanie jakiegoś "bonusu", na pewno postaram się, aby nie sprawiło to dodatkowych opóźnień.
      Błąd poprawiłam, jeśli zaś chodzi o "tasak" - nie uważam Cię za sadystkę, a za mojego motywatora do pisania! Pozdrawiam! :)

      Usuń
  17. Kochana, nie oceniaj się tak nisko. Dialogi wyszły ci cudownie, ale oczywiście opisy jeszcze lepiej ;-) historia robi się coraz ciekawsza, a Karol mnie intryguje. Czyli jednak nie jest takim sukinsynem na jakiego wyglądał ;-) ciekawa jestem również, czy ten plan wypali ponownie, bo myślę, że pan Hammond nie da się nabrać ponownie...
    no nic czekam na nn i odpowiedź ;-)
    Do napisania,
    Kisielek ;-D
    PS: zapraszam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa, Cieszę się, że Karol potrafi zaintrygować. Jeśli zaś chodzi o ten oczywisty plan... Nie zdradzę, czy wypali, chociaż i tak wydaje mi się, że jest to jasne :)
      Pozdrawiam! Na pewno w wolnej chwili wpadnę przeczytać rozdział u Ciebie :D

      Usuń
  18. Czyli już wiemy, dlaczego Karol był taki miły dla Ady! Przyznam, że jest to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, chociaż nadal nie wiem, czy mam mu zaufać po tym wszystkim. Jakby nie było sprawił dziewczynie sporo przykrości. Ale może rzeczywiście nie chciał źle. Chociaż nadal nie wiem, czemu tak bardzo nie chce, żeby Ada pomogła jego ojcu skontaktować się ze zmarłą córką – czy to takie złe? Nie mam pojęcia, czemu Karol tak usilnie próbuje do tego nie dopuścić.
    Dobra, tekst z małym ptaszkiem jego taty wydał mi się zboczony (to u mnie normalne, wybacz) xD Ale bardzo ciekawy pomysł z tymi akwamarynami! Swoją drogą do tej pory myślałam, że to tylko taki kolor a teraz patrzę w google, że to taki kamień szlachetny xD Ja na miejscu Ady mimo wszystko nie zgadzałabym się na pomysł Karola. Może patrzę na to z nieco innej perspektywy, ale czemu miałaby nie pomóc jego ojcu w skontaktowaniu się z córką? To takie złe?
    Dobra, lecę do dziesiątki :D

    OdpowiedzUsuń