8 listopada 2014

Rozdział 1

    Dlaczego to zawsze musi przytrafiać się mnie? Staram się być rzetelna, pracowita, odpowiedzialna, a i tak prędzej, czy później tracę prace. Tak jakby jakieś fatum uczepiło się mojej osoby i za nic w świecie nie chciało zostawić jej w spokoju. Biorąc pod uwagę moje dziwne znajomości z ptakami i duchami, pewnie faktycznie tak jest. Może kiedyś mogłam wmówić sobie, że to wszystko jest spowodowane moją wybujałą wyobraźnią, ale teraz...
   - Adi, spakowałaś się już? - Słyszę głos mojej byłej współlokatorki i momentalnie zostaje wyrwana ze swoich mrocznych przemyśleń. Mrugam parę razy i dostrzegam, że wciąż stoję nad pustą walizką, która jakoś tak sama nie chce się napełnić.
   - Nie - odpowiadam, odwracając się w stronę dziewczyny. Mimo że mieszkałyśmy razem przez prawie pół roku, nie zdołałam obdarzyć jej sympatią. Co prawda ona próbowała traktować mnie jak przyjaciółkę, ale ja zdecydowanie jej tego nie ułatwiałam. W sumie wciąż nie ułatwiam. Jest dla mnie tylko kolejną kukiełką, którą życie ustawiło obok mojej osoby, abym w jakimś sensie dołączyła do przedstawienia, które ono wciąż tworzy. Nie jestem aktorką i nigdy nie lubiłam bawić się w teatr, ale niektórych scen w sztuce nawet ja nie mogę uniknąć. 
    - Czy mogłabyś zostawić mnie samą? - pytam, decydując się jeszcze raz wziąć za pakowanie. 
     - Ale... - Wzdycha, pozbywając się spoufałego tonu, jakim zazwyczaj stara się posługiwać w stosunku do mnie. - Pani Gryzelda cię wzywa. 
   Czego ta stara jędza jeszcze ode mnie chce? Powstrzymuję się przed wypowiedzeniem tego pytania na głos. Mimo że odchodzę już z tego miejsca, nie mam zamiaru zdzierać ze swojej twarzy maski przykładnej, zamkniętej w sobie dziewczynki. Wyrażanie uczuć nie jest czymś, co mogłoby pomóc mi w życiu. - Powiedz jej, że zaraz przyjdę - mówię, wkładając pierwsze kilka rzeczy do walizki. Nie słyszę, kiedy wychodzi, ale zdecydowanie odczuwam to w otaczającej mnie atmosferze. 
     Czasem wystarczy tylko, abym została sama, a one są już wokół mnie. Mam wtedy wrażenie, że powietrze gęstnieje. Kiedyś dostawałam też gęsiej skórki, na szczęście z czasem przyzwyczajenie zrobiło swoje. Nauczyłam się ignorować te przeźroczyste duszyczki. Nie okazało się to jakoś specjalnie trudne, skoro one i tak nigdy nie odezwały się do mnie nawet słowem. Jako mała dziewczynka próbowałam z nimi rozmawiać, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie uzyskam odpowiedzi. Zresztą mówienie do samej siebie nie przysparzało mi popularności wśród innych dzieci.

     Dziesięć minut później jestem gotowa do odjazdu. Nie wiem jeszcze, gdzie się udam. Nie mam pojęcia, jak długo tym razem zajmie mi znalezienie nowego chlebodawcy. Ostatnio miałam szczęście i już po tygodniu znów mogłam cieszyć się dachem nad głową. Pamiętam jednak, jak po mojej pierwszej utracie pracy, błąkałam się ulicami przez trzy miesiące, aż ktoś się nade mną zlitował. Miałam wtedy dwanaście lat, uciekłam z sierocińca w wieku jedenastu. O dziwo nikt stamtąd mnie nie szukał. Wtedy po raz pierwszy odczułam jak bardzo jestem niepotrzebna i nieważna dla innych.
     - Długo ci to zajęło. - Słysząc głos pani Gryzeldy, mimowolnie się wzdrygam. Powoli odwracam się na pięcie w jej stronę. Staję tyłem do drzwi, które stanowią jedyną, namacalną barierę tego, że jeszcze przebywam w tym domu. - Chodź ze mną do gabinetu - mówi, łapiąc mnie za ramię. Na sam koniec chciałam chociaż nie oglądać jej surowego oblicza, ale nawet to nie jest mi dane.
     W gabinecie poza mną i pomarszczoną kobietą w zielonkawej garsonce, którą do tej pory nazywałam panią domu, jest jeszcze jedna osoba. Mężczyzna koło pięćdziesiątki. Jak na swój wiek ma dosyć gęste, czarne włosy z lekkimi oznakami siwizny. Duże niebieskie oczy patrzą na mnie troskliwie, a kąciki pełnych ust unoszą się w niepewnym uśmiechu. Mimo zmarszczek, które zaczynają rysować się ciągłymi liniami na jego czole i policzkach, jest naprawdę przystojny. Garnitur, który ma na sobie sprawia, że mam wrażenie, iż stoi przede mną poważny człowiek biznesu.
      - Adrianno poznaj pana Hammonda. - Czynię delikatne skinięcie głową w stronę, stojącego obok mnie człowieka. - Pan Hammond wraz ze swoją rodziną przeprowadził się niedawno z Anglii do Polski i poszukuję pokojówek, które zajęłyby się sprzątaniem w jego nowej rezydencji. Z racji tego, że jedna osoba sprzątająca mój skromny dom, zdecydowanie mi wystarczy, uznałam, że mogę wspomóc go w jego potrzebie i zaproponowałam twoją kandydaturę. - Mimowolnie prycham w duchu na jej słowa. Nie pierwszy raz widzę, jak Gryzelda stara się udawać bardziej wspaniałomyślną, niż jest w rzeczywistości. Tym razem jednak wyjątkowo mnie to irytuje. Poprzez jej wypowiedź można odnieść wrażenie, że tak naprawdę nie zostałam zwolniona. Mimo wszystko ja wciąż mam w głowie obraz poprzedniego dnia, kiedy to przez przypadek stłukłam jej drogocenną wazę, którą kupiła w Japonii. W zasadzie nie ja to zrobiłam, a kruk, który jak na złość wleciał za mną do jej sterylnego "pałacu", ale awantury, jaką mi z tego powodu urządziła, nie zapomnę chyba do końca życia.
      Zaciskam pięści i po kilku głębszych oddechach patrzę prosto w jej brązowe oczy.
    - Jestem wdzięczna za to, co pani zrobiła - mówię, starając się sprawiać wrażenie spokojnej. Po tylu latach udawania nie okazuje się to zbyt trudne. - Z chęcią podejmę się tej pracy, jeśli pan...
    - No to postanowione! - Pan Hammond pociera dłonie i patrzy na mnie jakbym właśnie obiecywała mu cukierki. - Jesteś spakowana? - pyta, zerkając na stojącą przy drzwiach walizkę. Powoli kiwam głową, nie wiedząc, co innego mogłabym zrobić wobec tak entuzjastycznej reakcji.
     - Poleciłam jej to zrobić zanim tu przyjdzie, aby w razie czego była gotowa do odjazdu.
    - Bardzo dobrze! - Uśmiech na ustach tajemniczego mężczyzny staje się coraz szerszy. Mam wrażenie, że jeszcze chwila, a sięgnie on jego uszu, choć zdaję sobie sprawę, że jest to niemożliwe. - W takim razie w drogę. - Mój nowy pracodawca bierze do ręki swoją teczkę i krótko rozgląda się po pokoju, zatrzymując wzrok na pani Gryzeldzie. - Dziękuję za wszystko pani... 
   - Miler - kończy za niego kobieta, powstając ze swojego fotela. - Cała przyjemność po mojej stronie. - Kłania się delikatnie, co daje mi do zrozumienia, że pan Hammond rzeczywiście posiada wyższy status społeczny od niej.
     Gdy mężczyzna mnie mija, otwierając drzwi, instynktownie również schylam głowę, po czym szybko łapię  za swoją niewielką walizkę i podążam za nim. Nie mam pojęcia, gdzie pojadę, kim tak naprawdę jest ten facet, ani jak teraz będzie wyglądać moje życie, ale w głębi duszy cieszę się, że nie muszę po raz kolejny wracać na ulicę. Chociaż raz udaje mi się pominąć ten nieszczęsny etap, w którym jeśli nie mam wystarczająco szczęścia w poszukiwaniu nowego miejsca zarobku, po miesiącu kończę żebrząc o kawałek chleba. Co prawda w całym moim życiu zdarzyło mi się to tylko trzy razy, jednak dla mnie to wciąż o trzy razy za dużo. Po nich uczucia beznadziejności, bezsilności i upokorzenia okazały się najgorszymi uczuciami, jakich kiedykolwiek doświadczyłam.  To nie jest coś do czego kiedykolwiek zapragnęłabym wrócić.

   Podróż do mojego nowego domu trwa kilka godzin. W tym czasie pan Hammond wspaniałomyślnie zostawia mnie samą na tylnym siedzeniu, dzięki czemu mam okazję, aby poukładać sobie zaistniałe wydarzenia w głowie. 
    To nieprawdopodobne, a jednak siedzę w najdroższym samochodzie, jaki kiedykolwiek widziałam na oczy. W jednej chwili przenoszę się z domu Gryzeldy do rezydencji tajemniczego mężczyzny, który zjawia się akurat w momencie, kiedy tracę pracę. Jakoś trudno mi w to uwierzyć, ale chyba naprawdę po raz pierwszy w życiu szczęście zaczyna się do mnie uśmiechać. Patrzy przychylnie na moją osobę i zachęcająco kiwa głową, abym skorzystała z okazji, jaką przede mną stawia. Mam wrażenie, że taka sytuacja nie ma szans powtórzyć się w przyszłości. Może w takim razie tym razem będzie inaczej i nie będzie potrzeby, aby nawet musiała? Może nareszcie przestanę bać się o to, co przyniesie przyszłość, może zyskałam pracę, która pomoże mi się choć trochę ustatkować. Chciałabym mieć swoje własne mieszkanko, swoje małe cztery ściany. Boję się mieć na nie nadzieję, mimo to czuję, jak ona powoli wypełnia moje serce...
     - Jesteśmy na miejscu – słyszę, gdy samochód nagle się zatrzymuje. Przez szybę dostrzegam, że słońce już zaczęło chylić się ku horyzontowi. Zaskakujące jest to, że ten pełen niespodzianek dzień powoli się kończy. Jakoś tak trudno mi w to uwierzyć, choć jest to najnormalniejsza rzecz, jaka mnie w nim spotkała.
    Niepewnie chwytam za klamkę, tak naprawdę bojąc się tego, co czeka na mnie po wyjściu z pojazdu. Musisz być silna, teraz będzie już tylko lepiej! mówię sobie, ale i tak otwierając drzwi, czuję, jak zaczynają drżeć mi ręce.
     - I jak ci się podoba? - Pan Hammond jest tuż przede mną, gdy staję obiema nogami na należącej do niego ziemi, ale nie potrafię odpowiedzieć na jego pytanie. Zaczynam mieć wrażenie, że teraz już nie tylko moje dłonie odmawiają mi posłuszeństwa. Trzęsę się na całym ciele. Widok, który rozpościera się przed moimi oczami sprawia, że mimowolnie dostaję gęsiej skórki i mam ochotę powrócić, do będącego tuż za moimi plecami, samochodu. To ma być te twoje wymarzone lepiej?! Gardzę się w duchu. Idiotka! To najmniej obraźliwe określenie, jakie w tej chwili przychodzi mi do głowy na temat mojej osoby. - Coś się stało?
     - Nie, proszę pana – odpowiadam, szczypiąc się mocno w ramię, przez ból przywracając choć w pewnym stopniu moją zdolność mówienia. Chociaż i tak nie poznaję brzmienia własnego głosu. - Wspaniały dom – dodaję, starając się mówić, jak najbardziej spokojnie i naturalnie. W zasadzie te słowa są szczerą prawdą. Budynek, w którym zamieszkał pan Hammond jest naprawdę niesamowity. Mam wrażenie, że jego białe mury sięgają nieba. Ogromne okna i dwie wierze, usytuowane odpowiednio z jego prawej i lewej strony, sprawiają, że wygląda on bardziej jak jakaś mniejsza wersja pałacu, niż dom, w którym mieszkają ludzie. Do tego te otaczające go drzewa, przez które może wydawać się, że świat poza tym miejscem nie istnieje... Jednakże moja uwaga jest cały czas skutecznie odciągana przez coś zupełnie innego. 
    Po raz pierwszy w życiu moim oczom ukazało się tak wiele duchów naraz. Jest ich setki. Każdy z nich patrzy się na mnie, przewiercając moją osobę wzrokiem. Nie są one jak te, które widziałam do tej pory. Ich spojrzenia są zimne, wręcz lodowate. Sprawiają wrażenie, jakby czegoś ode mnie chciały, jakbym nie spełniła ich oczekiwań i tym samym nie zasłużyła sobie na wejście do znajdującego się za nimi domu. Nie mam pojęcia, co zrobią, gdy spróbuje przekroczyć jego próg, a wiem, że prędzej czy później będę musiała to zrobić.
      I co teraz? Chyba nie tak miało wyglądać to twoje nowe życie. Wyrzucam do siebie w myślach. Nie mam zupełnego pojęcia, jak coś, co wydawało się pierwszym krokiem do spełnienia jednego z moich małych pragnień, stało się czymś na kształt koszmaru.
    - Zapraszam – słyszę to jedno słowo z ust mojego nowego pracodawcy i już zdaję sobie sprawę, że nadszedł czas, aby przekonać się, co przyniesie kolejna chwila, a po niej reszta mojego życia...

*****
Pierwszy rozdział za mną, oby z kolejnymi poszło mi lepiej. 
Wiem, że jest to coś całkiem innego niż poprzednia publikowana przeze mnie historia, ale mam nadzieję, że "Fantazja " również Wam się spodoba. Co prawda zmieniłam styl pisania i wciąż nie za bardzo odnajduję się w "czasie teraźniejszym", ale praktyka czyni mistrza, a ja mam właśnie zamiar szlifować i doszkalać się w pisaniu. W takim wypadku, jeśli tekst powyżej naprawdę jest zły, przyjmę to "na klatę". Liczę na to, że nikt nie będzie bał się skrytykować i wskazać mi, popełnione przeze mnie błędy. 
Poza tym nie mam pojęcia kogo mam, a kogo nie mam informować o nowych rozdziałach. W takim wypadku będę wdzięczna, jeśli dane osoby, zamieszczą odpowiednią informację w swoim komentarzu pod tym postem. Pozdrawiam! ;)

39 komentarzy:

  1. Super!!! Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Jeszcze nie wiem, kiedy kolejny, ale będę się starać, aby pojawił się jak naszybciej :D

      Usuń
  2. Oj tam... ja nie zwracam nigdy uwagi na błędy, więc Ci nie pomogę. ;p Informować mnie nie musisz, bo wyświetla mi się, że pojawił się u Ciebie nowy rozdział. :) Ech... chyba nie została zwolniona przypadkiem. Coś mi się wydaje, że Gryzelda już wcześniej planowała oddać ją temu facetowi, dlatego ją wyrzuciła. Trochę przykre, bo została potraktowana, jak jakiś przedmiot. No, ale może jednak będzie jej lepiej... mimo tych duchów. W sumie to przerażające, że je widzi, a nie może z nimi porozmawiać. W takim razie czemu jej się ukazują? Czego chcą? Jestem tego straszne ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to nie był przypadek, czy zwykły zbieg okoliczności, myślę, że okaże się z czasem. Z tym przedmiotowym traktowaniem to masz rację, a co do tego lepiej... Raczej nie będę teraz tego ujawniać, w końcu wszystko się wyjaśni, kiedy historia pójdzie do przodu :)
      Dziękuję za komentarz! ;)

      Usuń
  3. Hej :D
    Rozdział świetny po prostu! Bardzo ciekawy i czekam na nast.
    Jeśli mogłabyś mnie powiadomić na:
    mroczna-qojowniczka.com
    to proszę,zrób to w Spam.
    Do nast. i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Cieszę się, że się podoba i oczywiście będę powiadamiać o nowych rozdziałach. Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  4. To opowiadanie jest po prostu genialne! Przede wszystkim, wielkie, masywne gratulacje za tak wspaniały styl i niesamowite poradzenie sobie w czasie teraźniejszym. Z doświadczenia wiem, że nie jest to najprostszy styl, ale ty poradziłaś sobie wyśmienicie. Przeczytałam prolog i ponad połowę pierwszego rozdziału, i dopiero wtedy dotarło do mnie, że piszesz w czasie teraźniejszym. Jest to tak płynne i czyste, czyta się idealnie, naprawdę gratuluję.
    Co do samej fabuły, jestem cholernie zaciekawiona i cholernie spragniona więcej. Przede wszystkim interesują mnie te duchy, które widzi bohaterka. O co w tym wszystkim chodzi i dlaczego tak się ich obawia, tego, że nie pozwolą jej wejść do domu.
    Ogólnie Adrianna sprawia na mnie dobre wrażenie i mam nadzieję, że tak zostanie. Jest specyficzną, ale zarazem interesującą postacią, o której chce się dowiedzieć więcej.
    Nie to co taka Gryzelda, wielka dama której pewnie sama chciałabym kiedyś utrzeć nosa. Dobrze, że Ada uwolniła się już od tej skrzeczki. Ciekawe tylko, czy poszła na lepsze, czy na gorsze.
    No nic, czekam niecierpliwie na nowy rozdział i będę bardzo wdzięczna, jeśli będziesz mnie informować o nowościach. Możesz to zrobić u mnie na blogu lub jeśli posiadasz, na twitterze: @faiithfully
    Dziękuję za komentarz u mnie, pozdrawiam i życzę dużo weny!

    [boundaries-of-darkness]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za naprawdę miłe i motywujące słowa. Co do czasu teraźniejszego, jest to moja pierwsza próba pisania w nim, więc cieszę się, że nie jest tak źle, jak mi się wydawało ;)
      Obawa przed wejściem do domu pojawiła się mimowolnie po usposobieniu duchów. Adrianna do tej pory spotykała na swojej drodze dosyć neutralne duchy, rzadko zwracające na nią bezpośrednio uwagę, mimo, że ciągle pojawiały się u jej boku. Ta sytuacja jest dla niej nowa i jakoś tak jednocześnie napawająca strachem...
      Cóż mam nadzieję, że następny rozdział uda mi się w miarę szybko napisać, no i oczywiście powiadomię cię o nim. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam! ;)

      Usuń
  5. czekam na nn :D
    Zapraszam do mnie proszę o szczerą opinie :D
    http://widocznawcieniuu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham ten blog <3
    zapraszam do siebie, dopiero zaczęłam pisać :)
    igraniezesmiercia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, kochana :* Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale szkoła wysysa ze mnie całą energię do życia, a w tym też do pisania czy czytania. Co prawda rozdział przeczytałam już daawno temu, jednak nie miałam sił, żeby wyrazić swoją opinię, więc robię to teraz.
    Teraz trochę nie ogarnęłam, czy Adrianna właśnie wyszła ze sierocińca czy pani Gryzelda to jej była pracodawczyni, ale to pewnie kwestia mojej słabej pamięci :) Nie ukrywam, że żadna postać w tym rozdziale z wyjątkiem głównej bohaterki nie zyskała mojej sympatii. Pan Hammond, niby taki dobry, ale wydaje się niesamowicie podejrzany. Niby dlaczego pod jego domem czai się tyle duchów? Mam nadzieję, że Adzie nic się nie stanie... bo jeśli ten facet okaże się jakimś psychopatą, to Ci nie darują :P A niestety mam takie przeczucia...
    Gryzeldy również nie polubiłam. Taka stara jędza chcąca zrobić dobre wrażenie na bogatym biznesmenie, fałszywa jak nic. Ech... Adrianna wcale nie miała łatwego życia. Nie dość, że nie pamięta swoich rodziców, to w dodatku widzi coś, czego nikt inny nie dostrzega. Ciekawie by było, gdyby poznała kogoś, kto również jest obdarzony tak niezwykłym darem.
    Muszę Ci powiedzieć, że opowieść mnie wciągnęła i czekam na kolejną notkę - jestem zainteresowana tym, co stanie się dalej :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż szkoła ma to do siebie, że potrafi wyssać całą energię... Dlatego według mnie nie masz za co przepraszać :)
      Pani Gryzelda to jej była pracodawczyni, z sierocińca Adrianna uciekła już dawno temu. Pan Hammond... Hmmm... Jeżeli chodzi o niego to jeszcze wszystko się wyjaśni.
      Cieszę się, że zainteresowałam cię tym opowiadaniem i dziękuję ;*

      Usuń
  8. Hejka :) Na początku przepraszam, że dopiero teraz , ale szkoła i masa obowiązków ... Ale już zabieram się komentowanie. No to tak, rozdział jak zwykle jest cudowny. Genialny i fantastyczny. W ogóle to opowiadanie zaczyna się super :)Jestem nim naprawdę zachwycona i oczarowana. Strasznie mnie zaciekawiła fabuła tego opowiadania :) Bardzo przypadła mi do gustu. Wszystko tak fajnie opisałaś . Uczucia i opisy. Współczuje głównej bohaterce, widać nie ma życiu łatwo ... Ale Adrianna wywołała u mnie ogólnie bardzo dobre wrażenie. polubiłam ją :) Zastanawiają mnie te duchy ... Czemu się jej akurat ujawniają? Czego od niej chcą ?Bardzo mnie zastanawia co się zdarzy dalej . Już nie mogę się doczekać i czekać z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział ci się podoba i Adrianna wywołała dobre wrażenie. Mam nadzieje, że w kolejnych rozdziałach będzie podobnie. Co do duchów, myślę, że uda mi się to wyjaśnić z czasem. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  9. świetny rozdział ! bardzo dobrze odnajdujesz się w stylu teraźniejszym :D
    zaciekawiło mnie strasznie, takiego opowiadania jeszcze nie czytałam :)
    Adrianna mnie zaintrygowała, co wydarzy się w tej tajemniczej rezydencji i skąd tyle duchów ?
    Czekam z niecierpliwośćią na nowy rozdział, który mam nadzieje szybko sie pojawi !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Miło mi, że udało mi się Cię zaciekawić. Mam nadzieję, że kolejny rozdział też się spodoba. No i z góry przepraszam, za tak długie zwlekanie z jego dodaniem, a w zasadzie z jego wykończeniem...

      Usuń
  10. Gratulacje! Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły znajdziesz tutaj: http://mroczna-wojowniczka.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Całkiem nieźle się zapowiada, choć przyznam, że przez myśl podczas tej podróży przeszło mi "o, kolejny grej, albo co jeszcze..." :D. Czytałoby się jednak o niebo lepiej, gdyby tło było jednolite (teraz już wiem, na co narzekali niegdyś moi czytelnicy :)), bo to, choć piękne, kole w oczy.

    Zastanawiam się też nad słowem "skinam", którego użyłaś. Można "skinąć", ale czy "skinać"? Nie wydaje mi się, choć pewna być nie mogę.
    Sama nie bardzo orientuję się w narracjach pisanych w czasie teraźniejszym (a tym bardziej w pierwszej osobie), ale wydaje mi się, że przejścia czasów są naprawdę dobrze dobrane. I chociaż nie lubię wymieszania czasów (całe szczęście, że mamy tylko trzy!), to ten rozdział czytało mi się naprawdę miło.

    Dawno nic nie było, więc liczę, że niedługo coś się pojawi.
    Pozwolę sobie zostawić też link do siebie w spamie, tak dla potomnych :). W końcu czemu by nie skorzystać z danej możliwości.

    Pozdrawiam ciepło i czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie zgadzam się, że szablon powinien być zupełnie inny, ale nie robiłam jeszcze żadnego i moje zdolności pod tym względem są bardzo ograniczone. Cóż mam w planach ponowną próbę zgłoszenia się z tym to jakiejś szabloniarni, bo osobiście też uważam, że to tło utrudnia czytanie...
      Co do słowa "skinam", mnie też ono strasznie dziwnie brzmi, ale nie miałam pojęcia, jak inaczej to odmienić w czasie teraźniejszym. Jakoś nic mi nie pasowało...
      Poza tym bardzo dziękuję za miłe słowa. Powoli próbuje odnaleźć się w pisaniu w tym czasie. Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. "Czynię delikatne skinięcie", albo "delikatnie schylam głowę" - czy po prostu "witam się skinięciem". Jak dla mnie "skinam" nie brzmi bezpiecznie - a jeśli coś nie brzmi - próbuj to obejść dookoła, choćby i zawile. I tak idzie ci świetnie. Ja swoje 'teraźniejsze' teksty zwykle zostawiałam po pierwszych kilku akapitach. O dziwo, jest to dużo cięższe od tradycyjnego pisania. A wydaje się takie proste! :D

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za propozycję :) Od razu skorzystałam. Muszę przyznać, że to o wiele lepiej brzmi... Dziękuję. Fakt pisanie w czasie teraźniejszym, wydaje się być proste, ale gdy przychodzi co do czego, nie łatwo się w nim odnaleźć... Cóż pokonywanie przeciwności podobno rozwija, więc próbuje stawać im naprzeciw. Najgorzej jednak mi to idzie, kiedy chcę szybciej dodać rozdział...

      Usuń
    4. Jak każdemu, niezależnie od gatunku.
      W takim razie dużo wytrwałości życzę :).

      Usuń
  12. Super rozdział , wogóle podoba mi się pomysł na tego bloga . Czekam a kolejny rozdział :)
    Chce byc powiadomiona na blogu :

    http://kochammojechomiczki.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobry pomysł na opowiadanie ;)
    Czyta się miło :)
    Nie zauważyłam jakiś większych błędów. Opisujesz przeżycia i emocje a to najważniejsze ;)

    http://magiafuego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że pomysł się podoba i przyjemnie się czyta. Dziękuję też za komentarz, bo to w końcu właśnie komentarze potrafią najbardziej zmotywować do pisania :)

      Usuń
  14. Genialne zakończenie, aż dostałam gęsiej skórki, gdy czytałam p tych lodowatych spojrzeniach!
    Adrianna, piękne imię. Moja przyjaciółka je nosi, ale ja nie wołam do niej Adi, a Adu lub Ado/Ada w zależności od przypadku.
    Ja chyba nie odważyłabym się na taką wyprawę, choć tak - jest to lepsze od życia na ulicy.
    Mam dziwne wrażenie, że nasz miły pan H. specjalnie ściągnął Adę do swojego domu i ma to związek z duchami, prawda? :)
    Rozdział napisany bardzo dobrze, choć pojawiały się błędy z "ogonkami" - na pewno znajdziesz je, gdy przeczytasz rozdział jeszcze raz - a wyrażenie "mimo że" piszemy bez przecinka, bez względu na rodzaj zdania.
    Idę czytać dalej,
    Minoo
    healer-of-century.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej!
    NIESAMOWITY rozdział!. Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej :).
    Pozdrawiam,
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałem, ale zanim wyrażę swoją opinię, pamiętaj, że staram się być szery, nie złośliwy. Wszystko, o czym powiem poniżej, to moje prawdziwe odczucia po przeczytaniu tekstu.

    Najpierw kilka słów o stylu. Na pierwszy rzut oka widać, że starałaś się niepotrzebnie urozmaicać zdania. Wiele słów jest zbędnych, a czytania nie ułatwia także szyk, w jakim są poustawiane. Na przykład:
    "Jakoś trudno mi w to uwierzyć, ale chyba naprawdę po raz pierwszy w życiu szczęście zaczyna się do mnie uśmiechać"
    "Jakoś" jest tutaj niepotrzebne, a "chyba naprawdę" pod rząd z "po raz pierwszy w życiu" tworzą mieszankę odbierającą tekstowi płynność.
    Lepiej wyglądałoby zdanie:
    "Trudno mi w to uwierzyć, ale po raz pierwszy w życiu szczęście chyba naprawdę się do mnie uśmiecha".
    Takie przekomplikowanie zdań obecne jest w całym tekście. Czasem naprawdę lepsze jest to, co prostsze.

    Jeśli chodzi o fabułę, to jak na tak krótki fragment jest całkiem intrygująco. Wprawdzie nie przepadam za bohaterami, którzy przez wzgląd na swoje wyjątkowe zdolności muszą być przedstawiani jako tak bardzo różniący się od innych, ale mimo to - fabularnie - tekst wbudził moje zainteresowanie.

    Co jest jednak najgorsze, to... tło. Jako ilustracja odzobna dla bloga jawi się jako ponadprzeciętnie ładna, ale jako tło do czytania... Toż to tragedia. Nie chciało mi się przekopiowywać tekstu to Worda, więc zaznaczyłem go myszką na niebiesko. Jeśli użytkownik zaznacza tekst na niebiesko, by milej mu się czytało, to wiedz, że jest naprawdę, naprawdę źle.

    Ogólnie całość prezentuje się przeciętnie. Jeśli trochę popracujesz zarówno nad blogiem, jak i nad samym tekstem, może być naprawdę dobrze. Przede wszystkim - ZMIEŃ TŁO DLA TEKSTU - bo w obecnej formie rodziałów nie da się czytać (jestem naprawdę pełen podziwu dla wszystkich, którzy przebrnęli przez opowiadania tutaj, na blogu). No i, jak już wspomniałem, staraj się nieurozmaicać zdań niepotrzebnie. To jest mój główny zarzut, jeśli chodzi o styl.

    To tyle. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Naprawdę cenię sobie twoje uwagi.
      Co do tego starania się o urozmaicenie tekstu to jest wręcz przeciwnie. Właśnie zawzięcie staram się, aby tego nie robić, ale jak widać kiepsko mi to wychodzi. Zdecydowanie za bardzo wszystko komplikuje. Niemniej jednak twoje słowa dały mi niezłego "kopniaka". Na pewno będę dalej pisać i mam nadzieje, że z czasem uda mi się stworzyć coś, co zasłuży na ocenę powyżej przeciętnej :D
      Co do tła - popieram. Czyta się to tragicznie. W styczniu zamówiłam szablon na jednej z szabloniarni i wciąż czekam. Kiedy już się doczekam, od razu się on zmieni.
      Jeszcze raz dziękuję za opinię i pozdrawiam! Jak najbardziej postanawiam poprawę ^^ liczę na to, że podołam i będzie tylko lepiej ;)

      Usuń
  17. Tak jak prolog rozdział 1 również bardzo mnie zaciekawił. Nie wiem, czy dobrze wywnioskowałam, ale wydaje mi się, że Adrianna nie planowała takiego życia. Cóż. Zapewne jest jeszcze młoda (: Ale pokojówka to nie jest praca, jakiej powinno się wstydzić. Pewnie sobie poradzi.
    Natomiast bardzo zainteresowała mnie postać Hammonda. Hm. Bogaty, przystojny... Jejku. Dlaczego przychodzi mi myśl, że szykuje się romans? xD
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawy pierwszy rozdział. Masz bardzo przyjemny sposób pisania, aż chce się pochłaniać wszystko to co z siebie dasz. Piszesz dość lekko i zapewne szybko. Zazdroszczę, gdybym ja miała taki talent... no ale dobra, nie mam, wiec nie a co sobie wyobrażać! :) Jestem ogromnie ciekawa jak to potoczy się dalej, no ale aby zacząć czytać dalej muszę mieć mobilizację w postaci komentarzyka pod moim prologiem :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :)
    http://vampireandmillionaire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie należę do osób, które szybko piszą. Można to dostrzec po częstotliwości dodawania przeze mnie rozdziałów. Niemniej jednak staram się. Poza tym bardzo dziękuję za miłe słowa! Postaram się niedługo u Ciebie zjawić, tym bardziej, że z takim opóźnieniem odpowiadam na Twój komentarz... Pozdrawiam :)

      Usuń
  19. I w tym rozdziale zamieściłaś większość tego czego brakowało mi w prologu; są opisy - zarówno osób jak i sytuacji, miejsc i nawet trochę odczuć. Tak więc ja nie mam przeciwwskazań. Zaintrygowały mnie duchy, które widzi bohaterka i kojarzy mi się to z filmem "szósty zmysł". Polubiłem jej nowego pracodawce, ale coś mam wrażenie, że to będzie zły człowiek, który w jakiś sposób przyczynił się do śmierci tylu osób. Nawet do pracodawczyni (tej co zwolniła) zapałałem sympatią, bo ja lubię takie czarne, wredne i podłe charakterki.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, a wtedy na pewno powrócę do ciebie, bo historia, którą tworzysz mi się podoba i nie męczyłbym się z czytaniem jej. Jednak jeśli mam się na czymś koncentrować, szczerze oceniać, starać się pomagać, dyskutować, itd, to wymagam tego samego:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje prologi zazwyczaj są krótkie, nietreściwe i zdradzają naprawdę niewiele. Cieszę się, że zdołałam czymś zaintrygować, jak również zainteresować Cię tą historią.
      Oczywiście przyjmuję zaproszenie. Kiedy tylko znajdę czas, wezmę się za czytanie rozdziałów u Ciebie. Jestem pod tym względem pozytywnie nastawiona, tym bardziej, że czeka mnie trochę lektury ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  20. Przykre ma wspomnienia główna bohaterka, której imienia jeszcze nie spamiętałam, ale ja już tak mam, że zanim się do jakiegoś bohatera przyzwyczaję, to musi minąć co najmniej pięć rozdziałów.
    Zastanawiają mnie te duchy, u jej nowego pracodawcy w domu są inne niż te znane jej dotychczas, czyżby tam doszło do jakieś masakry, albo rodzinnej tragedii? Może ten nowy pracodawca wymordował całą rodzinę, albo... nie, nie, nie, chyba snuje teorie na wyrost. Lepiej przejdę do kolejnego rozdziału i choć trochę uspokoję ciekawość, a nie będę gdybać i gdybać.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. W dzisiejszych czasach chyba i tak jest ciężko o pracę, a zwłaszcza, jak jest się bez wykształcenia i ma się zaledwie jedenaście czy dwanaście lat, więc ja podziwiam Adriannę (dobrze napisałam?) że się nie poddaje i bierze to wszystko na klatę. Jej pracodawczyni od razu nie polubiłam, wydawała mi się fałszywą kobietą. Ten cały Hammond z kolei wydaje się jakiś podejrzanie miły... Nie wiem, może już za bardzo wnikam xD
    Od razu wiedziałam, że za tą praca będzie kryło się coś więcej. Skoro bohaterka przez tyle lat widzi duchy i wydają się one jej już czymś niemal normalnym, a tamte ją zaniepokoiły, to chyba nie jest dobrze. Mam nadzieję, że nie będzie miała z tego powodu jakichś kłopotów, bo póki co praca wydaje się w miarę.
    W ogóle to przepraszam, że moje komentarze są takie krótkie, ale staram się zaoszczędzić trochę czasu, żeby przeczytać więcej. Pod najnowszym postem pewnie bardziej się rozpiszę :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Szczerze mówiąc nie przepadam za narracją prowadzoną w pierwszej osobie. Szczerze mówiąc, nie przepadam za osadzaniem akcji w Polsce. Szczerze mówiąc... podoba mi się :).
    Wiem, że to dopiero początek i czeka mnie sporo nadrabiania, ale zachęciłaś mnie do dalszego zagłębiania się w historię. Dobrze się czyta, przyjemnie brnie przez tekst, a główna bohaterka już na wstępie zaczyna mnie intrygować. Pędzę czytać dalej.
    Pozdrawiam,
    SMG
    http://saramgaas.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Przed chwilą wspomniałam o sentymencie i teraz odczuwam go jeszcze bardziej - bohaterka, którą wspomniałam w prologu była medium, a zatem widziała dusze zmarłych ludzi :P
    Niby treść zupełnie inna, a taki zbieg okoliczności :)
    Jeżeli mogę coś zaproponować to powiększyłabym czcionkę.

    Pozdrawiam,
    legna

    OdpowiedzUsuń