2 stycznia 2015

Rozdział 2

    Tuż przed tobą stoi nowe wyzwanie, uśmiecha się i władczo wskazuje na ciebie ręką, jakby wiedziało, że ten jeden gest wystarczy, aby zachwiać coś w twojej psychice. Najwidoczniej zdaje sobie sprawę, że w ten sposób sprawia, iż krew w twoich żyłach zaczyna buzować, a także zwiększa się twój poziom adrenaliny. W tym momencie wystarczy zaledwie chwila, abyś się go podjął. W końcu pokonywanie każdej z kolejnych przeciwności, jakie pojawiają się na twojej życiowej drodze, powoduje, że stajesz się coraz silniejszy, nie tylko pod tym fizycznym względem. Gdy dochodzi do tego radość i satysfakcja, po przebyciu tej ciężkiej ścieżki, nieraz pełnej niewyjaśnionego bólu, wiesz, że było warto, że zrobiłbyś to jeszcze raz, gdyby zaszła taka potrzeba...
    Osobiście nienawidzę wyzwań. Mam ochotę uciekać przed każdym, które pojawia się tuż przede mną. W szczególności przed tymi, zjawiającymi się tak niespodziewanie, jak ta gromada duchów o lodowatych oczach. W sumie zaskakujące jest to, że jeszcze nie zamarzłam pod wpływem ich spojrzeń. Chociaż, jeżeli wziąć pod uwagę moje reakcje na ich widok, to może się mylę.
    Nie wydaje mi się, abym po pokonaniu tych kilkunastu metrów, które dzielą mnie od domu pana Hammonda, poczuła ulgę, a tym bardziej radość, że udało mi się przezwyciężyć własne słabości. Gdzieś głęboko w moim środku zagnieździło się przekonanie, że nawet jeśli znajdę się za drzwiami tej białej rezydencji, nie będę odczuwać szczęścia z tego powodu. Może to absurdalne, tym bardziej, że miałam tak wielkie nadzieję, odnośnie tego miejsca, ale obawiam się tego, co mnie czeka. Obawiam się wyzwania, które przede mną wyrosło.
    Musisz być silna. Mówię do siebie, stawiając kolejne kroki i zmniejszając tym samym dystans, jaki dzieli moje życie u pani Gryzeldy z tym nowym. To tylko kolejna praca. Nic wielkiego... W końcu to nie ucieczka z sierocińca. Udało ci się przetrwać tamto, uda i to.
    Mimowolnie wzdrygam się mijając pierwsze kilkanaście duchów. Mimo że sama nie śledzę ich wzrokiem, czuję, że one obracają się w moją stronę i nie spuszczają mojej osoby z oczu. Jest to dosyć przerażające. Gdyby nie to, że tuż obok mnie idzie również pan Hammond, założę się, że te ostatnie kilka metrów pokonałabym biegnąc sprintem. Ledwo się przed tym powstrzymuję, chociaż moje serce samo zdecydowało się na podróż galopem. Pocieszam się faktem, że otaczające mnie przeźroczyste postacie, nie robią nic poza patrzeniem... Już prawie jesteś!

    - Witam w moim domu - mówi pan Hammond, kiedy drzwi się za nami zamykają. Od razu zauważam, że robi to za nas jakiś młody chłopak w czarnym fraku. Powoli rozglądam się po rozpościerającej się przede mną przestrzeni i z ulgą dostrzegam, że wewnątrz nie ma ani jednego ducha. Co prawda jest to dosyć dziwne, biorąc pod uwagę "komitet powitalny", jaki zastałam przed chwilą, ale nie mam zamiaru się teraz nad tym głowić.
    W takim wypadku zaczynam ogarniać wzrokiem wszystko, co mnie otacza. Mimo że z zewnątrz budynek zachwyca bielą, w jego środku trudno się jej doszukać. Zdecydowanie w pomieszczeniu, w którym się znajduję, dominują ciemne barwy. Gdzie nie spojrzę widzę odcienie czerni, czerwieni, brązu i szarości. To wszystko sprawia, że nawet okna nie potrafią pokonać mrocznej atmosfery, jaka przepełnia to miejsce. A przecież jest ich tak wiele! Niemniej jednak nie mogę zaprzeczyć stwierdzeniu, że jest tu "niesamowicie". Chyba jest to najlepsze określenie, jeśli weźmie się pod uwagę te długie, czarne schody naprzeciwko mnie, złoty żyrandol nad moją głową, czy lśniącą drewnianą podłogę, na której stoję. Z mojej prawej strony są czerwone kanapy, a parę metrów przed nimi na ścianie znajduje się wielki, płaski telewizor. Z lewej natomiast dostrzegam stojak na płaszcze i kilka wysokich roślin doniczkowych. Nigdy nie byłam dobra z botaniki, ale nie wyglądają mi one na kwiaty. No chyba, że jeszcze nie zakwitły, bo widzę tylko zielone liście... Ponadto między oknami wisi kilka obrazów w złotych ramach, a przy ścianach znajdują się rzeźby.
    - Proszę zaprowadzić panienkę do jej nowego pokoju. - Słyszę obok siebie i automatycznie odrywam wzrok od otaczających mnie przedmiotów. Wydaje mi się, że po raz pierwszy w życiu, użyto wobec mnie określenia "panienka". Mimo że mam ochotę jakoś to skomentować, powstrzymuję się. Najwidoczniej udało mi się już schować swoje "ja" za maską pozorów. Bycie nieśmiałą, spokojną, małomówną... Kiedyś nienawidziłam zmuszania się do tego, a teraz zaczynam nawet mieć wrażenie, że stałam się taka w rzeczywistości i już nigdy nie uda mi się zdjąć z mojej twarzy tej rzeczy, którą nałożyłam na nią przed laty.
    - Oczywiście - mówi chłopak, który wpuścił nas do środka. Mam wrażenie, że jest nieco młodszy ode mnie. Wygląda na maksymalnie osiemnaście lat. Jest dosyć wysoki, chudy i ma gęste brązowe włosy. Poza tym jego miodowe oczy, ciekawie kontrastują z czernią fraka, który nosi.
    Gdy skina głową w stronę pana Hammonda i zaczyna uporczywie wpatrywać się w moją osobę, wiem, że powinnam się ruszyć. Coś w moim środku jednak mnie powstrzymuję. Po prostu czuję, że zanim odejdę, powinnam coś powiedzieć. Jest to dosyć dojmujące uczucie, mimo że nie mam pojęcia, co takiego niby powinno paść z moich ust w tej chwili.
    - Dziękuję - szepczę, zanim udaję mi ugryźć się w język. To było głupie! Wyrzucam sobie, ale w końcu grzecznie ruszam za kamerdynerem. Nie mam pojęcia, czy mój pracodawca usłyszał, co powiedziałam, a tym bardziej, czy zrozumiał sens tego jednego słowa, tym jednak się już nie przejmuję. Najważniejsze, że w jakiś sposób zareagowałam, że nareszcie zrobiłam coś odnośnie tego, by wyrazić swoją wdzięczność za to, że nie wylądowałam na ulicy. Nawet jeśli ten mężczyzna nie ma pojęcia przed czym mnie uratował, to nieważne. Ja mam głęboko zakorzenione to przeświadczenie i to zdecydowanie wystarczy.

   Zostaję zaprowadzona do niewielkiego pokoju z dwoma łóżkami, przykrytymi brązową narzutą. Poza nimi nie ma za wiele. Stoi tu jeszcze średniej wielkości szafa, obok niej biurko i dwie małe komódki przy wcześniej wymienionych miejscach do spania. Dostrzegam też proste drzwi po mojej lewej, za którymi musi znajdować się łazienka.
    - Zaczynasz pracę jutro rano - mówi chłopak, który mnie tu zaprowadził. Nie przestąpił on jednak progu tego pomieszczenia, zostając w wciąż otwartych drzwiach. - Do twoich obowiązków należy przede wszystkim usługiwanie paniczowi Karolowi. Niemniej jednak nie myśl, że jesteś zwolniona ze sprzątania w tym domu.
   - Rozumiem - odpowiadam, choć czuję, jak na słowa chłopaka rośnie mi ciśnienie. Odnoszę wrażenie, że ten szatyn ma mnie za jakąś głupiutką blondyneczkę, której celem nie jest praca, a coś zupełnie innego...
   - W takim razie znakomicie. - Uśmiecha się z wyższością, zamykając za sobą drzwi. Co prawda znam go od jakiś pięciu minut, ale nie wydaje mi się, aby udało mi się go polubić.
    Stawiam swoją niewielką walizkę przy łóżku i kieruję się do łazienki, która okazuje się pierwszym pomieszczeniem w tym domu, przepełnionym bielą. Spoglądam w lustro nad umywalką. Jest dosyć duże. Doskonale widzę w nim swoją osobę od pasa w górę.
   Zdecydowanie nie wyglądam na swój wiek. Mimo dwudziestu jeden lat, moja wręcz dziecięca uroda i drobna sylwetka sprawiają, że można byłoby uznać mnie za szesnastolatkę. Odrzucam z myśli fakt, że niektórzy dają mi nawet mniej. Brakuje mi krągłości i jestem dosyć niska.
    - Och Adrianno, ty się chyba nigdy nie zmienisz - mówię do siebie, patrząc prosto w duże, zielone oczy. Zaczynam powoli rozczesywać włosy, marząc o tym, aby kolejny dzień pokazał, że pojawienie się tutaj, było najlepszą decyzją w moim życiu. Nie spodziewam się jednak, jak bardzo mogę się mylić...

   Spokojnie, tylko spokojnie! Powtarzam sobie w myślach, stojąc przed czarnymi drzwiami i próbując opanować drżenie rąk. Nie mam pojęcia, kim jest chłopak, który czeka tam na mnie za nimi. Wiem tylko, że nazywa się Karol i jeśli dobrze wnioskuje jest synem pana Hammonda. Mam nadzieję, że jest równie miły, jak on i pracowanie dla niego nie sprawi mi jakiś większych trudności. Niemniej jednak nie potrafię pozbyć się niepokoju, który wypełnia moje wnętrze. Podejrzewam, że jest on w większym stopniu spowodowany tym, że odkąd zamknęły się za mną drzwi tego domu, nie zobaczyłam żadnego ducha, niż spotkaniem z tym młodym mężczyzną. Nie znaczy to, że taki przebieg spraw mi nie pasuję. W końcu nigdy nie prosiłam o widzenie nieboszczyków.
   - Długo będziesz tam stała? - słyszę z pomieszczenia zirytowany głos i mimowolnie się wzdrygam. Skąd wiedział, że tu jestem?
    Powoli otwieram drzwi i zaglądam do środka. Trafiam do pokoju niewiele większego od mojego, z tym że jest tu tylko jedno, duże łóżko i zdecydowanie więcej przedmiotów... Takich, jak na przykład laptop, wieża stereo, czy fotografie w małych ramkach, które dostrzegam na kilku pułkach. Zdecydowanie najwięcej mojej uwagi przyciąga jednak, znajdujący się w tym miejscu chłopak.
    - Czy mój ojciec naprawdę nie rozumie, że nie jestem już dzieckiem? - mówi, wstając z łóżka i kierując się w moją stronę. Zatrzymuje się zaledwie krok przede mną, zawzięcie wpatrując na mnie z góry. Jest wysoki, biorąc pod uwagę, jak bardzo nade mną góruje, ma co najmniej metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Poza tym są jeszcze te jego hipnotyzujące, błękitne oczy, pełne usta i gęste, postrzępione, czarne włosy. Nie można zaprzeczyć, jest podobny do pana Hammonda i jednocześnie bardzo przystojny. Chyba po raz pierwszy w życiu stoi przede mną tak urodziwy mężczyzna. - Myślałem, że skończy z tym po odesłaniu poprzedniej dziewczyny, ale nie, musi mi przysłać kolejną pokojóweczkę. - Widzę, jak kącik jego ust unosi się delikatnie ku górze w ironicznym uśmiechu. - Nie martw się - mówi, chwytając kosmyk moich włosów w dwa palce. - Nie tykam nieletnich, poza tym i tak długo tu nie popracujesz. Mój ojczulek wprost kocha urozmaicać mi życie. - Przybliża swoje usta do mojego ucha, na co mimowolnie się wzdrygam. - Jesteś już trzydziestą szóstą dziewczyną, którą sprowadził, aby się mną zajęła i nawet sobie nie wyobrażaj, że uda ci się mnie omotać tą śliczną twarzyczką. Każda, która próbowała, wylatywała już następnego dnia - szepcze, po czym odwraca się i lekceważąco macha ręką, jakby chciał przegonić natrętną muchę. Najwidoczniej ja nią jestem. - Jeszcze jedno, nie zapomnij przynieść mi śniadania i lepiej się pośpiesz. Jestem bardzo głodny...

*****
Wiem, że tekst powyżej nie jest zbyt dobry. Wiem też, że praktycznie nic się w nim nie dzieje, a momentami wręcz przynudza, ale jakoś bohaterów trzeba wprowadzić, nie mówiąc już o wydarzeniach. Niemniej jednak przepraszam, że dodaje go tak późno. Miałam nadzieje, że uda mi się wyrobić znacznie wcześniej, ale najwidoczniej nie tak łatwo zmienić swoje nawyki. W zasadzie mam teraz idealną ku temu okazję "Nowy Rok". Z racji jego nadejścia mam kilka postanowień, wśród których jest między innymi większa systematyczność w dodawaniu rozdziałów, ale czy mi się to uda, to się jeszcze okaże...
Nie przedłużając, na koniec życzę wszystkim czytającym to opowiadanie szczęśliwego nowego roku, spełnienia marzeń i przepełnionych radością chwil!

34 komentarze:

  1. Jestem pierwsza! :D
    Bardzo m się podobało, a w szczególności końcówka z synem pana Hammonda ;)
    Ciekawe co duchy robiły na zewnątrz tego domu -.-
    Cóż. Pewnie dowiemy się w nast. rozdziałam :)
    No więc...czekam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wredny synek ;p Podoba mi się :) Czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie mi sie bardzo podoba. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że synalek jej pracodawcy skutecznie zatruje jej pobyt tam... Ale może nie zrezygnuje i jakoś wytrwa, haha, okaże się. :) Strasznie jestem ciekawa tych duchów... Czemu się tak kręcą ciągle przy niej? Aż dziwne, że nigdy nie wygadała się nikomu, że je widzi. No wiadomo, to postawiłoby ją w złym świetle, ale ja bym nie wytrzymała na jej miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytłumaczenie dla kręcących się wokół Ady duchów pojawi się, ale jeszcze nie za szybko. Co do tego wygadania się o duchach. Mówiła o nich na początku, kiedy była jeszcze dzieckiem i można powiedzieć, że to właśnie głównie sprawiło, że starała się nikomu nie rzucać w oczy. Reakcje innych dzieci raczej nie wpłynęły pozytywnie na dziewczynę...

      Usuń
  5. Na początek dwie uwagi, tak od serca :D.
    Między "mimo" a "że" nie ma przecinka - zawsze jest przesunięty przed całe to wyrażenie.
    "Niemniej" w sensie "niemniej jednak" zapisujemy łącznie. Chyba że to 'Janek miał "nie mniej" dziewcząt niż Stasiek'. :)

    Tyle gwoli poprawności. Chciałam powiedzieć też, że jestem wręcz zachwycona początkowym opisem przeżyć wewnętrznych, był taki... głęboki. Poza tym czytając ten rozdział, przeszło mi przez myśl "No, dobra, to pewnie na jakiegoś faceta dla niej trzeba będzie zaczekać dwadzieścia rozdziałów". A tu, proszę ^^. Nie wiem, czy mężczyzna, który się pojawił, będzie uczestniczył w takim wątku; mam nadzieję że tak, bo - głupio się przyznać - lubię romansidła. Ale na szczęście tylko czytać :D.

    I taka mała dygresja. Jedna z moich czytelniczek, Angelique, pisze opowiadanie, którego głównym bohaterem także jest wredny syn i zajmująca się nim dziewoja. Choć wiemy jeszcze niewiele o twojej fabule, to miło mi będzie czytać jednocześnie i spoglądać, w jak różne strony można ten konkretny temat rozwinąć.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za twoje uwagi. Wzięłam je sobie do serca, szczególnie tę pierwszą odnośnie "mimo że", bo zanim znalazłam "niemniej" bez "jednak" dobrnęłam do końca rozdziału. Tak dla upewnienia, ten błąd pojawił się tylko raz?
      Dwadzieścia rozdziałów czekania? Chyba sama bym nie wytrwała. Poza tym póki co zakładam, że to opowiadanie nie będzie aż tak długie. Zresztą od następnego rozdziału mam zamiar ruszyć z jakąś małą akcją, bo sama zaczynam się nudzić tym, co piszę :)
      Czyli trafiłam w dość popularny temat? No trudno. Mam tylko nadzieję, że tylko motyw "wredny syn i pokojówka" będzie się u nas powtarzał... Również pozdrawiam!

      Usuń
    2. Oooj, wydaje mi się, że "nie mniej" widziałam w tekście dwa, albo i trzy razy. :D
      Prosty trik, który być może znasz, a nie pamiętasz, że znasz: będąc na stronie rozdziału wciśnij Ctrl+F, a ukaże się okienko wyszukiwania tekstu. O ile prostsze jest życie, gdy zna się skróty klawiszowe! ^.^

      Usuń
    3. Fakt pojawiło się gdzieś tyle razy, ale ze słowem "jednak". Tylko jakoś pod koniec go nie użyłam. Poza tym bardzo dziękuję za podanie tego skrótu klawiszowego. Muszę przyznać, że bardzo się przydaje i ułatwia życie :D

      Usuń
  6. Już lubię młodego pana H.
    Jest zupełnie w moim typie, choc w rzeczywistości pewnie takie teksty nie skończyłyby się dla niego pomyślnie.
    Chciałam ci powiedzieć, że podziwiam to, w jaki sposób wplatasz długie opisy w akcję, nie nudząc tym czytelnika.
    Poznajemy też coraz bardziej Adriannę, z czego najbardziej jej psychikę i przeszłość.
    Pozostaje mi tylko weny życzyć
    Minoo
    healer-of-century.blogspot.com

    Zostawiłam komentarz pod każdym postem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony przez ciebie komentarz. Muszę przyznać, że potrafisz zmotywować człowieka do dalszego pisania. Jeszcze teraz mam uśmiech na ustach.
      W pierwszym rozdziale już zajęłam się poprawianiem błędów. Nie wiem, czy wyłapałam wszystkie, ale na pewno nie ma już przecinków przy "mimo" :)
      Cieszę się, że podoba ci się to, co piszę. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach nie zmienię twojego zdania, odnośnie tego opowiadania. No i wena na pewno się przyda. Chociaż o nią ostatnio łatwiej niż o wolny czas.
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! :)

      Usuń
    2. Cóż, jestem z natury obiektywna. Mówię co myślę i piszę bez zastanowienia, dlatego wydaje mi się, że nie masz za co dziękować. Pochwała ci się zasłużyła, a ja naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
      Minoo
      healer-of-century.blogspot.com

      P.S.
      Będzie mi bardzo miło, jak wpadniesz też do mnie, tym bardziej, że dopiero zaczynam to opowiadanie.

      Usuń
    3. Chciałabym, aby następny rozdział pojawił się jak najszybciej, ale nie mogę nic obiecać. Ostatnio nawet bardzo ciągnie mnie do pisania, jednak na styczeń namnożyło mi się egzaminów...
      Na twojego bloga zaplanowałam sobie już rano, że wpadnę. Nie wiem, czy uda mi się to jeszcze dzisiaj, ale spodziewaj się mnie niebawem :)

      Usuń
  7. Bardzo mi się podoba twój blog ( choć mogłabyś częściej wstawiać rozdziały) jego treść jest ciekawa i wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Poza tym zapraszam na swojego... maszynadopisania2002.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję , że powiadomilas mnie o nexcie :) Ogólnie bardzo fajnie opisane ; ten chłopak taki chamski i wgl myślał , że ona jest nieletnia hahahahahahah :) Myślałam , że zemdleje ze śmiechu ! :D
    Oczywiście , że czekam na next kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Już lubię Karola! Coś mi mówi, że Adrianny nie pozbędzie się tak szybko. Na pewno będę wpadać tu częściej. Super pomysł i genialne wykonanie!
    memento-mori-louella-angel.com

    OdpowiedzUsuń
  11. No cóż, "panicz Karol" jakoś nie przypadł mi do gustu, choć muszę przyznać, że charakter to on ma ciekawy - tyle tylko, że niezbyt sympatyczny z niego typek :D Co on sobie myślał, że po co Adrianna tam przyszła? Jak widać nie jest zbyt inteligentny. Tak samo jak kamerdyner. Ten dom ogólnie wydaje się niesamowicie dziwny, w dodatku te duchy na zewnątrz... kto wie, co oznaczają. Poza tym wszyscy mają główną bohaterkę za jakąś głupią szesnastolatkę, bez urazy dla szesnastolatek. Mam nadzieję, że to się z czasem zmieni lub dziewczyna znajdzie jakąś lepszą alternatywę niż praca u pana Hammonda.
    Rozdział wcale nie jest nudny! Podobała mi się scena spotkania z Karolem xD I wiadomo, początkowe wprowadzenie bohaterów zawsze jest trudne. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, chyba po prostu Karol dosyć pokojówek naoglądał się w swoim życiu. No i ma tam jakieś swoje doświadczenia, ale faktem też jest, że do najsympatyczniejszych ludzi to on nie należy :)
      Z tym, że dom pana Hammonda jest dziwny, to można powiedzieć, że trafiłaś w dziesiątkę. Tym bardziej, że to dopiero początek "dziwności". Przynajmniej tak to póki co się układa w mojej głowie. Nigdy nie jestem pewna, co tak naprawdę wydarzy się w następnym rozdziale...
      Cieszę się, że rozdział nie wydał ci się aż tak nudny jak mnie i oczywiście Pozdrawiam! :)

      Usuń
  12. Fajnie piszesz :D Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Przede wszystkim fajny, oryginalny szablon. Niby tło tekstu jest w dużej mierze przezroczyste, ale nie przeszkodziło mi to w czytaniu.
    Po drugie, chciałam podziękować za wyczerpujący komentarz u mnie i zaprosić na czwarty (moim zdaniem mniej udany od innych) rozdział.
    Do rzeczy: gdy czytałam fragment o przyjętej przez bohaterce maskę, od razu pomyślałam, że ten rozdział idealnie komponuje się z szablonem :P
    Rozdział nie przynudza, wręcz przeciwnie. Opis na początku sprawił, że bardzo polubiłam bohaterkę, co nie zdarza mi się za często po jednym rozdziale, a co więcej, w głowie ułożył mi się jej obraz. Oznacza to, że naprawdę działasz na wyobraźnie czytelników, gdyż zwykle bywa tak, że dopiero po kilku wpisach zaczynam kreować w myślach konkretną postać i coraz bardziej (bądź mniej) się do niej przekonywać. "Panicz Karol" choć na "pierwszy rzut oka" przerażający, tak naprawdę może okazać się całkiem spoko chłopakiem. Tak coś przeczuwam, może się mylę. Zobaczymy później. Tak, czy inaczej chciałabym go lepiej poznać.
    Na zakończenie mała uwaga: "[...]jakby chciał przegonić natrętną muchę. Najwidoczniej nią jestem ja." W tym fragmencie osobiście napisałabym - najwidoczniej ja nią jestem. Po prostu, rzuciło mi się to w oczy, jak czytałam i stwierdziłam, że zamiana słów miałaby lepszy wydźwięk. To tylko sugestia, więc oczywiście zrobisz jak uważasz.
    Pozdrawiam, http://www.w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że szablon Ci się podoba. Tym bardziej, że ten wygląd powstał przez metodę prób i błędów, podczas mojego grzebania w ustawieniach blogspota. Niedługo jednak go zmieniam. Wciąż jednak elementem główny będzie obrazek, który jest w tle. Osobiście uważam, że idealnie pasuje do tego opowiadania.
      Na rozdział do Ciebie na pewno wpadnę, ale jeszcze nie dzisiaj. Myślę, że jutro mi się uda ;)
      Cieszę się, że podoba ci się to, co piszę, no i że polubiłaś bohaterkę. Pozostaje mi mieć nadzieję, że w kolejnych rozdziałach nie zmienisz zdania :D Co do twojej uwagi, osobiście mi też ten fragment dziwnie brzmi, ale pozostawiłam go już tak jak jest. Nie mniej jednak skorzystam z twojej sugestii i przy najbliżej okazji go poprawię. Dlatego dziękuję! Pozdrawiam! :)

      Usuń
  14. Hej :) Wybacz, że dopiero teraz pisze komentarz , ale nauka i szkoła ... Ah, szkoda gadać. No, cóż .Co mogę powiedzieć , czego nie wiesz ? Rozdział jak zawsze jest idealny. Bardzo mi się spodobał. I jeszcze bardziej mnie zaciekawiłaś :) Bardzo wszystko fajnie opisałaś. Uczucia Adrianny , oposy domu . Tego Ci zazdroszczę :) Ty zawsze tak fajnie wszystko opisujesz :) Naprawdę działasz na wyobraźnię i na uczucia :) Bardzo ciekawi mnie ten chłopak . Na początku wydaje taki ironiczny, sarkastyczny, wredny ... Ale myślę, że to tylko maska i będzie miał jakąś ważną rolę w opowiadaniu :) Strasznie interesują mnie te duchy ... Co one oznaczają ? I ten dom ... Wydaje mi się taki lekko przerażający i dziwny , ale to dobrze. Lubię takie rzeczy :)Ah, już chciałabym przeczytać nowy rozdział :) Nie mogę się doczekać co będzie dalej :) Czekam z wielką niecierpliwością :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieszy mnie, że rozdział Ci się podoba :) Co do Karola, to masz rację. Mam dla niego ważną rolę w tym opowiadaniu, ale jeszcze troszeczkę trzeba na to poczekać... Postaram się dodać, jak najszybciej nowy rozdział. Niemniej jednak mam wrażenie, że pojawi się on dopiero w połowie lutego... Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  15. Hej!
    Osobiście uważam, że rozdział świetny. Ciekawie się to wszystko rozkręca :) Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Zauważyłam w całości może ze dwa błędy ortograficzne, ale to taki drobiazg moim zdaniem ;) Wpadnij też do mnie, też piszę opowiadanie fantasy, może akurat Cię zainteresuje :D Wpisałam Ci się w spamowniku.
    Pozdrawiam, weny życzę i do następnego :*
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozostawione komentarze :) Nie jestem nieomylna i błędy pojawić się mogły, ale proszę powiedz mi gdzie one są. Dla mnie błędy ortograficzne to nie drobiazg i jeśli naprawdę wystąpiły, chciałabym je poprawić. W końcu człowiek uczy się na błędach...

      Usuń
  16. Bardzo podoba mi się to twoje opowiadanie. Kiedy następny rozdział? Nie musisz mnie powiadamiać, ponieważ dodaję twój blog do zakładek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. Następny rozdział niebawem. Można powiedzieć, że właśnie skończyłam go pisać :)

      Usuń
  17. O ho ho! Już polubiłam tego Karola! :D Może i pojawił się tylko na chwilę, ale już zdążył skraść moje serce. Jest taki pewny sobie i... Bardzo do polubiłam! Haha! Czyżby pomiędzy nią, a nim był później jakiś romans? Tak. Musiałam zadać to pytania xD
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj, wpadłam do ciebie po bardzo długiej przerwie. Nadal mnie zaskakujesz, piszesz bardzo dobrze, wprost genialnie. Jednak szkoda, że nie posiadasz opcji obserwatorów, bo wtedy mogłabym być na bieżąco. U mnie taka opcja jest, więc zachęcam cię do dołączenia obserwatorów mojego bloga. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to posiadam tę opcję - kilka osób mnie obserwuje... Jeśli zaś chodzi o dołączenie do grona obserwatorów u Ciebie - już to zrobiłam :) Tyle tylko, że ja śledzę blogi anonimowo :D

      Usuń
  19. Nie zazdroszczę głównej bohaterce tego "komitetu powitalnego". Ja bym chyba nie chciała by mnie tak gdziekolwiek witano ;-)
    Podoba mi się opis "niesamowitego domu". Ciekawe czy to jest nawiedzony dom. Jeśli tak, to będę przeszczęśliwa, bo jeszcze nie spotkałam się z takim opowiadaniem, o takiej tematyce w blogsferze.
    "Panienka" - kto tak dzisiaj mówi? Dziwny typek i ma dziwny dom, ale to jak najbardziej na plus, bo dzięki temu mnie fascynuje i ten facet i ten dom.
    Dlaczego ja nie mam służby? No dlaczego?
    Póki co rozdział nudnawy, nic się w nim właściwie nie dzieje, ale to się pewnie niedługo zmieni i kolejne rozdziały rozkręcą całą tą opowieść. Nie przepadam na chwilę obecną za Adrianną, jest taka... nudnawa i gdyby nie to, że widzi duchy, to nie byłoby w niej niczego ciekawego.
    Zaintrygował mnie panicz Karol. Po co mu niańki? Czyżby kolejny rozpuszczony szczeniak? A może tatuś funduje mu nie pokojówki, a dziwki, tylko u nich to się po prostu inaczej nazywa?
    Moim zdaniem Ada trafiła z deszczu pod rynnę, albo nawet i pod cały wodospad.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam, że powracam tutaj po miesiącu, ale starałem się nadrabiać według jakieś kolejności i... przyszedł w końcu czas na twój blog. Może uda mi się nadrobić wszystkie rozdziały jeszcze dzisiejszego dnia (oby), bo jak się zaczytam, to nie lubię przerywać.
    Za mało się działo w tym rozdziale bym mógł dużo o nim powiedzieć (tzn napisać).
    Ciągle intrygują mnie duchy i zaczynam się zastanawiać dlaczego Karol ma taką niechęć do pokojówek. Ja tam chciałbym mieć pokojówkę. Posprzątałaby za mnie, ugotowała mi... Panicz ma po prostu za dużo i nie umie niczego przez to docenić.
    Czuje, że te duchy będą miały coś wspólnego z Karolem.

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Okej, najwyraźniej pan Hommond jest jedyną miłą osobą w całym domu. Chłopak we fraku niby też jest tylko pracownikiem, a zachowuje się jak pan domu. Też mi coś... Ja na miejscu Ady tak bym tego nie zostawiła. Zapewne skomentowałabym go jakoś i miała kłopoty już pierwszego dnia xD
    A co do Karola... Zwykły, rozpuszczony gnojek. Nie cierpię takich. Współczuję bohaterce - dostałą taką dobrą pracę, a teraz musi użerać się z synem pracodawcy. I nie bój się, rozdział wcale nie wyszedł nudny. Nie można od razu rzucić czytelników w wir akcji skoro później nikt nie będzie wiedział, o co chodzi. Lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń