26 marca 2015

Rozdział 5

    Wdech i wydech. Mówię sobie, trzymając jedną rękę na klamce, a w drugiej ściskając małą, czarną latarkę. Nasłuchuję, czy aby na pewno nie ma nikogo na korytarzu za drzwiami. Jest dokładnie pierwsza dwadzieścia trzy. Od jakiś trzech godzin, siedziałam w swoim pokoju, starając się przekonać samą siebie, że to dobra decyzja. W sumie nie mam pojęcia, czy chodzenie po rezydencji w środku nocy jest zabronione, ale nie wydaje mi się, aby moja eskapada do biblioteki zyskała aprobatę u któregokolwiek z domowników.
    Nie słyszę żadnego dźwięku, który sugerowałby, aby ktoś oprócz mnie był jeszcze na nogach. Bynajmniej nie w pobliżu pomieszczeń dla służby. Otwieram powoli drzwi i wychylam głowę zza framugi. Fakt, że w zasięgu mojego wzroku nie ma nikogo, sprawia, że stopniowo uspokajam oddech. Dasz radę! W końcu chcesz się dowiedzieć, co jest napisane w tej książce. Ta prosta motywacja wystarcza, bym postąpiła kilka kroków do przodu.
    Dom o tej porze wydaje się być zupełnie inny. Normalnie ciemne ściany, teraz wręcz przytłaczają mrokiem. Jedynym światłem, które chroni mnie przed całkowitą ciemnością jest biały promień latarki. Nie pomaga on jednak pozbyć się wrażenia, że w jednej chwili mogę zostać zmiażdżona, przez napierające z obu stron mury. Wydaje mi się, że z każdą chwilą są one coraz bliżej mojej osoby. Wiem, że mój strach jest irracjonalny. Krew jednak pompuje w moje żyły takie ilości adrenaliny, że nie potrafię go powstrzymać.
    Kiedy w końcu docieram na miejsce, wzdycham z ulgą. Poza regałami, obładowanymi książkami, w bibliotece znajdują się też dwa, wielkie okna. Dostający się przez nie blask księżyca, skutecznie uwalnia mnie od mrocznej ciemności. Sprawia, że wszystko w tym pomieszczeniu tonie w odcieniach szarości.
     - Tutaj jesteś - zwracam się do książki, jak do osoby. Tak jakbym obiecała jej to spotkanie i właśnie wywiązała się ze swojego przyrzeczenia.
    Biorę w ręce gruby wolumin, znajdujący się na najniższej półce po prawej stronie i przysiadam na fotelu przy oknie. Powoli przewracam strony, poszukując tej, która najbardziej mnie interesuje. Tym razem nie mam tyle szczęścia i tomiszcze nie otwiera się w miejscu konkretnego opowiadania. Nie trwa to jednak długo. Po niecałej minucie, przed moimi oczami ponownie pojawia się intrygujący mnie tytuł. - "Fantazje złotowłosej Adrianny" - szepczę, nieśmiało przerywając, otaczającą mnie ciszę. - Pewnej, pięknej gwieździstej nocy, w dalekim, opływającym złotem kraju, przyszła na świat dziewczynka - czytam, pozwalając słowom, wydostać się poprzez moje usta poza leżącą na moich kolanach lekturę. - Była ona światełkiem, które rozjaśniało życie jej matki. Jej uśmiech potrafił chwycić za serce każdego, kto go ujrzał. Nie było osoby, która mogłaby oprzeć się urodzie tej małej istotki. Jednakże Adrianna, gdyż tak miało na imię to niezwykłe dziecko, nie przyciągała do siebie jedynie ludzi.
   Każdego ranka nad jej łóżeczkiem, gromadziły się też ptaki. Budziły dziewczynkę swoim wesołym ćwierkaniem. Siadały na poręczy lub latały w kółko nad jej główką. Im Adrianna była większa, tym zachłanniej wyciągała w ich stronę swoje małe rączki. Jej matka patrzyła na to z uśmiechem, ale tylko do czasu.
    Pewnego dnia wśród małych, kolorowych ptaszków, pojawił się duży, czarny kruk. Zaintrygowana dziewczynka, dotknęła swoimi malutkimi paluszkami jego lśniących piór. Nikt jednak nie spodziewał się jego reakcji. W jednej chwili dziobnął on to dziecko w wyciągniętą rękę, a po całej chatce rozszedł się, rozdzierający serca domowników, płacz.
   Wszystkie, otaczające łóżko ptaki, zostały przegonione, przez biegającą z miotłą po pokoju, zrozpaczoną matkę. Okno szczelnie zamknięto i nie otworzono ponownie. Każdego dnia te latające stworzenia, obijały się o szybę, próbując dostać się do swojej ulubienicy. To wszystko nie sprawiło jednak, że dziewczynka przestała płakać. Nikt nie wiedział, dlaczego łzy nie przestają płynąć z jej dużych, zielonych oczu. Nikt nie miał pojęcia, że kruk tak naprawdę nie dziobnął Adrianny, a jej płacz nie był spowodowany bólem. Przynajmniej nie fizycznym.
    Kiedy te duże, czarne ptaszysko dotknęło swoim dziobem delikatnej rączki, stało się coś dziwnego. Dziewczynka zauważyła, że wokół jej łóżeczka są nie tylko ptaki. Otaczało ją też kilkanaście ciemnych postaci, rozmazujących się w promieniach słońca, wpadającego przez okno. Pierwszą reakcją na ich widok był strach. Z każdym kolejnym dniem zamieniał się on w smutek, rozdzierający małe, niewinne serce. Adrianna nie wiedziała, czemu osoby, które nieustannie stały wokół niej są tak ponure i patrzą na nią z tak przejmującym bólem. Niemniej jednak widząc je, sama nie potrafiła się uśmiechnąć. Tak jakby jej serduszko wiedziało, że to niewłaściwe.
   - Nie chcesz poznać zakończenia. - Słysząc głos pana Hammonda, mimowolnie podskakuje w miejscu i zamykam książkę. Widzę, jak jego sylwetka wyłania się z cienia. Nie wiem, jak powinnam zareagować na jego pojawienie się. - To dosyć smutna historia.
   - Przecież to bajka. One z zasady mają szczęśliwe zakończenia - mówię, patrząc prosto w oczy mojego pracodawcy.
    - Nie w tej książce - oświadcza poważnym tonem. Momentalnie dostaję gęsiej skórki, przypominając sobie, że ostatni raz, gdy użył go w stosunku do mnie, zza jego pleców pojawiła się martwa, czarnowłosa dziewczynka. Za wszelką cenę próbowałam wyrzucić to wydarzenie ze swojej głowy. W momentach takich, jak ten nie okazuje się to zbyt łatwe. - Swoją drogą nie przypominam sobie, abym dał ci pozwolenie, na korzystanie z tego pomieszczenia.
    - Sprzątałam tu - stwierdzam momentalnie.
    - O drugiej w nocy?
   - Nie - szepczę. - Dlaczego Karol tak gwałtownie zareagował na wzmiankę o moim wieku? - Próbuję zmienić temat. Gdy dostrzegam radosne błyski, w niebieskich oczach Hammonda, wiem, że w pewnym stopniu mi się to udało. Ten człowiek zapewne nie zdaje sobie z tego sprawy, ale o wiele bezpieczniej czuje się w jego towarzystwie, kiedy na jego twarzy widnieje jego standardowy uśmiech. Dlaczego miałabyś bać się tego pana? Pytam siebie, kierując wzrok na otwarte drzwi po drugiej stronie pokoju. Nie żeby dał ci kiedykolwiek powody do strachu. Dodaję z sarkazmem, myśląc o tym, że jeśli zajdzie taka potrzeba, zastosuje strategię "ucieczki"...
    - Musisz przyznać. Nie wyglądasz na swoje lata. - Jego słowa skutecznie odciągają mnie od rozmowy, jaką prowadzę sama ze sobą.
   - To jeszcze nie powód, aby... - Nie kończę. Nie mam pojęcia, co tak naprawdę chcę powiedzieć, "że tą informacją rozwaliłam cały światopogląd chłopaka?". Nawet w mojej głowie nie brzmi to najlepiej.
    - Wspominał ci, że poprzednie pokojówki nie wytrwały zbyt długo na swojej pozycji? - pyta, na co powoli kiwam głową. - Cóż, mój syn jest bardzo skuteczny w swoich działaniach. - Dziwnie radosny śmiech, wydostaje się nagle z ust, stojącego przede mną mężczyzny. Mimowolnie się wzdrygam. Moja reakcja nie pozostaje jednak niezauważona. - Nie martw się. Dopilnuje, aby w twoim przypadku było inaczej. - Odwraca się w stronę otwartych drzwi. - Tymczasem chyba czas wrócić do łóżek. - Postępuje parę kroków do przodu. Nie doczekując się żadnego ruchu z mojej strony, spogląda na mnie przez ramię. - Na co czekasz? - pyta. Automatycznie podnoszę się z miejsca i kieruje w jego stronę, odstawiając po drodze książkę na swoje miejsce.
    - Nie wrócisz tu bez mojej wyraźnej zgody - mówi jeszcze, na moment zatrzymując się na krawędzi schodów. - Nie tkniesz też żadnej konkretnej książki z tego miejsca, przed poinformowaniem mnie o tym.
    - Dobrze - odpowiadam. W głębi duszy cieszę się, że nie widziałam w tej chwili twarzy pana Hammonda. Sam jego głos zdołał przerazić mnie wystarczająco, abym tej nocy, nie potrafiła zasnąć.


    Gdy nastaje ranek, mam wrażenie, że nie spałam nawet godziny. Nielitościwe słońce razi mnie w oczy, informując, że mój wypoczynek się skończył.
    - Niech to szlak - mruczę pod nosem, zdając sobie sprawę, że jak na złość, pierwszym moim zajęciem każdego dnia jest przyniesienie śniadania Karolowi. Nie zdążyłam nawet ochłonąć po wydarzeniach dzisiejszej nocy, a już muszę pakować się do paszczy lwa. Wstaję powoli z łóżka i kieruję się do łazienki.
    W lustrze dostrzegam obraz nędzy i nieszczęścia. Każdy kosmyk moich blond włosów układa się w zupełnie inną stronę, mam zszarzałą twarz, zapewne od niewyspania i podkrążone, zielone oczy...
    - Zielone oczy - szepczę, przypominając sobie, że dziewczynka z historii miała takie same. - Złote włosy. - Mój mózg powoli przyśpiesza obroty, co w tym momencie wcale nie wychodzi mi na dobre. - Auł! - krzyczę, czując ucisk w czaszce. Tego właśnie było ci teraz trzeba. Cholernego bólu głowy!
   Gwałtownie odkręcam kran. Płuczę twarz zimną wodą. Raz, drugi, trzeci, dziesiąty. Gdy czuję, jak lodowe igiełki przenikają moją skórę, przestaję.
    - To nie było o tobie - rzucam do swojego odbicia. - Ciebie nikt nie kochał. W innym wypadku nie trafiłabyś do sierocińca. - Widzę, jak w kącikach moich oczu pojawiają się łzy, jednak nie potrafię nic z tym zrobić. - Musisz być dzielną dziewczynką - dodaję tylko i ściągam koszulę, by skoczyć pod prysznic. W końcu świat się nie zawalił, a ja muszę żyć w nim dalej.

    Dzień mija mi zaskakująco spokojnie. Wyjątkowo nie doczekałam się żadnej złośliwości ze strony Karola. W sumie to nie odezwał się do mnie słowem. Kiedy zanosiłam mu posiłek, taksował mnie jedynie wzrokiem, cały czas intensywnie o czymś myśląc. Biorąc pod uwagę atakujące mnie od rana bóle głowy i moje zdecydowane niewyspanie, jestem za to niezmiernie wdzięczna. Zamiast na rozkapryszonym synu Hammonda, mogę skupić myśli na czymś zupełnie innym.
    W czasie każdej wykonywanej czynności, odpływam. Zupełnie tracę kontakt z rzeczywistością, pozwalając słowom tajemniczej bajki, krążyć po mojej głowie. Nie potrafię się od nich uwolnić, tym bardziej, że przez zakaz pana Hammonda mam jeszcze większą ochotę, aby poznać jej ciąg dalszy. W końcu, co może być w niej takiego strasznego, że sam pan domu zabronił mi ją czytać? Fakt, że zakaz obejmuje także inne księgi. Coś w moim środku podpowiada mi jednak, że ma on tylko odwrócić moją uwagę od tej konkretnej pozycji.
   - Nad czym tak dumasz słoneczko? - Ciepły i opiekuńczy głos kucharki, wyrywa mnie z natłoku myśli. Zauważam, że wciąż trzymam w ręku to samo naczynie, co kilka minut wcześniej. - Bo wydaje mi się, że akurat ten talerz jest już wystarczająco czysty.
   - Rzeczywiście - odpowiadam, odkładając go na suszarkę i chwytając za kolejny. Pech chce, że wyślizguje mi się on z ręki. W wyobraźni już słyszę dźwięk tłuczonego szkła, gdy zauważam, że naczynie nie zdążyło nawet dotknąć ziemi.
    - Może lepiej ja to zrobię - oznajmia Greta, wyprostowując się z trzymanym w dłoniach talerzem. Mimo swojej tuszy okazuje się być naprawdę zwinna.
    - Przepraszam - mamroczę, zaczynając obawiać się, że nawet mój głos może dziś wyrządzić komuś krzywdę.
    - Nic się nie stało kruszyno. - Kobieta zakłada, wiszący na drzwiach fartuch i uśmiecha się do mnie czule. - A teraz zmykaj do swojego pokoju i się porządnie zdrzemnij, zanim zobaczy cię Henry. Jeśli złapie cię w takim stanie, nie da ci spokoju przez co najmniej tydzień - dodaje, zabierając się za zmywanie. - Poza tym nie ma pana Hammonda, więc nie masz się czym obawiać. Nikt nie powinien zwrócić uwagi, że zrobiłaś sobie krótką przerwę.
    - Bardzo dziękuję! - wołam przez ramię, wybiegając z kuchni. Wiem, że moja gwałtowna reakcja, mogła wydać się nieco dziwna, jednak w tym momencie dostrzegłam swoją szansę. Skoro nie ma pana domu, mam niepowtarzalną okazję, aby dokończyć czytanie bajki. Mam wrażenie, że przyciąga mnie ona do siebie niczym alkohol alkoholika. W jej treści jest zbyt wiele powiązań z moją osobą, abym mogła ją sobie tak po prostu odpuścić.
    - Stój! - Na mojej drodze znikąd pojawia się Karol. Z racji tego, że zastawia całe przejście, nie pozostaje mi nic innego, jak dostosować się do jego rozkazu.     - Musimy pogadać - wyjaśnia, chwytając mnie za ramię i ciągnąc w stronę szklanych drzwi, prowadzących do ogrodu.
    - O czym? - obruszam się. W myślach zaczynam przekreślać wizję sięgnięcia po książkę. Zdecydowanie mi się to nie podoba.
   - O twojej dorosłości - drwi ze mnie, uśmiechając się chytrze. Jestem ciekawa, kogo w tym domu powinnam bać się bardziej: ojca czy syna? Dla przykładu aktualnie, to mina tego drugiego przyprawia mnie o dreszcze.
   Zatrzymujemy się pośród drzew, kilkanaście metrów od pozostawionego za nami budynku. Karol łaskawie odsuwa się od mnie na jakieś półtora metra.
    - Wiesz, że wyglądasz jak "dziecko" - mówi, uporczywie wpatrując się w moją osobę.
   - Taka uroda - wyduszam z siebie, powstrzymując narastającą złość. On naprawdę musi to drążyć?
    - Nikt na moim miejscu nie domyśliłby się, że skończyłaś już dwadzieścia lat - naciska. Nie mam pojęcia, do czego prowadzi ta rozmowa. Wiem jednak, że ani trochę mi ona nie odpowiada.
    - O co ci chodzi? - warczę, krzyżując ręce na piersiach. - Nie możesz już na mnie wykorzystać swojego uroku, czy jak?
    - Co ci powiedział mój ojciec? - grzmi, momentalnie pokonując dzielący nas dystans i ponownie chwytając mnie za ramiona. Mam wrażenie, że trafiłam w jakiś jego słaby punkt. Czy to możliwe, aby uwodził on te wszystkie dziewczyny, a później, jak gdyby nigdy nic zwalał na nie całą winę i wyrzucał z pracy? Po złożeniu w całość każdej drobnej informacji na temat chłopaka, jaką uzyskałam w ciągu minionego tygodnia, zarówno z jego ust, jak i osób postronnych, wydaje mi się to co najmniej prawdopodobne.
    - Nic takiego - odpowiadam, mając w pamięci słowa, które padły z ust pana Hammonda tej nocy. - Tylko tyle, że jesteś skuteczny w swoich działaniach. - Widzę płomień złości w jego oczach.
    - Ma rację - cedzi przez zęby, po czym przyciska swoje usta do moich. Jestem tym tak zaskoczona, że w pierwszej sekundzie nieruchomieję i poddaję się jego niespodziewanemu pocałunkowi. Na szczęście oprzytomnienie pojawia się równie błyskawicznie. Gryzę go dotkliwie w te jego pełne wargi i wyrywam się z uścisku.
    - Nigdy więcej tego nie rób! - krzyczę. - Twoja "skuteczność" na mnie nie zadziała.
   - Jeszcze zobaczymy - mówi, dotykając palcami miejsca ugryzienia. - Mogłabyś być delikatniejsza - dodaje, zauważając odrobinę czerwieni na swojej dłoni.
    - A ty... - milknę, nie kończąc zdania. Nagle wszystkie słowa, które chciałam skierować w stronę Karola, wyparowują z mojej głowy.
    Zza pleców chłopaka, spogląda na mnie dokładnie ta sama dziewczynka, którą spotkałam tydzień temu.

*****
Kto spodziewał się, że tak szybko (jak na mnie) dodam rozdział? Cóż na pewno zdawały sobie z tego sprawę osoby, które śledziły moje odpowiedzi do komentarzy przy poprzedniej notce. Swoją drogą bardzo dziękuję za słowa wsparcia i motywację, w końcu dzięki nim wciąż trwam przy tej historii. Muszę powiedzieć, że nawet jakoś tak dzięki temu namnożyło się więcej tekstu. Efekty powyżej ;) 
Co do kolejnego rozdziału. Uprzedzam, że najprawdopodobniej będzie trzeba na niego dłużej poczekać. Myślę jednak, że najpóźniej tak do połowy maja powinien się pojawić. Nie potrafię tego dokładnie określić na tę chwilę, ale wiem, co mnie czeka w kwietniu, więc... Nie przedłużając. Mam nadzieję, że długość tej notki rekompensuje najbliższe czekanie i tak samo, jak ja uważacie, że jest lepsza niż poprzednia. Na pewno pisało mi się ją znacznie przyjemniej... Hah^^ Faktem jest, że wciąż nie jestem z niej zadowolona w 100%, ale jest lepiej i to się liczy, prawda? Tymczasem pozdrawiam!

41 komentarzy:

  1. Czekać tyle czasu na kolejny rozdział? ;o
    Jestem przyzwyczajona do częstego dodawania, no ale cóż, muszę jakoś wytrzymać.
    Nie spodziewałam się kompletnie, że Karol pocałuje Adriannę. W ogóle jakoś nie mogę doszukać się w tym sensu. Co tym chciał osiągnąć.
    czekam na kolejny i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o pocałunek, to również się go nie spodziewałam, póki po prostu rozmowa bohaterów nie wymknęła mi się spod kontroli. Wydaje mi się jednak, że reakcja Karola jest odpowiednia (ale to chyba tylko w mojej głowie, hah), zresztą mam nadzieję, że ciąg dalszy to pokaże... Najpierw muszę go jednak napisać ;)

      Usuń
    2. Czekam niecierpliwie! :)

      Usuń
    3. W takim razie, co powiesz na rozdział w "Dzień Dziecka"? :)

      Usuń
  2. Łał! Na końcowce mnie zatkało. Co??? Karol pocałował Adriannę? Zupełnie się tego nie spodziewałam. To jest chyba najlepszy rozdział ze wszystkich dotychczas. Bardzo, bardzo wielkie zaskoczenie. Szkoda, że pan Hammond zakazał czytania tej książki, bo tak samo jak Adriannę zżera mnie ciekawość, ale rozumiem, że musimy poczekać na informacje co dalej z tą książką.

    A tak wgl to musimy ponad miesiąc czekać teraz na rozdział??? Nie uważasz, że trochę za długo? No ale rozumiem, że nie jest to łatwe zajęcie i źe masz swoje własne zycie i wgl. Ale bardzo ucieszyłabym się gdyby kolejny rozdział pojawił się szybciej.

    Życzę dużoooo wenyyyy! Powodzenia i zapraszam na moj blog (zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że jeszcze potrafię zaskakiwać. Cieszy mnie to ;) Poza tym miło mi, że uważasz ten rozdział za prawdopodobnie najlepszy ze wszystkich dotychczas. Przyznaję, że najlepiej mi się go pisało.
      Fakt do maja jest sporo czasu, ale nie potrafię sobie wyobrazić, aby udało mi się coś dodać wcześniej. Chociaż może... Będzie ciężko... Nic nie obiecuję!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Dwunastego marca napisałaś, że za dwa tygodnie będzie rozdział, i tak też się stało. Słowa dotrzymać potrafisz. :)

    Jak moi poprzednicy, nie opuszcza mnie nadzieja, że jednak poczekamy troszkę krócej na nowy rozdział. Masz taką sama skłonność, co ja - przerywanie w najbardziej poruszającym momencie. Już się zaciera ręce, czeka, co będzie dalej, a tu się okazuje, że trochę się jeszcze trzeba będzie wstrzymać, by poznać odpowiedź...

    Osobiście aż tak się nie zdziwiłam, że Karol pocałował Adriannę. Tok rozmowy oraz to, jak postępował z poprzednimi pokojówkami, dawał jasno do zrozumienia, co się dalej wydarzy... Dobrze, Adrianna! Daj mu popalić! Co to, jakiś koleś, który zatruwa ci życie, od tak cię całuje? Za kogo on się uważa?! Szczerze mówiąc, kłótnie tych dwojga sprawiają, ze rozdział nieco ożywa. Bardzo mi się one podobają, lubię czytać, jak bohaterowie sie ze sobą przekomarzają.

    Dlaczego w takim momencie?! Szkoda, ze ta książka naprawdę nie istnieje, bo mam ochotę polecieć do wszystkich bibliotek i księgarni w okolicy, by ją znaleźć i dowiedzieć się, co tam jest.

    Znowu duch dziewczynki... Dlaczego mi się wydaje, że główna bohaterka ją zna, ale z poprzedniego życia? Odnoszę wrażenie, że Adrianna, to ta z książki. To tłumaczy, dlaczego nie zna swoich rodziców. Może wysłali ją na ten świat, aby chronić? Ale przed czym?

    Niech śnieżnobiały pegaz, symbol natchnienia, wleci przez twoje okno i zabierze cię do magicznego świata wyobraźni... Czyli po prostu - weny, weny, weny!

    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, staram się nie rzucać słów na wiatr :)
      Naprawdę dobrze jest usłyszeć, że nie tylko mi wydaje się, że ten pocałunek w tym momencie pasował. Pisząc, po prostu miałam wrażenie, że na kumulowane w rozmowie tej dwójki emocje, muszą mieć jakiś konkretny odzew. No i w końcu mogę go wykorzystać w dalszych rozdziałach...
      Już niebawem wyjaśnię o co chodzi z duchem dziewczynki. Poza tym nie mam zamiaru znów zostawiać sytuacji z końcówki rozdziału samej sobie i najprawdopodobniej w następnym rozdziale będzie dokładnie jej ciąg dalszy.
      Dziękuję, wena na pewno się przyda :) Zatem czekam na pegaza! Hah^^

      Usuń
  4. Najpierw tak.
    Rozdział cudowny, bardzo mi się podoba.
    Ale jest, jedno wielkie ale.
    W maju? Zwariowałaś? Czy może chcesz, żebym ja zwariowała?
    No cóż, ale trzeba czekać.
    Nie chciałabym być na miejscu Karola, gdy Adrianna go ugryzła xd Szaitan
    Zapraszam do mnie
    http://loswybieradroginaktorychsiespotykamy.crazylife.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Z tym majem jednak nie zwariowałam. Ciężko będzie mi wyrobić się wcześniej... Mam jednak nadzieję, że ty przez to nie zwariujesz. :)

      Usuń
  5. Kwiecień ciężki? Połowa maja? Stawiam na maturę. Jeśli tak to życzę powodzenia chodź myślę, że z polskim dasz rade ;-) nie wiem co rozszerzasz, ale wątek o prawach autorskichi prowadzi mnie do tego, że wos i historia, a kierujesz się na prawo ;-) nw czy dobrze mylę, a
    le tak działa moja głowa :-P
    Co do bloga, zaciekawił mnie tym bardziej, że główną bohaterka jest nazywa się jak ja ;-)
    Karol zapewnie denerwuje swoim zachowaniem mnóstwo osób, ale ciekawi mnie dlaczego taki jest?
    Przeważnie takie osoby mają jakieś wspomnienia, które tak na nich wpłynęły.
    Gospodarz domu ma bardzo ciekawa osobowość, wie co się dziejew z Adą, ale nie chce jej zdradzić tak jakby ją sprawdzał... Ale skąd się o niej dowiedział....
    A ta książka naprawdę mnie zaciekawiła. Czy ta "bajka" ma aż tak źle zakończenie że Adrianna nie może tam wejść?
    Pytania, pytania i pytania...
    Tylko kiedy się skończą? Zapewnie kiedy ta historia dobiegnie końca ;-)
    Masz bardzo ciekawy styl pisania, który sprawia, że chce się czytać. Historia nie jest byle jaka, posiada ciekawe wątki, które aż się proszą o zakończenie ;-)
    Nie sądzę, że rozdział pojawi się przed terminem, bo wiem ile czasu musisz poświęcić na szkołę. Jednak liczę, że tuż po załatwieniu wszystkich spraw pojawi się nowy rozdział, który wciągnie nas w krainę fantazji ;-)
    Życzę weny i powodzenia (chyba na maturze)
    Kisielek ;-)
    PS: nie zapraszam na bloga, bo nie ma po co. Są tam żałosne wypociny, a nowa historia się pisze. Dlatego zaprosze, gdy historia będzie gotowa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powtórzenia, jak ja ich u sb nie lubię :-\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do matury... Pisałam ją dokładnie rok temu i na rozszerzenie wzięłam na przykład matmę. Tak więc nie jestem na prawie. Obecnie studiuję informatykę... Tyle o mnie :D
      Cieszę się, że blog Cię zaciekawił. Z czasem powinnam wyjaśnić zachowanie Karola, nie wydaje mi się, żeby to jednak nastąpiło zbyt szybko...
      Wiem, z każdym rozdziałem jest więcej tajemnic, a mniej odpowiedzi. Mimo wszystko postaram się przed zakończeniem tej historii, przynajmniej większość, rozwikłać :)
      Miło mi, że historia Ci się podoba. Poza tym z chęcią zapoznam się z twoim nowym opowiadaniem. Liczę, że udostępnisz je niebawem! :)

      Usuń
    2. Jakoś nie trafiłam ;-) słaba jestem w zgadywanki :-P
      Na razie niema czego czytać ;-)
      Obiecałam sb, że do następnego bloga jakiego otworze będę lepiej przygotowana chce skończyć pisać zanim zacznę publikować ;-)
      A jak na razie mam 11 rozdziałów i początek historii, a czasu i weny brak :-/
      Ty już po maturze i to tej jeszcze starej. Zazdroszcze , ja mam jeszcze rok, a już się boje, że trafię na ustnej coś z języka :-\
      No nic zostaje tylko czekać ;-)
      Weny i czasu, bo jedno i drugie lubi uciekać ;-)
      Pozdrawiam kisielek ;-)

      Usuń
    3. Zazdroszczę samozaparcia. Może i ja kiedyś zmotywuję się do tego, aby najpierw napisać historię, a później ją opublikować. Póki co gdy dodaje jeden rozdział na bloga, nie mam w zapasie żadnego innego. Może wtedy w końcu rozdziały pojawiałyby się szybciej. Chociaż co dwa tygodnie :D
      Osobiście cieszę się, że nie muszę zdawać tej nowej matury z polskiego. Mimo że musiałam napisać sobie prezentację, zdecydowanie bardziej mi się to podobało. Nawet jej temat miałam całkiem niezły ;)
      Wena i czas na pewno się przydadzą ^^

      Usuń
  7. Nie wiem, co myśleć o panu Hammondzie. Do tej pory uważałam, że to miły człowiek, ale po tym rozdziale nieco zmieniłam zdanie. Mimo uśmiechów i przyjaznego tonu w panu Hammondzie jest coś niepokojącego. Wydaje mi się, że jedynie usiłuje stwarzać pozory, ale pojawiają się przebłyski jego prawdziwej osobowości - na przykład wtedy, kiedy stanowczym tonem zabrania Adriannie zaglądać do biblioteki.
    Poza tym wciąż zastanawia mnie zachowanie Karola. Co za różnica, w jakim wieku jest główna bohaterka i czemu chłopakowi tak bardzo zależy, żeby pozbyć się jej z domu? Może ma to jakiś związek z tym duchem... Chciałabym się wreszcie dowiedzieć, kim jest ta dziewczynka.
    Trochę przerażająca była ta sytuacja z bajką. Oczywiste, że to historia o Adriannie, chociaż dziewczyn jeszcze nie do puszcza tego do wiadomości. Nie wiem, jakbym się poczuła, gdybym znalazła w bibliotece książkę o mnie samej. Chyba po prostu uznałabym, że zwariowałam...

    Pozdrawiam
    b-u-n-t
    teorainn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol po prostu, mimo swojego zachowania, trzyma się chociaż jednej wyznaczonej sobie zasady. "Nie tykam nieletnich" powiedział w drugim rozdziale. Tak więc, kiedy okazało się, że Adrianna nie ma piętnastu, czy tam szesnastu lat, jak mu się na początku wydawało, może przestać się powstrzymywać...
      Ta bajka nieźle zaczyna mącić w myślach dziewczyny. Fakt ta sytuacja wydaje się trochę przerażająca, szczególnie gdy dana osoba zaczyna sobie uświadamiać, że dana historia jest rzeczywiście o niej. Najgorsze jest to, że ponoć jej zakończenie nie należy do szczęśliwych, ale o tym w przyszłych rozdziałach. Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  8. Ok, próbuję coś skleić ^^
    Ogólnie 4 rozdziały przeczytałam już z miesiąc temu, ale coś tam pamiętam, więc postaram się to ująć w słowa.
    Zacznę od tego, że podoba mi się pomysł z widzeniem duchów.Może jestem upośledzona, ale zawsze rajcowały mnie wszelkie zjawiska nadnaturalne. Co prawda wiem, że Adrianna co dziennie musi przeżywać coś strasznego. Świadomość, że te wszystkie martwe osoby tak naprawdę nie odeszły,lecz w takiej postaci pozostały na świecie. I nawet nie wiadomo, który z nich jest dobry, a który planuje coś naprawdę niedobrego. Wydaje mi się jednak, że Adrianna powinna spróbować w jakiś sposób porozmawiać z tą dziewczynką. Ewidentnie było widać, że pan domu (wybacz, ale zapomniałam nazwisko, wiem, że na "H", więc będę go nazywać panem H ;D) doskonale zdaje sobie sprawę z jej obecności. Zastanawia mnie jedynie, czy wie także o pozostałych duchach, czy to tylko dziewczynka nawiązała z nim kontakt. Osobiście uważam, że Adrianna jest częścią jakiegoś większego planu, który musi zostać wypełniony punkt za punktem. pan H już się o to postara. Tylko o co może chodzić?
    Karol jest dla mnie dość intrygującą postacią. Ale mam być szczera? Nie chciałabym, aby jego rola ograniczyła się jedynie do podrywu Adrianny. Jakoś tak mi to nie pasuje. Owszem, wiem, że wszędzie zazwyczaj są różne wątki miłosne, ale mam nadzieję, że nie stanie on nam na głównym planie. Bo osobiście wolę wątki bardziej związane z magią i walką itp. ;D
    (poza tym ostatnio jestem bardzo wrażliwa, a nie chcę płakać, naprawdę)
    Cała sytuacja z księgą.. nie wiem, co o tym myśleć. Oczywiście, wiadomo, że to będzie o Adriannie. Ale szczerze mówiąc nie zdziwiłabym się, gdyby raczej tą osobą okazała się owa dziewczynka. Byłoby bardzo ciekawie ;D
    Nie mniej, wiesz, że kocham wątki z krukiem, więc za niego Cię wielbię ^^
    Co do szablonu - bardzo łądny. Taki klimatyczny, aż miło się patrzy. A ten ptaszek zielony... Jezu, śliczny jest. zawsze najpierw na niego patrzę i się uśmiecham jak głupia ^^ Tyle, że możesz sobie stopkę na bezbarwną w css ustawić, bo Ci na zielono barwi i zasłania dół strony :(
    W ogóle strasznie przepraszam za tak wybiórcze wpadanie. postaram się poprawić, ale takie rzeczy się w moim życiu teraz podziały, że jest z tym ciężko. Tak czy inaczej przyjemnie mi się czytało i czekam na więcej.
    pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę powiedzieć, że całkiem nieźle dedukujesz, szczególnie, jeśli chodzi o pana Hammonda. Podejrzewam, że zanim wyjawię jego plan jeszcze trochę minie. Mam nadzieję jednak, że zdołam cię tym zainteresować :) Swoją drogą cieszę się, że podoba Ci się pomysł z duchami.
      Na podstawie tego, co póki co siedzi w mojej głowie, mogę powiedzieć, że Karol nie ma za zadanie jedynie podrywać Adrianny. Zresztą niebawem powinnam o tym napisać. Nie zmienia to jednak faktu, że poza magią będzie tu też wątek miłosny...
      Jeśli chodzi o szablon, to miło mi, że Ci się podoba, jednak ja chciałabym go zmienić. Zamówiłam jeden w szabloniarni i wciąż czekam. Tymczasem na blogu wciąż widać moją "próbę" zrobienia w miarę dobrego wyglądu bloga. Cieszę się, że mimo to jest on pozytywnie odbierany :D
      Również pozdrawiam! I naprawdę cieszę się, że udało Ci się tu do mnie wpaść ;) Dziękuję.

      Usuń
  9. Hej :D Przepraszam, że dopiero teraz tutaj docieram - w gąszczu innych zaległości po prostu gdzieś zapodziałam link do Twojego bloga i kurczę... ostatnio patrzę, dodałaś nowy rozdział, a ja nie przeczytałam dwóch poprzednich. Ale jestem i przychodzę z komentarzem! :)
    Zacznę od tego, że Karol to faktycznie snobistyczny dupek. Dziwi mnie trochę to, że ma polskie imię, mimo że pochodzi z Londynu. Nie powinien sie przypadkiem nazywać Carl? Albo Charles? Tak samo jedna z kucharek - Greta to też raczej nie polskie imię. Mogłabyś to trochę ujednolicić :) To samo nie podobało mi się np. u Rowling - nie wiem, jak jest w oryginalne, ale przynajmniej w polskim tłumaczeniu - skoro siostra Lily ma na imię Petunia, to czemu nie przetłumaczyli tego na Lilianna, jesli już tak bardzo chcą być wierni językowi ojczystemu? XD
    Kolejna rzecz, którą zauważyłam to to, że stawiasz przecinki przed imiesłowami przymiotnikowymi - nie powinnaś tego robić. Przecinki stawiamy tylko przed imiesłowami przysłówkowymi :) Przykład: \
    "[...]Zamiast ponownego chwycenia za poduszkę i rzucenia jej o ścianie w próbie rozładowania, nieopuszczającej mnie złości..." - bez przecinka przed "nieopuszczającej".
    Ogólnie popracuj trochę nad interpunkcją :) Lub znajdź betę, bo z autopsji wiem, że pewnych błędów najzwyczajniej w świecie się nie zauważa.
    "[...]Co prawda zdaję sobie sprawę, że nawet to nie zdołałoby odebrać mu urody, ale zdecydowanie dałoby mi, choć niewielką, satysfakcję." - tutaj potraktowałaś "choć niewielką" jako wtrącenie, ale nie brzmi to dobrze, lepiej usuń te przecinki. W sumie jeszcze widziałam kilka błędów, ale nie chce mi się ich wypisywać xD Najlepiej będzie, jeśli sama to przeczytasz jeszcze raz, a z pewnością coś Ci się rzuci w oczy.
    Jednak co się tyczy treści, to muszę Ci powiedzieć, że jesteś mistrzynią jeśli chodzi o tworzenie tajemnic. W Twoich opowiadaniach można znaleźć całą masę różnych zagadek, elementów łączących się w całość, o czym dowiadujemy się dopiero na końcu. I właśnie to jest wspaniałe, szczególnie dla mojej dociekliwej natury - możliwość rozwikływania ich krok po kroku!
    Jestem wściekła na Hammonda, że zabronił Adzie wchodzić do biblioteki. A byłam już taka ciekawa, jakie jest zakończenie tej historii, zwłaszcza, że z pewnością wiąże się ono z losem głównej bohaterki! Smutne? Ale w jakim sensie smutne? Mam nadzieję, że nie chodzi tutaj o śmierć, tylko o coś znacznie ciekawszego. Ty to potrafisz budować napięcie, naprawdę, wyrazy uznania.
    Właśnie w związku z baśnią zaczęłam się zastanawiać, kim była lub jest matka Adrianny. Ciekawe, dlaczego ją porzuciła. I dlaczego właśnie pojawienie się kruka wiązało się z umiejętnością widzenia duchów przez dziewczynę? Kurczę... tyle tych tajemnic, jestem oczarowana! A sam pan Hammond z pewnością wie o nadprzyrodzonych umiejętnościach bohaterki. Coś mi się wydaje, że ta mała dziewczynka była jego córką... kto wie, może też potrafiła komunikować się z zaświatami? I rzecz jasna - zmarła. To naprawdę przykre, gdy odchodzi dziecko. Dużo bardziej smutniejsze niż śmierć dorosłej osoby. Chyba właśnie dlatego, że taki brzdąc miał przed sobą całe życie, a okrutny los pozbawił go możliwości dokonywania wyborów i posmakowania wszystkiego - począwszy od radości, a skończywszy na goryczy.
    Co się zaś tyczy Karola - nie dzierżę gościa, o tym zapewne wiesz. Tylko czemu się tak przeraziła na wieść o wieku Adrianny? O.o Zachowuje się jak jakiś psychopata, całuje ją ni stąd, ni zowąd... idiota. Totalny idiota. Oby się w nim nie zakochała xD No, chyba, że ta cała oschłość i wredota to jedynie skorupa.
    Rozdziały bardzo mi się podobały, zaciekawiły mnie i sprawiły, że wciągnęłam się w opowiadanie. Bardzo mnie ciekawi, jak to się dalej potoczy. Pozdrawiam Cię serdecznie :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o mieszanie się tych polskich imion z angielskimi, to mam na to wyjaśnienie. W trzecim rozdziale, gdy wymieniałam pracujące w domu pana Hammonda osoby, wspomniałam, że część z nich dołączyła do grona jego pracowników dopiero po przeprowadzce do Polski. Chciałam to rozróżnić właśnie imionami, nie pomyślałam, że może to dziwnie brzmieć...
      Przyznaję, że z interpunkcją mam problem. Zdecydowanie muszę poczytać o tym stawianiu przecinków przy imiesłowach. Trzeba się rozwijać. No i będę musiała jeszcze raz przeczytać wszystkie rozdziały. Zresztą dziękuję za wytknięcie błędów, przynajmniej wiem na co w przyszłości zwrócić większą uwagę :)
      Chociaż tworzenie tajemnic mi wychodzi. Wydaje mi się, że to dlatego, że najczęściej sama poznaje ich rozwiązanie dopiero kiedy biorę się za ich rozwikłanie w czasie pisania... W tym czasie ich wizja zmienia się w mojej głowie tak wiele razy... Jeśli chodzi natomiast o matkę Adrianny, to już od jakiegoś czasu mam względem jej wątku pewien pomysł. Poza tym muszę przyznać, że jeśli chodzi o dziewczynkę naprawdę nieźle dedukujesz, ale więcej o tym będzie w kolejnych rozdziałach.
      Bardzo dziękuję za twoją opinię. Dałaś mi nią do myślenia, co szczerze powiedziawszy uwielbiam. Dzięki temu staram się walczyć z dotychczasowymi błędami, mam nad czym myśleć i wiem, co zrobić, aby było lepiej. Również pozdrawiam! No i mam nadzieje, że rozwiązania tajemnic z tego opowiadania Ci się spodobają :* Swoją drogą cieszę się z Twoich odwiedzin :)

      Usuń
  10. Oooo mój Boże, ile ja czekałam, aż ktoś się do mnie odezwie :P Taka cisza się na blogspocie zrobiła, że to aż dobija (no a ja nie jestem lepsza, żeby było śmieszniej... zapomniałam loginu i hasła do konta i za cho...rę nie mogę go sobie przypomnieć, a wszystkie opcję, które wydawały mi się trafione, były właśnie dalekie od celu :P ) W każdym razie, informuj mnie na razie na tamtych blogach, może niebawem założę coś nowego z nową historią, ale nic nie gwarantuje ;) Co to Twojego opowiadania, nie wiem czy się tak już pogubiłam czyyyy dawno tutaj nie byłam, ale muszę sobie wszystko przypomnieć od nowa :P Tak czy siak cały czas zaskakujesz mnie stylem, jak ja Ci go zazdroszczę! Ten rozdział na pewno przyciąga czytelnika i gdybym Cie nie znała i zajrzała tu pierwszy raz, to na pewno bym została ;) Wszystko dokładnie przemyślałaś - z resztą jak zawsze - ciekawi mnie ta dziewczynka i Karolek, jakiś taki niby podejrzany... ale z drugiej strony tacy są najlepsi ;)
    Pozdrawiam Katharine :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać wciąż istnieję w blogosferze :) Mam nadzieję, że niebawem wrócisz. W sumie to jestem ciekawa tej twojej nowej historii. Nie zapomnij mnie tylko powiadomić, kiedy już ją udostępnisz! Swoją drogą zastanawiałam się, czy nadal Cię informować. Teraz już wiem :D
      Co do tego pogubienia jest jeszcze trzecia opcja, może ja tak zawile piszę?
      Dziękuję za miłe słowa, staram się pisać coraz lepiej, ale jeszcze przede mną sporo pracy. Zresztą cieszę się, że Ci się podoba, mam nadzieję, że z ciągiem dalszym będzie podobnie. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie, to raczej to, że ja wypadłam z obiegu i nie wiem co, kto, gdzie :P Ale muszę przyznać, mam teraz trochę czasu, więc liczę na to, że będę mogła czytać do woli :)
      Katharine

      Usuń
    3. Ja jednak będę wciąż obstawiać, że ta trzecia opcja jest.
      W takim wypadku życzę przyjemności z czytania :)

      Usuń
  11. Katalogowy Świat Wychodzi na przeciw swoim podopiecznym!
    Wszyscy świetnie wiemy ile różnych katalogów znajduje się na blogspocie, wiele blogów jest zapisanych nie tylko do jednego, a do wielu. Dużo osób informuje katalogi o nowych postach u siebie, co zajmuje dużo czasu, który nie zawsze jest! Dlatego postanowiłam dodać do układu gadżet który jest w stanie sam się aktualizować w dowolnej chwili i informować każdego kto wejdzie, że właśnie dodałeś nowy post!
    Zdaję sobie sprawę z tego że nie wszyscy chcą aby katalog informował o ich nowych postach, dlatego hojnie rozdaję tą informację, która ma na celu poinformowania Was o nowym planie powiadamiania Nowych Postów oraz pytaniem, czy się zgadzasz? :)
    Jeśli tak, to zapraszam do katalogu, aby zostawić krótką informację w zakładce "Nowe Posty" w której wystarczy że napiszesz "Zgadzam się" oraz podanie adresu swojego bloga lub blogów.
    Wtedy nic już nie musisz robić, blogspot sam, automatycznie będzie powiadamiać na katalogu o dodanym nowym poście, a Ty oszczędzisz czas który normalnie poświęcałbyś/poświęcałabyś na pisaniu i publikowaniu zgłoszenia posta :))
    W razie pytań zapraszam do zakładki Pytania

    Zapraszam! :)
    I przepraszam za spam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! ;)
    Jakiś czas temu wpadłam na Twojego bloga i postawiłam sobie za cel przeczytanie rozdziałów. Nie jest to wyczyn, biorąc pod uwagę ich niewielką ilość, ale i tak zeszło mi dłużej niż myślałam. Brak czasu ;/ No i nadszedł czas na moją skromną opinię ;)

    Bardzo podoba mi się fabuła i sposób w jaki przedstawiasz wydarzenia. Nie rzucasz nam wszystkiego od razu, dozujesz emocje, wszystko starasz się dokładnie przekazać (przynajmniej mam takie wrażenie), a to bardzo mi się podoba! ;) Na początku myślałam, że to jest normalna historia o samotnej dziewczynie, która dostaje szansę na nową pracę, ale bardzo szybko wyprowadziłaś mnie z błędu! Legenda, kruki, dziwne zdolności przyciągania ptaków... To się naprawdę ciekawie zapowiada! ;)
    Co do Karola, nie lubię go - to oczywiste. Zapatrzony w siebie, zadufany, egoistyczny... Można by wiele wymienić. Ale mam dziwne wrażenie, że za tym wszystkim stoi coś więcej... Wydaje mi się, że ojciec czymś go zniechęcił albo miał kiedyś jakieś przeżycia z pokojówkami i dlatego teraz zachowuje się w ten sposób. Trudno mi uwierzyć, że zachowuje się tak bez powodu...

    W skrócie... Bardzo mnie zaintrygowałaś! Podoba mi się ta historia, podoba mi się styl i bohaterowie. Nawet jeśli miałabym się to czego przyczepić to zapomniałam, więc na pewno nie było to ważne;D Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci dużo weny i pomysłów na kolejne rozdziały! ;)

    Pozdrawiam! ;*
    A jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie;) W spamie zostawiłam reklamę.

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Cieszę się, że podoba ci się fabuła opowiadania. Co do normalnej historii... Nie potrafię się oprzeć wplataniu w pisane opowiadania elementów fantastycznych, więc w moim przypadku jakoś ciężko o taką. Może jednak kiedyś pokuszę się o napisanie obyczajówki?
      Jakoś nie zauważyłam, aby ktokolwiek lubił Karola. Osobiście się temu nie dziwię. Hah^^
      Dziękuję za miłe słowa. Podejrzewam, że niedługo wpadnę na twojego bloga. Nie wiem jednak jeszcze kiedy. Chwilowo wciąż cierpię na "brak czasu".
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  13. Kiedy next? Mamy dość czekania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam, że trwa to tak długo. Nie wiem jeszcze kiedy dokładnie dodam kolejny rozdział, ale nareszcie będę miała trochę czasu, aby go skończyć. Tak więc liczę na to, że już niedługo ;)

      Usuń
  14. Nie długo ten blog zarośnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah :)
      W jakim sensie zarośnie?

      Usuń
    2. Wiesz jak długo np. nie sadzi się nowych roślin w ogrodzie i mało się o niego dba to on z czasem zarasta.

      Usuń
    3. Myślę, że mojemu blogowi to nie grozi :)

      Usuń
  15. Ten Karol to mnie dobija, co nie. On naprawdę musi mieć coś nie tak z głową, myśląc, że uwiedzie też Adriannę. I bardzo dobrze, że ugryzła go w te cholerne usta. Chociaż kto go tam wie, może jeszcze okaże się super gościem. W to trochę wątpię, bo nie trawię człowieka, ale no... Różnie to się może zdarzyć. Tylko ta dziewczynka mnie niepokoi. Pojawia się już kolejny raz, ni stąd ni zowąd i weź tu bądź człowieku mądry o co w ogóle chodzi.
    I w ogóle nie podoba mi się, że pan domu zabronił Adriannie chodzić do bibilioteki. Sama jestem ciekawa, jakie jest zakończenie tej bajki. Czy jakkolwiek można to nazwać, skoro tak bardzo odnosi się do naszej bohaterki. Co jest cholernie dziwne i chyba aż niepokojące. Sama dziewczyna to zauważyła. A Hammond pewnie to wie i dlatego zabronił jej doczytać to do końca. No i teraz tylko nie pozostaje mi nic innego jak zastanawiać się, o co tu do cholery chodzi. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie chociaż trochę to się wyjaśni.
    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny, aby nowy rozdział pojawił się jak najszybciej :)

    {boundaries-of-darkness}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ten Karol. Muszę powiedzieć, że cieszę się, że jego osoba wzbudza emocje. Mam wrażenie, że dzięki temu wydaje się być bardziej rzeczywisty :)
      Jeśli chodzi o dziewczynkę to już niedługo wyjaśnię o co z nią chodzi. Przyznaję, że mam co do tego koncepcję.
      Po twoim komentarzu stwierdzam, że chyba piszę naprawdę zawiłe opowiadanie. Wszędzie umieszcza jakieś dziwne niewiadome... Hah :) Cieszę się z twoich odwiedzin na moim blogu. Nowy rozdział się tworzy! :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. O jejku. Oni muszą nic razem *.*
    Haha! Czyżby podejrzenia Adrianny wobec Karola mogą być prawdziwe? Przecież ją pocałował ( ale nie zaprzeczę, że było to słodkie! )! Wow.
    Hm. Nie chce poznać zakończenia...? Ale dlaczego? Wiesz? Zaczynam podejrzewać, że ta cała bajka dotyczy jej. Wszystko się zgadza!
    A jeszcze ta dziewczynka! Kim ona jest, co?
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  17. Z tą książką jest coś na rzeczy.
    Ciemnowłosa dziewczynka to siostra Karola? Córka Hammonda?
    Karol podrywacz, uwodziciel i sukinsyn jakich mało, tak? Coraz bardziej podoba mi się ta postać i oby Adrianna mu się nie dała.
    Greta wydaje się być miła, ale pierwsze wrażenie może zwieść.
    Czyżby ten kruk dał Adzie możliwość widzenia duchów po przez to dziobnięcie?

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem, czy sama wymyśliłaś tą bajkę, ale jeśli tak, to jesteś genialna! Bo domyślam się, że nie łatwo jest stworzyć taką skomplikowaną historię, a tu właśnie taką nam przedstawiasz :D nie wiem, czy już to mówiłam, ale z rozdziału na rozdział jestem coraz bardziej oczarowana tą historią!
    Zaniepokoił mnie tutaj pan Hommond (swoją drogą chciałabym poznać jego imię xD ) bo on chyba naprawdę wie więcej, niż powinien. Coś mi mówi, że on z jakichś nieznanych mi przyczyn wie, ze Adrianna jest tą dziewczyną z bajki i wie, że może się porozumieć z duchem tej dziewczynki. Może to jego córka? Bo przecież jego zona nie żyje, ale nie byłaby ukazana pod postacią dziecka. Trochę się tego boję xD
    A co do Karola, ja tam na miejscu Ady bym go nie oszczędziła i nie skończyłoby się tylko na ugryzieniu. Chłopak naprawdę na zbyt wiele sobie pozwala :/

    OdpowiedzUsuń
  19. Stworzyłaś piękny klimat takiej baśni i niezwykle mi się podoba.
    Bajka, ptaki, dziecko, duch dziewczynki, tajemniczy pan domu i jego wredny synalek, a do tego główna bohaterka i jej perypetię - idealnie to wszystko z sobą zgrałaś.
    Tylko jeden chaps? Oj, on to się powinien z jednym z moich dzieci spotkać, ten to by go dopiero pochapsał. Wybacz, ale gryzienie mi się kojarzy tylko z moim synkiem, u niego to chyba taki odruch na stres, albo po prostu nawyk. W przypadku Ady to była samoobrona i Karol jak najbardziej sobie zasłużył.

    Pozdrawiam
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Po kolei.
    Najpierw muszę zaznaczyć, że masz niesamowicie bogatą wyobraźnię i jesteś urodzonym bajarzem. Czyta się bardzo dobrze, chociaż czasem przeszkadzają przecinki, których jest zdecydowanie za dużo. Czasem pojawiają się ni z gruszki ni z pietruszki i przez to nieco "hamują" czytanie. Brak przecinków to zło, ale ich mnogość - w miejscach, w których nie powinno ich być - to zło równie duże :). Niemniej są one maleńkim mankamentem, jeśli wziąć pod uwagę całość tekstu, jego świetny wydźwięk i prowadzenie przez ciebie czytelnika.
    Jest jeszcze jedna sprawa, którą MUSZĘ :) ci pokazać. Cytuję:
    - Niech to szlak - mruczę pod nosem, zdając sobie sprawę, że jak na złość, pierwszym moim zajęciem każdego dnia jest przyniesienie śniadania Karolowi.
    Szlak to inaczej ścieżka, droga itd. Tutaj miałaś na myśli coś zupełnie innego, a więc powinno być: szlag. Nie ma się czym przejmować, sama zostałam o tym uświadomiona przez osobę mi obcą na pewnym forum, więc pamiętam do dziś. To powszechnie stosowany błąd :).
    Pędzę czytać dalej, bo naprawdę podoba mi się twój rytm opowieści i jestem bardzo ciekawa przeszłości Adrianny. Mam takie drobne przypuszczenie, że jakaś chochlikowata magia wpłynęła na jej wygląd ;).
    Pozdrawiam,
    SMG

    http://saramgaas.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń