1 sierpnia 2015

Rozdział 8

    Nie spodziewałam się, że sam pan domu pofatyguje się, aby mnie odwiedzić. Tymczasem stoi tu we własnej osobie.
    - Co ma być nieprawdą? - ponawia pytanie, ani na chwilę nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie rozumiem dlaczego, ale wciąż dostrzegam w nich iskierki rozbawienia mimo, że leżę przed nim poturbowana i w bandażach. Stara się nie odzwierciedlać swojego stanu ducha uśmiechem, jednak jego oczy mówią mi, że ta sytuacja go bawi. Chyba niezmiennie jak każda inna z moim udziałem.
   - Mój wypadek - odpowiadam, starając się zachować spokój. Wiem, że to perfidne kłamstwo. Niemniej powiedzenie panu Hammondowi o moim koszmarze wydaje mi się w pewnym sensie przerażające. Nie rozumiem dlaczego, ale z każdym kolejnym dniem coraz bardziej obawiam się pogodnego nastawienia mojego pracodawcy. Tym bardziej, że ujawnia się ono w szczególności względem mojej osoby.
    - Czyżby? - Zbliża się do łóżka i zajmuje miejsce, na którym zaledwie kilka minut wcześniej siedział jego syn.
   - Gdyby był on nieprawdą, mogłabym wrócić do pracy i dalej zarabiać na swoje utrzymanie - stwierdzam na jednym wydechu i pokornie schylam głowę. Dalej! Graj tak jak przez prawie całe swoje życie.
    Czując, jak głaszcze mnie po włosach, mimowolnie się wzdrygam.
   - Nie wyrzucę cię stąd - mówi, najwidoczniej w końcu zawierzając moim słowom. - Musisz mi tylko szczerze odpowiedzieć na jedno pytanie - zastrzega. Momentalnie moje spojrzenie z powrotem ląduje na jego osobie. Widzę, jak kąciki jego ust unoszą się na ten widok. Boję się o co może mnie spytać, nie ważę się jednak tego wyrazić.
   - Wierzysz w duchy? - rzuca. Próbuję przekonać samą siebie, że szok na mojej twarzy nie jest tak wielki. Może gdyby nie to usatysfakcjonowane spojrzenie niebieskich oczu, zdołałabym w to jeszcze uwierzyć. Zdaję sobie jednak sprawę, że moja mina przekazuje panu Hammondowi więcej niż jakiekolwiek słowa.
    - Ja... - Głośne pukanie do drzwi przychodzi mi na ratunek. Nie wiem, kto jest za nimi, ale już zaczynam dziękować mu w duchu za uwolnienie mnie od odpowiedzi na to pytanie. Może zanim będę musiała to zrobić, zdołam wymyślić jakąś sensowną wymówkę. W końcu nie muszę mówić, że widzę duchy...
    - Witam pana - głos Josha roznosi się po całym pomieszczeniu. - Widzę, że nie jestem jedyną osobą, która postanowiła odwiedzić tę biedną, pokrzywdzoną blondynkę. - Uśmiecha się i puszcza do mnie oczko. Zupełnie nie rozumiem tego przekazu. Obawiam się, że mogłam właśnie trafić z deszczu pod rynnę.
    - Przyjechałeś z Moniką? - dopytuje pan Hammond, kierując swój wzrok na przybyłego chłopaka.
    - Została w Anglii - stwierdza Josh, nawet nie komentując tego, że ojciec Karola nie zwrócił najmniejszej uwagi na jego wcześniejsze słowa. - Zerwaliśmy - dodaje, po czym podchodzi bliżej i siada z drugiej strony mojego łóżka. Czuję się otoczona. Tylko spokojnie. Spokojnie! Wmawiam sobie, biorąc kilka głębokich wdechów. Mam wrażenie, że zostałam odcięta od dopływu powietrza.
    - Karol wie?
   - W zasadzie to przekazałem mu kilka godzin temu. Nie najlepiej zareagował na mój przyjazd - objaśnia blondyn. - Chyba nie o tym jednak powinienem rozmawiać z panem w tym pokoju - mówi, zerkając na mnie znacząco.
  - Wciąż możesz nazywać mnie wujem - oznajmia pan Hammond, najwidoczniej ignorując sugestię chłopaka.
    - A więc wuju, może wiesz, jak ona się czuje? - Powoli zaczyna wkurzać mnie to, że ta rozmowa toczy się na moim łóżku, przy czym jestem traktowana jak powietrze.
    - Nie zdążyłem jeszcze zapytać - tłumaczy, po czym również kieruje na mnie spojrzenie. Dobra, myliłam się! Chcę być traktowana, jak powietrze, więc proszę przestańcie się tak na mnie gapić. Lamentuję w myślach. Zupełnie nie mam pojęcia, jak zachować się w tej sytuacji. No już zajmijcie się sobą... Mój przekaz werbalny, jednak do nich nie dociera.
   - Mam się dobrze - mamroczę, spuszczając wzrok na swoje ręce. Jeszcze trochę, a na moich policzkach zakwitną soczyste rumieńce
    Pan Hammond kiwa głową z aprobatą.
   - Skoro już zostaliśmy obdarzeni oczekiwaną informacją, to może mógłbyś zostawić mnie samego z tą młodą damą - przemawia. - Muszę jej jeszcze coś wyjaśnić. - Josh uśmiecha się do mnie konspiracyjnie.
    - Też mam ochotę na rozmowę z nią sam na sam. - Co to ma być? Może zaczną się jeszcze o mnie targować, jak o produkt w sklepie? Zaskakująco dziwne jest to, że jestem obdarzana aż taką uwagą, mimo mojego statusu zwykłej służącej.
   - Jestem zmęczona. - Wkraczam do akcji, sugestywnie wtulając się w poduszkę. Nawet nie obchodzi mnie już, jak zostanie odebrane moje zachowanie. Marzę tylko o tym, aby ta dwójka jak najszybciej wyniosła się z tego pokoju. - Chciałabym zostać sa... ma - zacinam się na ostatnim słowie, pod wpływem spojrzenia pana domu.
    - Josh wyjdź - rozkazuje blondynowi, nie odwracając ode mnie wzroku. - Nie rozumiem dlaczego wciąż tu jesteś, skoro nawet nie znasz tej dziewczyny - ciągnie. - Zapewne wiesz, że jest ona nową pokojówką Karola.
    - Poznałem ją, jak tylko tu przyjechałem, wuju - odburkuje chłopak, o dziwo ani trochę niezrażony zmianą tonu w głosie pana Hammonda. - Zaintrygowała mnie.
   - Nie tylko ciebie - mamrocze pod nosem mój pracodawca. - Możesz odwiedzić ją później - dodaje głośniej. Widać, że ta rozmowa już go niecierpliwi. Zastanawia mnie, czy aby przypadkiem nie zaczyna właśnie żałować, że przyzwolił Joshowi na nazywanie się "wujem".
    - Dobrze. - Nie wiem, czy nagłe poddanie się blondyna mi odpowiada. Po głębszych przemyśleniach na pewno doszłabym do wniosku, że gdybym miała wybierać, wolałabym zostać w sypialni z nim. Dłuższa znajomość z panem Hammondem akurat pod tym względem wcale nie dodaje mu punktów. Wręcz przeciwnie. Gdy myślę o tajemnicach, jakie osnuwają tego człowieka, mam je ochotę przede wszystkim odjąć. W takim przypadku w moim umysłowym rankingu na prowadzenie wychodzi Josh. Niestety on właśnie wstaje z mojego łóżka i kieruje się w stronę drzwi. - Do zobaczenia Adrianno - rzuca na odchodne, naciskając ręką na klamkę. Z tonu w jakim wypowiedział te kilka słów, wnioskuje, że jest to raczej obietnica, niż jakieś nic nieznaczące zdanie. Nie mam jednak szans, aby na nie odpowiedzieć. Kiedy moje usta rozchylają się w chęci wyrażenia swojej opinii na ten temat, chłopak wychodzi.
    Ponownie zostaję sam na sam z panem domu. Gdy widzę, jak na jego twarzy pojawia się uśmiech, głośno zasysam powietrze do ust. Ten niby przyjazny gest wypełnia mnie irracjonalnym lękiem, mimo że przy pierwszym spotkaniu napawał mnie nadzieją. Mam wrażenie, że zniknęła ona już po jednym dniu spędzonym w tej rezydencji. Nie. Uświadamiam sobie. Prawie całkowicie wyparowała ona kilka dni temu w bibliotece. Jej resztki opuściły mnie jednak dopiero dzisiaj, zaraz po odwiedzinach kruka.
   - Jestem zmęczona - powtarzam się, starając w ten sposób jak najdalej odsunąć to, co nieuniknione. Niestety nie udaje mi się.
    - Rozumiem, ale zanim pozwolę ci iść spać, chciałbym usłyszeć odpowiedzieć na moje pytanie - podejmuje mój pracodawca, zachęcająco klepiąc mnie po dłoni. - Wybacz mi, ale po twojej reakcji postanowiłem je nieco zmodyfikować - kontynuuje żarliwie wpatrując mi się w oczy. - Adrianno, czy ty widzisz duchy? - Wzdrygam się, a na mojej twarzy pojawia się grymas. Wiem, że zachowuje się zbyt znacząco, ale nie potrafię w tej sytuacji utrzymać "kamiennej" postawy. Nie jesteś jednak zbyt dobrą aktorką, co? Naskakuję na siebie w myślach. Teraz na pewno uwierzy ci, jeśli zaprzeczysz. Moja podświadomość drażni się ze mną, ale i tak dzielimy ze sobą ten sam strach. Strach, który sprawia, że w moim gardle rośnie gula, a ręce zaczynają trząść się zdradziecko.
    - Tak - wykrztuszam, po raz pierwszy od czasów dzieciństwa tak otwarcie się do tego przyznając. Każda inna odpowiedź nie miałaby już teraz sensu.
    - To cudownie! - Pan Hammond uśmiecha się jeszcze szerzej i z przejęciem chwyta moje obie dłonie. - Nareszcie. Z tobą wszystko się uda! Tym razem ta stuknięta kobieta miała rację, a już traciłem nadzieję. Kiedy ta dziewczyna dwadzieścia lat temu nie podołała, byłem pewny, że to już koniec, ale... - wesoło trajkocze, nie dostrzegając konsternacji na mojej twarzy - ...odnalazłem cię - kończy, gwałtownie powstając z łóżka. Okrąża dwa razy mój pokój. Jedno moje słowo naładowało go taką ilością energii, że chyba nie ma pojęcia, jak inaczej mógłby nią spożytkować. - Wyśpij się - rzuca przez ramię po trzecim okrążeniu i wyskakuje na korytarz.
   W końcu zostawił mnie samą. Po tym, czego byłam świadkiem chwilę wcześniej, nie potrafię zdobyć się na westchnięcie z ulgą. Mam mętlik w głowie. Gdyby chociaż ktoś raczył mi wytłumaczyć ostatnie słowa mojego pracodawcy... To był chyba najbardziej pochrzaniony dzień w twoim życiu. Drwię z siebie i przekładam nogi przez brzeg łóżka. Wiem, że już dłużej nie wyleżę.
    Zerkam w stronę okna. Nie dostrzegam tam kruka. Słońce też musiało zniknąć gdzieś za horyzontem, bo jego promienie przestały walczyć z zasłoną o możliwość dostania się do tego pokoju. Nastał wieczór. Odnoszę wrażenie, że nie ma szans, aby tego dnia mogło pójść coś jeszcze gorzej.
    Zdradziłaś swój sekret panu Hammondowi. Wyrzucam sobie i zasłaniam twarz rękoma. Dlaczego w zasadzie to zrobiłam? Może i zaprzeczanie temu nie miało sensu, ale miałam wybór. Jedno krótkie "nie" wprowadziłoby chociaż jakiś cień niepewności. A teraz? Będziesz musiała zmierzyć się z konsekwencjami. Wzdycham i uświadamiam sobie, że powiedziałam prawdę z jeszcze jednego powodu. Miałam zwyczajnie dość tajemnic. Wydawało mi się, a raczej wciąż wydaje, że ujawnienie mojej doprowadzi do reakcji łańcuchowej i zaczną się one rozwiązywać jedna po drugiej. Jesteś naiwna. Naskakuje na siebie, po czym szybko wstaję z łóżka.
    Silne pulsowanie w głowie mówi mi, że nie był to najlepszy pomysł.
   - Nie ma to, jak upadek ze schodów, co? - pytam się na głos, starając nie zwracać uwagi na ból. Wiem, co mam zamiar teraz zrobić i nie mogę pozwolić sobie na to, aby jakieś "niegroźne" potłuczenia zatrzymały mnie. Jeśli chcę się czegokolwiek dowiedzieć, nie mam czasu na siedzenie w jednym miejscu. Tym bardziej, że nie mam pojęcia, jak pan domu ma zamiar wykorzystać informację, którą otrzymał z moich ust.
    Przeraża mnie z jaką łatwością przyswoił fakt, że widzę duchy. Wyglądało to tak, jakby od samego początku wiedział, że nie jestem zwyczajna i właśnie dlatego mnie tu sprowadził. Na co mu jednak taki dziwoląg jak ty? Z tym niezbyt przyjemnym pytaniem, przebijającym się przez moje myśli, ruszam do przodu. Tylko jedna osoba może być teraz zdolna, rozjaśnić mi jakoś umysł. Nawet jeśli jest spore prawdopodobieństwo, że Karol odeśle mnie z kwitkiem, zawsze warto spróbować. Szczególnie, że jednym z nielicznych pozytywów tego dnia, było ujawnienie się jego dobrej strony. Oby nie zniknęła ona jeszcze w odmętach jego egoistycznej duszy...

*****
Wiem, wiem, miała być akcja, ale okazuje się, że niełatwo takową wprowadzić. Ciekawe, jak to będzie dalej. Oby nie kończyło się na tym, że cały rozdział jest umieszczony w jednym i tym samym pomieszczeniu, tak jak tutaj. Wierzę w to, że może być lepiej. Tymczasem życzę wam udanego kolejnego miesiąca wakacji i już zaczynam wzywać wenę, aby pomogła mi przy pisaniu ciągu dalszego... Pozdrawiam!


37 komentarzy:

  1. Hejo kochana! :3
    Rozdział bardzo mi się podobał. Jak cała historia! :D
    Zastanawia mnie zachowanie Hammonda. W końcu odnalazł Adę? Czyli że on szukał osoby, która widzi duchy...? Cóż... Interesujące. Nie rozumiem tylko, po co mu to. I kim jest ta dziewczynka-duch? Jego córka?
    Ech. Szkoda, że nie pojawił się Karol. Ty wiesz, jak bardzo go kocham, prawda? ♥♥♥
    Przepraszam, że krótko, ale mam jeszcze kilka blogów do nadrobienia :)
    Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało. Po co Hammondowi osoba, która widzi duchy? W zasadzie to bardzo łatwo można byłoby wpaść na odpowiedź na to pytanie. Czasem pojawia się w mojej głowie myśl, że nawet za łatwo, ale póki nikt na nią nie wpadnie, będę się cieszyć. Przynajmniej będę zdolna jeszcze czymś zaskoczyć :)
      No niestety nie było Karola w tym rozdziale, ale gwarantuję, że w następnym go nie zabraknie. Przynajmniej tak myślę. Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Widzę, że zaczynają się schody w życiu Ady;-)
    Wyjawiła swój sekret i teraz musi ponieść konsekwencje ;-)
    Akcji może nie było, ale treść wystarczyła by zasiać ziarno ciekawości ;-)
    Czekam na nn zapewnie jak wszyscy z wielką przyjemnością ;-)
    Dużo weny i do napisania,
    Kisielek :-D
    PS: zapraszam na nn ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż w jej życiu nie może być łatwo. Jeśli zaś chodzi o konsekwencje. Wydaje mi się, że będą one spore. Czas pokaże jak bardzo - wizja w mojej głowie już jest.
      Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Tym razem przybywam tutaj do ciebie z leciutkim poślizgiem. Wybacz, ale ostatnio nie mam czasu zupełnie na nic. A niby wakacje miały być takie beztroskie!
    No dobra, przechodząc do treści. Trochę krótko! To jedyne, co mogę zarzucić, ale za bardzo marudzić nie mogę, bo i moje rozdziały ostatnio nie są najdłuższe.
    Cóż, pan Hammond mnie przeraża. Serio. Niby nieszkodliwy pan w średnim wieku, ale jest w nim coś takiego, co mnie osobiście przeraża niesamowicie. On wiem zdecydowanie zbyt wiele. I ten jego entuzjazm. Niepokojący. Czuję, że kłopoty wcale Adę tak na zawsze nie opuściły, a wręcz przeciwnie. Teraz dopiero się zaczną. Chyba niepotrzebnie przyznawała się do swoich zdolności, ale w sumie co innego mogła zrobić? Facet chyba i tak by nie odpuścił.
    Zastanawia mnie też Josh. On też coś od tej naszej biednej bohaterki chciał, ale nie dostał szansy na zdradzenie swoich motywacji, a tym samym wzbudził moją ciekawość.
    Cóż, czekam na ciąg dalszy, bo tylko tyle mi pozostało.
    Na sam koniec dodam jeszcze, że strasznie podoba mi się ten nowy wystrój. Jest najlepszy z dotychczasowych. Taki niesamowicie magiczny. Ma w sobie coś, co przyciąga wzrok.
    No dobra, to ja już zmykam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ostatnio narzekam na brak czasu, ale co poradzić?
      Hah... Moje rozdziały zazwyczaj są krótkie. Ciężko mi to zmienić. Cały czas jednak wierzę w to, że w końcu mi się uda. W końcu w takim jednym rozdziale przekazuję naprawdę niewiele treści, a przecież nawet nie dodaję ich za często...
      Też uważam, że aktualny wystrój bloga jest najlepszy. Nie powiem, ale bardzo mi się podoba. Tym bardziej cieszę się, że Tobie też przypadł do gustu. Tymczasem bardzo dziękuję Ci za komentarz! Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Ty narzekasz na brak akcji, a dla mnie to było bardzo ciekawe. Pan Hammond coś ukrywa i to coś zaczyna mnie coraz bardziej ciekawić zwłaszcza, że jego entuzjazm był dość podejrzany i dziwny zarazem. Najwyraźniej od samego początku wiedział, że Ada coś ukrywa, ba! On liczył, że ona jest "tą jedyną", czekał na nią od dwudziestu lat... tylko pytanie po co mu ktoś taki? Czego on w zasadzie od niej oczekuje? Karol zapewne coś wie, ale nie sądzę, żeby tak chętnie jej wyjaśnił czego jego ojciec od niej oczekuje. Coś się święci i to raczej nie będzie dla Ady nic przyjemnego.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż pan Hammond jest po prostu bardzo charakterystycznym człowiekiem... Chociaż zdecydowanie bardziej "charakterystyczne" jest to, co ukrywa :)
      Fakt coś się świeci - to jednak wyjaśnię dopiero w kolejnych rozdziałach.
      Cieszę się, że do mnie wpadłaś i dziękuję za komentarz! Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  5. Hm, myśle, ze Hammond liczy na to, iż mowa pokojówka bedzie w stanie porozumieć sie z ta mała dziewczynka... Może jego córka? Ciekawe, czy Karol coś wyjawi, czy bedzie tajemniczy bądź niemiły. Liczę na choć niewielki postęp w relacji jego z Adą. Może i rozdział jednomiejscowy, ale przecież dziewczyna ledwo żyje, nie ma co od niej wymagać przemieszczania sie. A przecież pojawiło się całkiem spoto informacji, a jeszcze wiecej pytań-> M.in o co chodzi kolejnemu męskiemu członkowi tej dziwnej familii ;)?. Myślę wiec, ze jesteś dla siebie zbyt surowa. Mnie tempo odpowiada, niedobrze jest gnać z akcją. Condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o plany pana Hammonda, to mogę powiedzieć jedynie, że są nieco bardziej "rozległe". O tym jednak będzie w opowiadaniu.
      Karol nie zmieni się tak łatwo, więc wciąż od czasu do czasu jego charakterek da Adriannie w kość, ale gwarantuję, że coś się wyjaśni.
      Bardzo dziękuję za komentarz! Może i jestem dla siebie surowa, ale nie łatwo to zmienić... Pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Doskonale cię rozumiem. Też czasem planuję, że w jakimś rozdziale w końcu coś się wydarzy, a tu się okazuje, że nic z tego, bo bohaterowie nagle mają sobie dużo do powiedzenia albo przytrafia im się inny wypadek. W każdym razie mimo że rozdział jedno miejscowy i spokojniejszy pod względem akcji, to jednak bardzo dobry i zarazem intrygujący. No i dodatkowo nasuwający nowe pytania i niedopowiedzenia, na które z jeszcze większą przyjemnością będę czekać.
    W każdym razie pan Hammond to bardzo intrygująca postać. Zastanawiam się, dlaczego szukał osoby, która widzi duchy. Czyżby chciał porozumieć się z duchem dziewczynki? Może to jego rodzina? Chyba że chodzi mu o coś innego i bardziej nieprzyjemnego. Niepokoi mnie natomiast wzmianka, że wcześniej komuś się nie udało. Czyżby Adriannie groziło niebezpieczeństwo?
    Niecierpliwie czekam na kolejne wyjaśnienia.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mimo iż w tym rozdziale niewiele się dzieje, to Uważasz go za dobry. Poza tym fakt, ciągle dodaje nowe pytania...
      Czy Adriannie grozi niebezpieczeństwo? Jakieś na pewno. Nie będzie miała teraz łatwo... Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale, jak się okazuje, nawet na to można nie mieć weny.
    Rozdział ciekawy. Pan Hammond mnie przeraża. Uzyskałaś naprawdę świetny efekt. Miły, a jednocześnie skrywający mroczną tajemnicę. Niebezpieczny. Czego on chce?
    Tamtej się nie udało? Umarła? Popadła w obłęd? Nieswojo mi się robi.
    Czego chciał Josh? To nie daje mi spokoju. A czego Adrianna dowie się od Karola? Ciekawość mnie zżera.
    Ogranicz do minimum wszystkie podstawowe potrzeby, nawet oddychanie, bo nawet ono zajmuje cenny czas, kiedy możesz pisać. Pamiętaj, nadal mam tasak. ;)
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie skomentowałaś tego rozdziału jakoś późno - nie minął nawet tydzień od jego dodania.
      Czego chce pan Hammond? A to ciekawa historia, ale niestety nie na teraz.
      Całkiem sprawnie mi idzie pisanie kolejnego rozdziału (chyba przez to, że póki co w nim jest tylko konfrontacja Adrianna-Karol), więc chyba nie będziesz musiała użyć tasaka :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam!!! ;)

      Usuń
  8. Ciekawa jestem, o co chodzi z duchem tej dziewczynki i czemu pan Hammond tak długo szukał kogoś, kto będzie mógł ją widzieć. Może to jakaś jego krewna, z którą chciałby się porozumieć? Tylko, że właściwie odniosłam wrażenie, że on również widzi tego ducha, więc nie rozumiem, po co potrzebna by mu była Adrianna. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, tym bardziej, że ma się w nim pojawić dosyć istotna rozmowa. Jestem ciekawa, co Karol powie głównej bohaterce. Może choć po części wyjaśni się, o co w tym wszystkim chodzi. No i zastanawia mnie jeszcze, jakie znaczenie dla całej tej historii ma postać Josha...

    Pozdrawiam
    b-u-n-t
    teorainn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można powiedzieć, że po drodze pan Hammond miał porażki - stąd długie szukanie... Co do tego widzenia przez niego ducha, to niekoniecznie tak. W sumie wyjaśni się to w kolejnym rozdziale.
      Mam wrażenie, że ta rozmowa z Karolem będzie dosyć ciekawa, ale to tylko moje zdanie. Tymczasem dziękuję za komentarz! Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Intryguje mnie postać pana Hammonda. I zaczynam już snuć refleksje. Tak jak w którymś tam rozdziale, chyba poprzednim niektóre osoby, w tym ja domyślały się, że Karol jest bratem ducha tej dziewczynki, to jeżeli tak jest to znaczy, że to córka Hammonda, a on potrezbuje Adrianny żeby ją wydostać. Nie wiem czy to dobra myśl, bo ty mogłaś usnuć sobie w głowie coś zupełnie innego. I jeszcze ten Josh... Bądź co bądź pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśl jak najbardziej dobra. Czy jednak trafna? Nie chcę jeszcze tego zdradzać, ale w zamian mam pytanie. Gdyby o to chodziło, czy to nie byłoby zbyt oczywiste?
      Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. W sumie może masz rację, że byłoby zbyt oczywiste. Lecz żadnych pomysłów już nie mam i to dobrze ponieważ lubię być zaskakiwana i nie chcę już dłużej rozgryzać twojej opowieści bo chcę mieć niespodziankę w postaci tego co ty wymyślisz, chiciaż przecież nie powiedziałaś, że moja refleksja nie jest trafna ale tak mi się zdaje. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużego potopu weny.

      Usuń
    3. Mam w takim razie nadzieję, że uda mi się Ciebie zaskoczyć. Mam w głowie kilka pomysłów na tę historię. Oby tylko się spodobały. A wena na pewno się przyda :)

      Usuń
  10. Cudowne pisz tak dalej. Chcę więcej! Boże pisze bez ładu i składu, ale co tam. :D/ Szaitan

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne :) ciekawe po co pan Hammond szuka osoby która widzi duchy xdd życzę weny i pozdrawiam. Zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam pisać :P
    zycietoprzygodaayumi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wcześniej przeczytałam, teraz tylko komentarz. Wybacz moje ciągłe opóźnienia, ale jakoś nie miałam ostatnio głowy do czytania autorskich opowiadań. nawet książek nie czytam, będąc szczerą. ;)
    Ja tam od początku wiedziałam, że Hammond wcale nie wziął do siebie dziewczyny bez powodu. Nie sądzę, aby potrzebował pomocy jakiejś młodej panny, skoro może sobie pozwolić na profesjonalną usługę u siebie w domu. A skoro zdecydował się na, w zasadzie niedoświadczoną dziewczynę, to musiał mieć jakiś powód. I tu go mamy. pytanie tylko, po co mu ona? To, że widzi duchy z pewnością jest dla niego ważną umiejętnością. Więc musi mieć jakieś plany w stosunku do niej. I jeszcze takie pytanie, czy on też je widzi? Wątpię. W każdym razie chyba Karol nie wie o niczym, a jeśli wie, to raczej szybko tego dziewczynie nie wyjawi.Może włąśnie dlatego robi wszystko, aby dziewczyny odchodziły? Bo chce je chronić? Okazał raz serce, to może zrobi to drugi raz i jej pomoże się jakoś z tego wyplątać? Bo szczerze mówiąc, stwierdzenie, że poprzednia dziewczyna nie podołała, dla mnie brzmi tak, jakby ona przy wykonywaniu tego zadania zginęła. Więc ja na miejscu Adrianny (tak się nazywa, prawda? zawsze mam problemy ;() bym się zaczęła nad tym bardzo poważnie zastanawiać ;D
    Oj, zaczyna mi się coraz bardziej podobać ta cała intryga. Ciekawe, co jeszcze nam tu zaprezentujesz. Twoja wyobraźnia lubi się bawić. ;D
    pozdrawiam serdecznie i przepraszam za tak krótki komentarz. Ale jest z serca pisany! To najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś :) Nieważne czy zjawiasz się z opóźnieniem. Tak cieplutko mi jest na sercu zwyczajnie dlatego, że mimo wszystko od czasu do czasu mnie tu odwiedzasz. Dziękuję! :*
      Plany pana Hammonda w stosunku do Adrianny (dobrze pamiętasz imię) powinny się niebawem wyjaśnić. No może jeszcze nie w najbliższym rozdziale, ale na pewno już niedługo. W końcu nareszcie powoli zaczynam pchać akcję do przodu.
      Co do Karola - to w pewnym sensie go przejrzałaś. Nie do końca jednak... Nie, nie mam zamiaru tu tego tłumaczyć - odrobinę tajemnicy musi być :D
      Fakt moja wyobraźnia wręcz uwielbia się bawić. W rozdziale dziewiątym miała trochę rozrywki...
      Jeszcze raz bardzo dziękuję - za Twój komentarz, za to, że wciąż o mnie pamiętasz. Pozdrawiam!!! :)

      Usuń
    2. Zawsze, jak wracam na blogspota, to idę do Ciebie, Moni i Vakme najpierw. Stanowicie taki jakiś trzon, który sprawia, że chce mi się tutaj wracać. i wiem, że jeśli u Was najpierw nie sprawdzę, co się dzieje, to dalej nie pójdę. :D
      A, czyli jednak mam rację w czymś. Chociaż raz. :D To czekam na wyjaśnienie roli Karola w tym wszystkim, bo szczerze mówiąc ciekawi mnie, czy on jest jednak tym dobrym, a pan Hammond tym złym^^

      W ogóle wiem, że porywam się z motyką na kamień, ale chcę spróbować jeszcze raz cos napisać. Tym razem fantasy. Więc jakbyś chciała, to zapraszam. :)
      http://kroniki-blekitnego-smoka.blogspot.com

      Usuń
    3. Bardzo mi miło, że należę do Twojego trzonu. Jakoś tak przyjemnie mi się w środku zrobiło, kiedy o tym przeczytałam :*
      Z ogromną chęcią odwiedzę Twojego nowego bloga. Może jeszcze nie dzisiaj, ale jak tylko znajdę wolną chwilę: spodziewaj się mnie tam! ;)

      Usuń
  13. No nie powiem opowiadanie naprawdę nie zaciekawiło :) Twojego bloga tak szczerze znalazłam dwa dni temu i przeczytałam wszystko już trzy razy! Życzę dużo weny :) Zapraszam również na mojego bloga, nie jest to opowiadanie co prawda tak dobre jak twoje ale dopiero zaczynam :) http://whine-to-moon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie Cię zaciekawiło. Jest mi bardzo miło. Dziękuję! :)

      Usuń
  14. Kochana, przeczytałam od razu praktycznie po dodaniu, ale nie mam czasu na komentarz;/ Nie chcę pisać czegoś na odwal sie dlatego proszę o cierpliwość. Jestem z Tobą cały czas, a z komentarzem przybędę ;) Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwyczajnie cieszę się, że jesteś. Też ostatnio nie miałam na nic czasu, więc Cię rozumiem. W sumie to dziękuję Ci za zaznaczenie swojej obecności na moim blogu. Już samo to, że przeczytałaś ten rozdział sprawiło, że się uśmiechnęłam. Pozdrawiam! ;*

      Usuń
    2. Ja nawet jak nie mam czasu na komentarz albo jak wiem, że się spóźnię to wolę dać znać niż nie odzywać się w ogóle. Denerwuje mnie jak ktoś nagle znika nie mówiąc ani me ani be, dlatego sama nie chcę tego robić. Jeszcze raz przepraszam, że tyle mi zeszło, ale już jestem! ;)
      Komentarz nie będzie długi, bo jestem w pracy i tylko kukam czy szef nie idzie;D Ale nie chcę, żebyś dłużej czekała no i nie chcę mieć już takich zaległości.
      Ale do rzeczy. Mnie również zaskoczyla ta łatwość z jaką pan H (będę używać skrótów ok?:D Ja zawsze skracam;D Taka przypadłość Rudej xD) zareagował na tą wiadomość o duchach. Ale co się dziwić, z jego późniejszej wypowiedzi jasno wynika, że on już w tym siedzi jakiś czas i miał konkretny powód by zatrudnić Adę. Mam wrażenie, że on szukał kogoś takiego jak ona i ta wiadomość, że ona widzi duchy była dla niego ogromną ulgą. Ciekawa jestem tylko dlaczego... Czyżby chciał się skontaktować z kimś zmarłym? Może żoną, córką, może ma to związek z jakimiś interesami? Nie mam pojęcia! Ale wiem, że mnie zaskoczysz.
      Ciekawi mnie też o co chodzi z tą Moniką i dlaczego miedzy panem H, a tym całym Joshem panuje taka dziwna atmosfera. Mam wrażenie, że coś się tam wydarzyło i Josh jest w to zamieszany. Może odbił Karolowi tę Monikę?;D Jezu, ale już wymyślam:D Ale nie potrafię się domyślić o co chodzi i to sprawia, że jestem jeszcze bardziej ciekawa! ;)
      Czekam na następny rozdział! ;* Ściskam! ;*

      Usuń
    3. Ostatnimi czasy też mi się narobiło zaległości. Mam nadzieję, że nie było żadnych problemów z szefem ;)
      Skróty są jak najbardziej mile widziane. A co do tego po co panu Hammondowi osoba widząca duchy... Zapewne niebawem się wszystko wyjaśni, nie jestem jednak pewna, czy to będzie zaskakujące. Oby!
      Ciężko byłoby Joshowi odbić Karolowi Monikę, biorąc pod uwagę, że jest ona kuzynką młodego Hammonda. Niemniej ciekawa teoria.
      Następny rozdział powinien się już niedługo pojawić. Ostatnio jednak mam znacznie ograniczony dostęp do laptopa, więc nie jestem pewna, czy wyrobię się do pierwszego września... Pozdrawiam! :*

      Usuń
  15. Moment, gdy siedzieli na jej łóżku i rozmawiali o niej jakby jej nie było, od razu przywiódł mi na myśl wspomnienia, gdy leżałem w szpitalu i moja żona tak z moim synem dyskutowała. I też miałem do nich takie wewnętrzne pretensje, że o nic nie pytają tego najbardziej zainteresowanego, czyli mnie, a gdy zaczęli mnie zarzucać pytaniami i się tak we mnie wgapiali, to od razu zapragnąłem by poprzedni stan rzeczy powrócił i by gadali o mnie między sobą, a na mnie nie zwracali uwagi. Tak więc w tym przypadku jak nic rozumiałem Adriannę.
    To, że pan domu wiedział o duchach, to i ja wiedziałem i to niemal od samego początku, ale wydaje mi się, że zdradzenie mu tego sekretu nie było dobrym pomysłem. Czuję, że ten facet nie ma dobrych intencji.

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Biedna Ada, nikt nie lubi być tak pomijany. Odnoszę wrażenie, że w tym domu służbę i kobiety traktuje się bardzo przedmiotowo.
    Jaki czas jest tego opowiadania? W jakiej epoce to wszystko się dzieje, bo mi się z Wiktoriańską kojarzy, albo z XIX wiekiem, ale to tylko moja wyobraźnia możliwe, że spłatała mi takiego figla i opowiadanie jest jak najbardziej współczesne. Teraz dochodzę do wniosku, że brakuje mi opisów i przez to dopowiedziałam sobie ten wystrój XIX-wieczny. Do tego te duchy... niemal jak film "Inni". Genialny wyszedł ci klimat, chyba nawet lepszy niż w tym filmie, bo fabuła jakaś taka ciekawsza niż tylko uczulone na światło dzieci.

    Pozdrawiam
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Bawiła mnie ta sytuacja w sypialni Ady. Ona w łóżku i dwóch facetów kłócących się o to, który ma zostać z nią sam. Ale pewnie na jej miejscu nie czułabym się komfortowo.
    Ojciec Karola wydaje mi się dziwny. Nie wątpię, że znał treść tej bajki którą Ada chciała niedawno przeczytać i z jakichś względów nie pozwolił jej dokończyć opowieści, tylko nie wiem, dlaczego. Mam takie dziwne przeczucie, że gdyby pozwolił jej ją przeczytać, to dziewczyna odkryłaby coś strasznego. Nadal myślę, ze ta dziewczyna jest jego córką i ten chce za pomocą Andrei się z nią skontaktować. Tylko nadal nie mam pojęcia, czemu jego dom otaczają inne duchy. Może jedno się z drugim jakoś wiąże? Nie mam pojęcia, ale lecę do dziewiątki :D

    OdpowiedzUsuń