2 marca 2015

Rozdział 4

    Od konfrontacji w ogrodzie mija tydzień. Do teraz nie potrafię zrozumieć jej wyniku. Nie wierzę, że właśnie po raz kolejny kieruję się w stronę pokoju Karola, niosąc mu śniadanie. Od czasu, kiedy okazało się, że nie ma on takiego wpływu na decyzje własnego ojca, jak mu się wydawało, nie tylko ten posiłek spożywa zamknięty w swoich czterech ścianach. Trochę przeraża mnie to, że muszę tak często przekraczać drzwi jego małego "królestwa". Za każdym razem gdy to robię, pocieszam się w myślach, że przynajmniej wciąż mogę tu pracować.
   - Mój ojciec nawet tej prośby nie może spełnić? - Słyszę, wchodząc do pomieszczenia i stawiając tacę na stole. Karol siedzi przy biurku. Jest odwrócony do mnie plecami i skupiony na czymś, co wyświetla się na monitorze komputera. Nie oznacza to jednak, że nie zauważa, mojego pojawienia się. Zawsze je zauważa. - Chyba, że mu jej nie przekazałaś - mówi, zerkając na mnie przez ramię. Mimowolnie zaciskam dłonie w pięści. Dochodzę do wniosku, że robię to za każdym razem, gdy znajduję się w tym pokoju.
    - Pan Hammond powiedział, że nie będzie jej nawet rozważać, póki nie powiesz mu o tym osobiście. - Powstrzymuję kumulującą się w moim wnętrzu złość. Mimo mijającego czasu, nie potrafię się do tego przyzwyczaić. Wydaje mi się, że nie ważne ile dni spędzę w tym domu, to ja i tak będę reagować wciąż tak samo na ataki ze strony Karola.
    Mam wrażenie, że ten chłopak jest pierwszą osobą, która zdołała naruszyć strukturę, znajdującej się na mojej twarzy, maski. Skrupulatnie odłamuje z niej kawałek za kawałkiem, powoli odkrywając osobę, która tak naprawdę się pod nią znajduje. Nie chcę tego. Im bardziej jednak staram się to powstrzymać, tym łatwiej jest mu pozbywać się kolejnych elementów.
    - W takim razie przekaż mu, że się wyprowadzam. - Wstaje i podchodzi do szafy. - Wracam do Londynu. Nie rozumiem, czemu w ogóle zgodziłem się stamtąd wyjeżdżać - dodaje, po czym macha lekceważąco ręką, nakazując mi tym samym opuszczenie jego pokoju.
    Nie rozumiem dlaczego, ale nie potrafię ruszyć się z miejsca. Ta sytuacja jest dla mnie na tyle zaskakująca, że nie mam pojęcia, jak powinnam zareagować. Mija minuta nim brunet zauważa, że wciąż stoję przy stoliku i tępo wpatruje się w jego osobę.
    - Chcę być sam! - krzyczy, zbliżając się do mnie. Mimowolnie robię krok w tył. Znajduję się zaledwie metr od drzwi, jednak nie wychodzę. Zamiast tego przeprowadzam bezsensowną walkę na spojrzenia ze stojącym tuż przede mną chłopakiem. Jest źle! Jest cholernie źle! Czemu się nie ruszasz? Naskakuję na siebie w myślach, lecz to ani trochę nie pomaga. No i co teraz?
   - Zachowujesz się, jak rozpieszczony dzieciak - mówię, po czym automatycznie zasłaniam usta rękoma. Próbuję w ten sposób nadaremnie cofnąć to, co z nich padło. Może i jakimś cudem ostatnio nie zostałam wyrzucona z pracy. Niemniej nie wydaje mi się, aby miało mi się to udawać za każdym razem. Preferuję dmuchanie na zimne, nawet jeśli sam pan domu interesuje się moją osobą. Mam wrażenie, że wie on o mnie więcej, niż jakikolwiek inny człowiek, co wcale nie sprawia, że potrafię obdarzyć go zaufaniem i opowiedzieć o swoich koszmarach.
    - Myślisz, że to ja zachowuje się jak dzieciak? - pyta, chwytając mnie za nadgarstek i siłą odprowadzając do drzwi. - To mój ojciec każe mi się użerać z agresywną nastolatką, z powodu jakiś chorych fascynacji. - Wyrzuca mnie za próg. - Skoro tak bardzo ciebie chce, to mogłaś zostać jego pokojówką nie moją. - Waha się sekundę przed zamknięciem drzwi. - Powiedz mu, że jeżeli chce, abym dalej z nim mieszkał, to przydzielenie mi innej sprzątaczki jest obecnie warunkiem do tego niezbędnym.
    - Nie jestem chłopcem na posyłki! - krzyczę w stronę zatrzaskujących się przed moją twarzą drzwi. Wiem, że przesadziłam, ale powoli przestaje mnie to obchodzić. - Snobistyczny dupek - szepczę pod nosem, oddalając się w kierunku mojego pokoju. Osobiście sama również chciałabym, aby pan Hammond przystał na "prośbę" Karola i przydzielił mnie wyłącznie do sprzątania domu, a nie usługiwania jego nadętemu synalkowi. Zresztą nie raz słyszałam, przebywając w kuchni, jak Nikola i Sandra przekomarzają się ze sobą, która to bardziej nadawałaby się, aby pracować bezpośrednio dla "panicza", jednak mój pracodawca jest nieugięty.
    - Adrianna? - Tylko nie to! Przede mną znienacka materializuje się Henry. Widzę, jak na jego ustach pojawia się, ten dobrze mi znany, chytry uśmieszek. - Właśnie szukałem kogoś, kto mógłby zająć się wytarciem kurzy w bibliotece.
    - Muszę przekazać panu...
   - Idź prosto tym korytarzem, potem schodami do góry. Pierwsze drzwi po prawej. - Nie daje mi skończyć. Wskazuje ręką w odpowiednim kierunku, na co spokojnie kiwam głową. Karol raczej nie wyprowadzi się w ciągu najbliższej godziny, a ja nauczyłam się, że dyskusje z kamerdynerem do niczego nie prowadzą. Nie w przypadku, kiedy udaje się grzeczną i ułożoną dziewczynkę. - Nie pomiń żadnej książki - dodaje, po czym odwraca się do mnie tyłem i odchodzi. Czas wziąć się do pracy. Hura... Myśl o przetarciu setek książek, nie napawa mnie szczęściem. Mimo to kieruje się w wyznaczone miejsce. W końcu lepsze to niż kolejna konfrontacja z Karolem.

    Domowa biblioteka Hammondów jest dużym pomieszczeniem. Przy każdej ze ścian stoją, sięgające sufitu regały z książkami. Patrząc na ich ilość, można by pomyśleć, że są tu praktycznie wszystkie książki świata. Wiem, że to tylko moje wyobrażenie, ponieważ jeszcze nigdy nie byłam w miejscu, w którym byłoby ich więcej. Stojąc po środku tego pokoju czuję się jednak taka malutka, że ich liczba wydaje mi się wręcz przytłaczająca. Jednocześnie zastanawia mnie, jakim cudem zostały one tu przetransportowane z Anglii. Przewóz zarówno tych woluminów, jak i innych przedmiotów znajdujących się w tym domu, musiał trwać miesiącami.
    - Chyba spędzę tu dłużej niż godzinę - mówię do siebie i podchodzę ze szmatką w ręku do najbliższej półki. - Hej, ho praco...

    Po dwóch godzinach nie jestem nawet w połowie. Wycieram rękawem pot z czoła, po czym przysiadam na ziemi, opierając plecy o najbliższy regał. Kamerdyner chyba naprawdę jest szatanem. Coraz częściej przez moją głowę przedziera się myśl, że obdarował mnie zadaniem, nad którym będę musiała ślęczeć cały dzień. Oddycham powoli i sięgam po książkę, którą zostawiłam przed chwilą na kamiennej podłodze.
    - "Świat magii i tajemnic - baśnie i bajki spod spadającej gwiazdy" - czytam złoty napis na okładce, jednocześnie ją delikatnie przecierając. Nie miałam w planach zaglądania do którejkolwiek pozycji z zawartych tu zbiorów, ale ten wolumin nie daje mi spokoju. Tak jakbym miała w ręku wspomnienie z dzieciństwa, którego jednocześnie się obawiam i do którego pragnę powrócić. Coś mi się wydaje, że opowieści pani Beatki miały na ciebie większy wpływ niż ci się zdaje. Mówię do siebie w myślach, otwierając na przypadkowej stronie.
    Książka o mały włos nie wypada mi z rąk. Patrzę zszokowana na wydrukowane słowa, próbując wmówić sobie, że to tylko przywidzenie. Fakt, że w tytule opowiadania widnieje moje imię musi być jakimś pokręconym zbiegiem okoliczności. Nie jestem jedyną osobą, która je posiada, co wcale nie znaczy, że ta sytuacja nie wydaje mi się co najmniej dziwna.
    - Zaczynasz wariować - oznajmiam sobie, powoli wodząc palcem po słowach, które doprowadziły do przyśpieszonego bicia mojego serca. - "Fantazje złotowłosej Adrianny" - czytam, jednocześnie starając wmówić sobie, że to tylko przypadkowy zbitek słów, który nie ma żadnego powiązania z moją osobą.
    Nie okazuje się to łatwe. Mój mózg uporczywie robi mi na przekór i nie pozwala zapomnieć, że nie jestem normalną dziewczyną. Przez moją głowę przelatują wszelkie wspomnienia, jednoznacznie sugerujące, abym nie uznawała czegoś na starcie za fikcję. W ciągu swoich dwudziestu jeden lat życia zdążyłam zauważyć, że coś, co wydaje się niemożliwe dla ludzi, niekoniecznie okazuje się takie w rzeczywistości. Na przykład duchy, które powinny być tylko wymysłem wyobraźni, mającym stanowić rozrywkę dla osób, lubiących dostarczać sobie zastrzyk adrenaliny w wyniku nieuzasadnionego strachu. Niewielu ludzi tak naprawdę wierzy w ich istnienie. Ja natomiast mam styczność z nimi praktycznie każdego dnia.
    Pod wpływem impulsu zamykam książkę. Wiem, że gdybym teraz oddała się lekturze, nie oderwałabym się od tekstu, póki nie przeczytałabym wszystkiego. Coś w moim środku ciągnie mnie ku ukrytej w wydrukowanych słowach historii. Niemniej jednak nie mogę sobie pozwolić na dłuższą przerwę. Moja racjonalna strona osobowości w tej chwili wygrywa, toczącą się w moim wnętrzu walkę. Nie oznacza to, że uparta, ciekawska i lekkomyślna "ja" daje za wygraną. Postanawiam wrócić tu nocą. Tymczasem odkładam przedmiot na jego miejsce i powracam do pracy. Życie jako grzeczna i pracowita "dziewczynka", wydaje mi się coraz trudniejsze w tym domu...

    - Gdzie się wybierasz? - Słyszę donośny głos pana Hammonda kilka godzin później, wykończona schodząc po schodach. Zamieram w pół kroku, dostrzegając do kogo zwraca się pan domu. Idiotka! Krzyczę na siebie w myślach. Kompletnie zapomniałam o tym, że Karol postanowił wyjechać. Co prawda wiem, dlaczego ta istotna informacja wyleciała mi z głowy, nie zmienia to jednak faktu, że to z mojej winy chłopak stoi właśnie w drzwiach z dużą, czarną walizką.
    - Wracam do Londynu - oznajmia spokojnie, patrząc prosto w oczy swojego ojca.
    - Czemu nic o tym nie wiem? - pyta mężczyzna, mierząc bruneta ponurym spojrzeniem. - Myślałem, że jesteś zadowolony z mieszkania tutaj. Po tym, jak zginęła twoja matka, unikałeś przebywania w domu jak ognia.
    - Nie oznacza to, że chciałem przeprowadzki do Polski! A tym bardziej posiadania niekompetentnej, nastoletniej pokojówki, która nie potrafi ci nawet przekazać istotnych informacji - oświadcza chłopak, w tej samej chwili zauważając moją zmrożoną sylwetkę na schodach. - O wilku mowa. - Widzę na jego twarzy szyderczy uśmiech. Zastanawia mnie, czy kiedykolwiek naszej dwójce uda się dojść do porozumienia.
    - Przepraszam - mówię, schodząc z pochyloną głową na dół. - To moja wina - dodaję, wciąż nie unosząc wzroku, na stojących przede mną mężczyzn. Staram się być jednocześnie miła i pokorna. Nie mogę jednak nic poradzić na to, że ze zdenerwowania trzęsą mi się ręce.
    - Nic się nie stało. - Pan Hammond zbliża się do mnie i zniża się do poziomu moich oczu. - To nie twoja wina - wzdycha, zerkając przelotnie na swojego syna. - To sprawy między nami, więc powinnaś udać się do swojego pokoju.
    - Dlaczego zachowujesz się tak wobec tej smarkatej nastolatki? - pyta ze złością Karol. - Co ty w niej widzisz?
    - Dosyć! - Mój pracodawca powraca do wyprostowanej sylwetki, pozostawiając mnie w kompletnym szoku, po czym odwraca się w stronę swojego pierworodnego. Sama chciałabym zapytać o to samo, co stojący obok brunet. Oczywiście z pominięciem tego fragmentu o "smarkatej nastolatce". - Czyli to, o to cały czas chodziło - stwierdza z przelotnym uśmiechem. - Od tygodnia zastanawiałem się, dlaczego traktujesz tę dziewczynę inaczej niż, pomyślmy... - zaczyna drapać się po brodzie w zastanowieniu. - Ostatnie dziesięć? - Po minie Karola zdecydowanie mogę wywnioskować, że pan Hammond trafił w czuły punkt chłopaka, mimo że nie mam pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. - Ciebie wcale nie obchodzi to, że lubię tę małą i cenię sobie jej obecność w tym domu. Ty po prostu myślisz, że ściągnąłem ci "małolatę", aby zmienić twoje postępowanie i nie pozwolić na kontynuowanie twojej ulubionej rozrywki.
    - A nie jest tak? - pyta wyraźnie poddenerwowany chłopak. Widzę, jak zaciska szczękę i próbuje nie wybuchnąć.
    - Adrianno ile masz lat? - Uwaga znów zostaje skupiona na mojej osobie, co zdecydowanie mi się nie podoba.
    - Dwadzieścia jeden - odpowiadam panu domu, jednocześnie nie odrywając spojrzenia od zszokowanej twarzy Karola. Gdybym wiedziała, że będzie mi dane zobaczyć taką minę u tego chłopaka, powiedziałabym mu o tym wcześniej. - Pójdę już - dodaję po chwili, w ten sposób przerywając powstałą na skutek moich słów ciszę. Odwracam się i zaczynam wspinać po schodach.
    - Ona żartowała, prawda? - słyszę jeszcze za sobą, zanim znikam za korytarzem. Nie wiem, co odpowiedział pan Hammond, niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że teraz moje stosunki z jego synem mogą ulec znacznej zmianie. Zastanawia mnie tylko, czy aby na pewno na lepsze?

*****
To jest chyba najgorszy rozdział, jak do tej pory. Nie potrafię się do niego przekonać... Mam wrażenie, że nie idzie mi pisanie tej historii. Nie mam zamiaru się jednak jeszcze poddawać. Cały czas mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej, bo nie chciałabym porzucać tego opowiadania. Szczerze ciekawi mnie, jaka jest wasza opinia na ten temat, więc piszcie, z chęcią przeczytam każdy komentarz. Tymczasem pozdrawiam! ;)

26 komentarzy:

  1. Zaloze sie, ze Karol jest mlodszy od Adrianny ;) Albo cos XD Tylko blagam cie, dokoncz ta historie :) Jest swietna, nie poddawaj sie ;) Bardzo ciekawi mnie co sie stanie dalej :*** Wenyy :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol jest młodszy od Adrianny... Hmmm... Przyznaję, że zastanawiałam się nad tym, jednak na co się zdecydowałam, okaże się niebawem. Mogę Ci tylko obiecać, że będę starała się dobrnąć do końca :)

      Usuń
  2. Hura, nowy rozdział!

    Coraz więcej tajemnic...
    Co jest w książce, którą znalazła Adrianna w bibliotece? Jak zakończy się rozgrywka między nią, a Karolem? A duch dziewczynki z poprzedniego rozdziału? I dlaczego mi się wydaje, że kamerdyner to wampir?

    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah... rozwaliłaś mnie tym wampirem. Tak czytam te twoje pytania i tu nagle BACH - wampir! Do teraz mam uśmiech na twarzy :) Muszę przyznać, że to ciekawa koncepcja xD

      Usuń
  3. Kolejny rozdział! I uważam przeciwnie niż ty. Świetnie piszesz i bardzo ciekawi mnie co będzie dalej, a to znaczy, że świetnie ci to wychodzi. Nie przestawaj!

    A i trochę mi się też namieszało bo co z tym duchem dziewczynki z tamtaego rozdziału. Szczerze ja bym trochę więcej o tym napisała ale domyślam się, że chcesz to zachować w tajemnicy więc żadnych pretensji nie mam. A ten Karol to po prostu...aż nie mogę się wysłowić. Czekam na nexta i wenyyyy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za namieszanie. O duchu tej dziewczynki jeszcze będzie. Przyznaję, że to wygląda dziwnie, że nie napisałam o nim w tym rozdziale. Nie planowałam, aby pominąć tu ten wątek, w zasadzie nie wiem do końca, dlaczego to zrobiłam. Wydaje mi się, że po prostu, gdybym napisała o tym coś więcej, zdradziłabym tajemnice pana Hammonda, a to nieźle przyśpieszyłoby akcje.
      Poza tym wena na pewno się przyda :) Dzięki za motywacje.

      Usuń
    2. W sumie to po twojej odpowiedzi jednak wnioskuję, że jednak dobrze zrobiłaś z duchem tej dziewczynki bo rzeczywiście gdyby się akcja przyspieszyła i tajemnice pana Hammond nam się szybko wyjawiły to by nie było takie ciekawe.

      Usuń
    3. Czyli mimo mojego mieszania w fabule, nie wyszłam na tym aż tak najgorzej :) Dobrze o tym wiedzieć :D

      Usuń
  4. 1)Coś mi się wydaje, że opowieści pani Beatki miały na ciebie większy wpływ niż ci się wydaje. - powtórzenie
    2) Mimowolnie cofam się o krok w tył - cofać można się tylko do tyłu, więc albo "mimowolnie robię krok w tył", albo "mimowolnie się cofam".

    Zapowiada się naprawdę dobrze. Wspomniałaś pod którymś rozdziałem, że masz problem z narracją pierwszoosobowa, ale póki co w ogóle tego nie zauważyłam. Wydaje się, że pisałaś wszystko z wielką lekkością i tak samo lekko się czyta.
    Co do samej fabuły, to główna bohaterka nie ma lekko. Nie dość, że dorastała jako sierota, to jeszcze co chwilę musiała zmieniać miejsce zamieszkania. Ale coś czuję, że mimo tego znaku w postaci pojawienia się kruka, w posiadłości nowego pracodawcy zabawi trochę dłużej.
    A swoją drogą zaintrygował mnie ten pomysł z ptakami. Póki co nie mam pomysłu, w jaki sposób mogłoby się to wiązać z krainą Fantazji albo widzeniem świata duchów. Domyślam się za to, że właśnie dar Adrianny do rozmawiania ze zmarłymi będzie miał wpływ na możliwość znalezienia się w świecie Fantazji.
    A co do samego pana Hammonda, to zastanawiam się, czy on też widzi duchy. Z jego zachowania wnioskuję, że tak, chociaż nie rozumiem, czemu tak bardzo zależy mu na tym, by Adrianna dla niego pracowała. A syn pana Hammonda... no cóż, nie wywarł na mnie dobrego pierwszego wrażenia, ale sądzę, że jeszcze mogę zmienić do niego stosunek. Coś przeczuwam, że nie jest do końca zły.
    Nie zrozumiałam rozmowy na końcu tego rozdziału. Nie wiem, co to za różnica, w jakim wieku jest Adrianna i czemu miałoby to mieć wpływ na stosunek Karola do niej. Mam nadzieję, że wkrótce się dowiem.

    Dodaję do bloga do obserwowanych i czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam

    b-u-n-t
    teorainn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytknięcie błędów. Już poprawione :)
      Jeśli zaś chodzi o kruka to Adrianna nie zdaje sobie z tego sprawy, że on tak naprawdę nie oznacza utraty pracy, a jakąś zmianę w jej życiu...
      Muszę przyznać, że z tymi duchami całkiem dobrze wnioskujesz. W końcu to jedyny sposób, aby dostać się do Fantazji... Z pana Hammonda jest dosyć tajemniczy człowiek, ale tylko do czasu.
      Karol jest bardzo specyficznym osobnikiem, który trzyma się jednego, konkretnego działania odnośnie każdej pokojówki. Z racji tego, że był przekonany, iż Adrianna nie jest nawet pełnoletnia, próbował zmienić swoją taktykę. Tymczasem aktualnie jego pogląd pod tym względem został zachwiany... Więcej o tym niebawem :)
      Cieszę się, że udało mi się Cię zaciekawić. Mam nadzieje, że dalej będzie tylko lepiej! Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Co było w tej książce? Jej... musiała pracować, ale ja na jej miejscu nie mogłabym się powstrzymać i pewnie od razu przeczytałabym tą książkę. Szkoda, że nie miała na to czasu. Heh.. czemu Karola tak zdziwił jej wiek? Może Adrianna tak młodo wygląda. ;D Ale masakra z tymi książkami... to musiało być naprawdę wykańczające zajęcie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zawartości tej książki będzie już w następnym rozdziale. Akurat to mogę zagwarantować :)
      Co do Karola, to już pod koniec drugiego rozdziału wziął Adriannę za nieletnią, tak dla przypomnienia. Teraz po prostu został "delikatnie" uświadomiony, że był w błędzie...

      Usuń
  6. Już nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem strasznie tej książki! nie mog uwieryzcy, e cyztam dopiero teraz!
    zapraszam do mnie
    *Lou*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się zaspokoić Twoją ciekawość następną notką. Twój blog odwiedziłam już wcześniej, po prostu czekam na rozdział :D

      Usuń
  7. Nie poddawaj się, bo idzie Ci świetnie!
    Jestem tak zaciekawiona tym rozdziałem że aż nie mogę się doczekac następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się :) Dziękuję! Myślę, że następny rozdział pojawi się za jakieś dwa tygodnie :D

      Usuń
  8. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Bądź pewna, że za dwa tygodnie będę kilka razy zaglądać, sprawdzając, czy już dodałaś piątą część. Na razie musi zadowolić mnie czytanie komentarzy. :)

    Z jednej strony chcę wszystkiego się dowiedzieć, z drugiej - nie ma nic cenniejszego, niż to nerwowe oczekiwanie. Widać, że masz pełno pomysłów, już wcześniej chwaliłam twój styl, więc nie będę się powtarzać. ;) Mam nadzieję, że powolutku wszystko będzie się wyjaśniać, ale nie przestaniesz zaskakiwać nowymi szczegółami.

    Ja naprawdę odnoszę wrażenie, ze kamerdyner to wampir! Tak mówi moja podświadomość, albo - jak kto woli - kobieca intuicja. :)

    Weny, weny i jeszcze raz weny! Niech natchnienie będzie z Tobą!
    Paulina



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim wypadku nie pozostaje mi nic innego, jak ściśle dotrzymać terminu. Zobaczymy, czy mi się to uda :)
      Zdecydowanie będę starać się wciąż zaskakiwać. Oby tylko po drodze mi się te pomysły nie skończyły. Póki co nie narzekam na ich ilość :)
      Im częściej wspominasz o tym, że kamerdyner może okazać się wampirem, tym bardziej rozważam taką prawdopodobność. Ha ha :D Wenę i natchnienie ugoszczę w każdej chwili. To są moi upragnieni goście ^^

      Usuń
  9. Wyczuwam miłość (główna bohaterka + Karol). Klasyka: ona ma być mu posłuszna, ale on jest dupkiem, więc się dziewczyna buntuje. Z panicza naprawdę wkurzający palant, ale kto wie, może się wyrobi.
    Poza tym, piszesz lekko i dobrze się to czyta. Oby tak dalej.
    (Tak, to mój pierwszy komentarz u ciebie.)

    Koreana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, miłość wisi w powietrzu ;) Co do Karola, wydaje mi się, że się wyrobi, ale sama z czasem się przekonam... Poza tym dziękuję! :)

      Usuń
  10. Jejku, bardzo podoba mi się twój blog. Twoje rozdziały czyta się lekko i przyjemnie. Coś czuję, że zostanę tu na dłużej, a jeśli masz czas to zapraszam do mnie. ;-)
    http://amor-azul-mi-cuento.blogspot.com/
    http://hopeless-wonderful-magic-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka :) Wybacz, że dopiero teraz ... ale szkoła i pełno klasówek ... Bardzo się cieszę, że dodałaś nowy rozdział :) Rozdział jest jak zwykle cudowny :) Bardzo mi się spodobał. Fajnie i lekko się go czytało :)Jestem nim zachwycona i oczarowana :) Hmmm.... ciekawi mnie ta książka w bibliotece... coś czuję, że o niej jeszcze usłyszymy ... Szkoda , że Karol chce wyjechać :( Biedna dziewczyna , musiała być świadkiem ich kłótni ... Coś jednak czuję , że miłość wisi w powietrzu :) Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :) Czeka z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm. Ta cała sytuacja intryguje mnie coraz bardziej. Oki. Karol chciał się wyprowadzić, ale w końcu tego nie zrobił ( chyba ) i... No właśnie. Nie rozumiem tego zachowania, kiedy Ada powiedziała, że ma 21 kat. Co to może zmienić? Ma to z czymś związek? Jejku. Naprawdę ogromnie mnie zaciekawiłaś! A do tego jeszcze ta dziwna książka! Przypadek? Nie sądzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Strasznie krótkie te rozdziały i takie jednowątkowe, dlatego wybacz, że moje komentarze takie króciutkie.
    Po pierwsze to współczuje wycierania tylu książek, sam mam sporą bibliotekę w przedpokojach i sypialni i jak mam wycierać kurze, to... jestem chory delikatnie mówiąc.
    Podoba mi się, że twoi bohaterowie nie mają bardzo trudnych imion, przez co łatwiej mi ich zapamiętać.
    Interesują mnie relacje między ojcem i synem, oraz co jest takiego ważnego we wieku nastolatki. No i przede wszystkim ta książka, którą znalazła w bibliotece Adrianna. Zamierza ją przeczytać?

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam nawet bym się ucieszyła, gdyby Karol się wyprowadził. Albo chociaż zniknął na jakiś czas, bo jakoś jego postać w ogóle nie przypadłą mi do gustu. I w sumie szkoda mi jego ojca bo widać, że się stara, żeby jego stosunki z synem były jak najlepsze.
    W ogóle to mnie zastanawia, czy pan domu to interesuje się Adrianną bo chyba się domyśla, że widzi duchy, czy ma do niej jakąś inną słabość, w co wątpię, ale jednak. Po prostu lubię ciekawe związki a on jest od niej sporo starszy, na dodatek jego syn jej nie lubi xD Chętnie poczytałabym o jakimś ich zbliżeniu, ale wątpię, żeby takowe nastąpiło.
    No, nie wątpię, że teraz, to ich stosunki się zmienią. I też jestem ciekawa, czy na lepsze, bo może Karol teraz będzie chciał tylko zaciągnąć ją do łóżka, bo wtedy naprawdę okazałby się zwykłym dupkiem o boję się, że znowu mógłby oberwać od Ady xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie też dziwi, że chciała poinformować pracodawce, że jego syn chce się wynieść. Jej jego wyniesienie się powinno być na rękę. Choć z drugiej strony, może wtedy straciłaby pracę. Już sama nie wiem co o tym myśleć...
    Ada Karolowi się szybko nie da. Nie będzie seksu na pierwszej randce, co to to na pewno nie i byłam tego pewna już na samym początku czytania.

    Pozdrawiam
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń